Jak daleko się posuniesz, aby odnaleźć rodzinę?
Na lekturę "Zaginionej siostry" zdecydowałam się przede wszystkim przez obietnicę historii podobnej do tych, które pisze Kerry Fisher. I o ile często bywa tak, że podobne zapowiedzi mijają się z prawdą, w tym przypadku faktycznie otrzymałam coś podobnego, choć innego zarazem, coś w stylu książek ulubionej autorki, ale pisane nowym stylem i z nowym pomysłem, czyli śmiało mogę zapowiedzieć, że i Tracy Buchanan podbije świat fanów rodzinnych dramatów.
Mam wielką słabość do podobnych historii. Ciągnie mnie do problemów sprzed lat, uwielbiam rozgryzać zagadki związane z zaginięciem danego członka rodziny i w ogóle, z jakiś bliżej nieokreślonych powodów, zawsze ciągnie mnie by wejść z butami za kulisy pozornie idealnych rodzin i rozłożyć na czynniki ich życie. To wszystko ofiarowuje nam Buchanan z dodatkową obietnicą mnóstwa towarzyszących podczas czytania emocji.
Akcja opiera się na rodzinnym dramacie, na tragedii sprzed lat oraz trudnych czasach aktualnych. W życiu Becky wszystko wywróci się do góry nogami po telefonie matki. Nie kontaktowały się ze sobą od lat a dziś Selma nie tylko informuje kobietę, że zostało jej zaledwie kilka dni życia, ale wyjawia swój najcenniejszy sekret - ma drugą córkę. Rozpoczyna się więc rozdrapywanie starych ran oraz próba odnalezienia tej, która od zawsze powinna być w rodzinie. Tylko czy zaginiona siostra nie powinna pozostać sekretem na zawsze?
To piękna choć trudna powieść. Opowiada o dramatycznych wyborach, o złych życiowych decyzjach, o kobiecej sile, determinacji, pogoni za marzeniami. Mogłabym długo wymieniać motywy podjęte w tej powieści, ponieważ autorka wspaniale pisze o życiu bohaterek, pokazuje czytelnikowi na ich przykładzie jak kruche potrafi być szczęście. Styl Tracy Buchanan jest obrazowy, więc nie trzeba wielu słów, by czytelnik szybko pojął co autorka chce nam przekazać a przez to powieść wydaje się żyć w naszym sercu i umyśle niczym pewnego rodzaju wspomnienie. Zachwycały mnie elementy z życia bohaterek, gdy autorka opisywała ich prozę życia, zachwycało mnie również poszukiwanie prawdy i łączenie porozrzucanych życiowych elementów, bo wszystko to nie tylko było prawdziwe, ale i piekielnie emocjonalne.
"Zaginiona siostra" to powieść, która porywa czytelnika od pierwszych stron. Jest silna w przekazie, ale subtelna w akcji. Zagłębiamy się w prowadzoną fabułę niczym w roztopione masło, płynnie i nawet nie wiadomo kiedy, ale gdy już na całego zażywamy tej kąpieli - jest nam zbyt przyjemnie, by ją opuszczać. Taka jest właśnie ta powieść, otula czytelnika, zatrzymuje go przy sobie na dłużej, sprawia, że problemy bohaterek stają się jego własnymi problemami. Jak więc można się oprzeć historii, która wydaje się aż nazbyt namacalna? Jestem zachwycona piórem Tracy Buchanan i pewna, że Wy również ją pokochacie.
Nie słyszałam o niej, ale temat jak najbardziej mnie zaciekawił.
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająco piszesz o tej książce. Zapisuję sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńTa książka na pewno zainteresuje wiele osób. Ja jednak spasuję, bo to nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńKusząca recenzja :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie ją poznam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ta książka powinna mi się spodobać, więc zapisuję sobie tytuł.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Nawet nie wiesz kochana, jak bardzo chciałabym przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńZastanowię się jeszcze nad tą książką, a na razie mam co czytać.
OdpowiedzUsuńZ Twojej recenzji myślę, że rzeczywiście mogę pokochać Autorkę. Obecnie czytam "Zaginioną kobietę".
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego typu historie, będę miała twórczość autorki na oku :)
OdpowiedzUsuń