Pasjonująca książka o historii spirytyzmu, mediumizmu i o zjawiskach paranormalnych.
Jako fanka klimatu grozy nigdy nie przepuszczę książki lub filmu zapowiadającego dobrą historię o duchach, seansach spirytystycznych czy zjawiskach nadprzyrodzonych. Uwielbiam związaną z tym gęstą atmosferę, poczucie lęku oraz niepewności a także możliwość odkrycia nowych faktów. Czy wierzę w takie rzeczy to osobna sprawa, ale niewątpliwie podobne lektury dostarczają mi mnóstwo dobrej zabawy. W nadziei, że i tym razem będzie podobnie zdecydowałam się na "Duchy. Historia seansów spirytystycznych, zjawisk paranormalnych i pogromców duchów".
Tym razem nie jest to powieść fabularna a literatura faktu, reportaż. Takie historie są tym ciekawsze, że intrygują poczuciem prawdziwości, gdy opierają się na prawdziwych wydarzeniach. Opowiada o początku XX wieku, kiedy to Nowy Jork opanowała moda na seanse spirytystyczne. Ludzie na potęgę zakładali, że mają kontakt z zaświatami, nie rzadko oszukując naiwnych ludzi spragnionych kontaktu z bliskimi, którzy odeszli.
Autorzy w swojej publikacji pokazują jak wyglądało życie w czasach tej intrygującej mody i chociaż przez to książka nie jest straszna to wciąż wydaje się bardzo intrygująca. W ówczesnych czasach duchy jak się okazało wywoływali wszyscy bez względu na wiek oraz status społeczny a konsekwencje takich działań były przeróżne. Lektura tego reportażu okazała się przez to bardzo intrygująca, wciągająca i nawet dała mi do myślenia, chociaż czasami suche fakty wydawały się zbyt ciężkie i zabrakło mi lekkości w przekazie.
Nie mniej wciągnęłam się w lekturę i uważam, że to nie lada gratka dla fanów grozy. Podjęty temat jest na pewno ponadczasowy a przedstawione liczne niuanse z życia znanych postaci zaskakujące i błyskotliwe. Pojawiły się odniesienia do Sir Arthura Conana Doylea czy Harry'ego Houdiniego a także wzmianka o inspiracji do znanej od lat serii filmowej Pogromcy Duchów. Cieszę się, że miałam okazję poznać lekturę na temat prawdy kryjącej się w przeszłości Nowego Jorku i wszystkim fanom gatunku grozy powyższy reportaż - polecam.
Reportaże to mój ulubiony gatunek, ale od tego trzymałabym się najdalej jak się da ;< To zupełnie nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńJako fanka grozy reflektuję bardzo mocno lekturę tej książki.
OdpowiedzUsuńTym razem, nie moja tematyka, ale myślę, że będzie to idealna lektura dla jej wielbicieli właśnie teraz.
OdpowiedzUsuń