Czy może istnieć ktoś bardziej nieodpowiedni?
Penelope Ward wie jak poprowadzić romantyczną opowieść, by zaczarować czytelnika, otulić ciepłem płynącym z relacji bohaterów a przy tym wzbudzić jego wielkie zainteresowanie. Nie zawiodłam się nigdy na książkach tej autorki i dziś również z przyjemnością potwierdzam, że "Antychłopak" świetnie sprawdzi się jako lektura dla każdej romantyczki.
Na początku warto zaznaczyć, że nie jest to banał powielany w licznych schematycznych książkach. To lektura z konkretnym przesłaniem, która niesie ze sobą wiele skrajnych, nie zawsze lekkich w odbiorze emocji. Dzięki temu jednak staje się prawdziwa, w pełni wiarygodna oraz dojrzała a czytelnik bez problemu potrafi utożsamić się z główną bohaterką nawet jeśli sam nie przeżył takich dramatów jak ona.
Carys kocha Sunny nad życie, ale bycie samotną matką malutkiego dziecka to prawdziwe wyzwanie. Nie mogąc wrócić do starej firmy postanowiła w pełni oddać się rodzicielstwu i choć trochę odpocząć. Tylko jak tego dokonać, gdy nowy sąsiad zza ściany aż nazbyt cieszy się kawalerską wolnością? Deacon jest pewny siebie i diabelnie przystojny, ale nie szuka żadnej głębokiej relacji. A już na pewno nie jest przekonany do dzieci. Pewnego dnia jednak wszystko się zmienia a malutka Sunny zjednuje sobie serce chłopaka. Tylko czy przyjaźń z jej mamą wyjdzie Deaconowi na dobre?
Autorka pięknie uchwyciła związek pomiędzy bohaterami, który rodzi się od samego początku. Najpierw poznajemy dwójkę nieznajomych, później pojawia się przyjaźń a ta szybko ewoluuje w miłość. Tu jednak pojawiają się problemy, bo Carysa i Deacon wiedzą, że ich przyszłość wisi pod znakiem zapytania a jeśli dobrze się przyjrzeć to wcale jej nie ma. Chociaż obydwoje bardzo chcą być razem to liczne przeciwności umożliwiają im bajkowe zakończenie. Tym sposobem czytelnik wraz z nimi przeżywa wszelkie troski i niepowodzenia angażując się w relację tych cudownych bohaterów i trzyma kciuki, bo liczy, że szczęśliwe zakończenie jednak nadejdzie.
"Antychłopak" ma w sobie wszystko co niezbędne, by w pełni zaangażować się w fabułę. Bawi kiedy trzeba wywołując na twarzy szczery uśmiech, pozwala zatrzymać się na moment i przemyśleć kilka głębszych spraw. To powieść o miłości wystawionej na próbę, o samotnym macierzyństwie i wyzwaniach jakie stawia na naszej drodze życie. Pełna niezapomnianych emocji lektura, która otula niczym ulubiony koc oraz bohaterowie, których na pewno szybko nie zapomnę. Po raz kolejny Penelope Ward udowodniła, że potrafi trafić prosto do serca czytelnika.
Dobrze, że książka ma w sobie wszystko, co potrzeba. Lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńJeszcze nic nie czytałam od tej autorki.
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie, może nie na teraz, ale na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNa ten moment moje plany czytelnicze jej nie obejmują.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Nie moje klimaty czytelnicze.
OdpowiedzUsuń