niedziela, 5 grudnia 2021

"Malowany człowiek" Peter V. Brett

"Malowany człowiek" Peter V. Brett, Tyt. oryg. The Painted Man, Wyd. Fabryka Słów, Str. 800


NOWE JEDNOTOMOWE WYDANIE!


Mam słabość do grubych książek. To spory problem, ponieważ zazwyczaj czytam je w papierze zapominając przypadkiem o leżącym obok czytniku i zmagam się z ciężkimi tomiszczami. Ale sami przyznajcie, czy nie w tym leży największy urok? Uwielbiam trzymać w rękach te wielkie księgi, przerzucać kolejne strony i patrzeć, że tych na których zapisana jest dalsza przygoda nie ubywa wcale tak szybko. Dlatego cieszę się ogromnie, że "Malowany człowiek" pojawił się w pełnym, jednotomowym wydaniu dając mi przy tym mnóstwo radości z czytania. A jak ta powieść prezentuje się wizualnie w twardej oprawie - cudo!

Ogromnie rozbudowany świat, który wydaje się nie mieć granic. Bajeczne opisu, cudowne miejsce, niebanalne przestrzenie na których rozgrywa się przygoda angażująca zmysły i wyobraźnię. Sięgając po lekturę nie spodziewałam się, że będzie to fantastyka na najwyższym poziomie, w pełni dopracowana, drobiazgowa, sprawiająca, że czytelnik przenosi się na karty rozgrywanych wydarzeń i na własnej skórze czuje najmniejszy podmuch wiatru. Peter V. Brett posługuje się pięknym stylem, potrafi bardzo trafnie oddać wszystko co tylko zechce przekazać w swojej historii i to się czuje od pierwszej strony.

Przygoda jest dynamiczna, zaskakująca i nastawiona na liczne przeciwności losu. Ciągle coś się dzieje, nie wiadomo z którego miejsca wyskoczy problem, ale to że on się pojawi jest bardziej niż pewne. Bohaterowie zjednują sobie od razu sympatię czytelnika a to nie lada wyczyn, bo jest ich mnóstwo, zarówno tych pierwszo jak i drugoplanowych. Bogate osobowości pozwalają zagłębić się w różnorodne charaktery, które zmieniają się jak w kalejdoskopie. Historia skupia się bowiem na trójce dzieci żyjących w miejscu narażonym na liczne ataki demonów. Opowiadają oni z własnej perspektywy wydarzenia, które łączą się powoli w spójną całość, ponieważ Arlen, Leesh i Rojer mieszkają w różnych wioskach.

Na początku pojawia się chaos, ale w pełni kontrolowany. Jest tego wszystkiego tak dużo, że potrzeba chwili, by się odnaleźć, ale im więcej stron przerzucimy tym bardziej rozeznani będziemy. Rośnie napięcie, rośnie również podekscytowanie, ponieważ im mocniej demony ingerują w wydarzenia tym większy mrok wszędzie panuje. Nie można jednak się temu oprzeć, ponieważ to hipnotyzuje czytelnika i otula go niecodziennym klimatem.

Fani fantastyki na pewno zakochają się w świecie stworzonym przez Petera V. Bretta. Ci którzy z gatunkiem nie są po drodze odkryją, że jednak warto czasami zrobić wyjątek. "Malowany człowiek" to książka, która zrywa z przyjętymi zasadami i kryje w sobie tyle uroku, że starczy dla każdego. To wielka, niekończąca się przygoda, którą ma się ochotę przeżywać wciąż na nowo a stosunkowo powolny wstęp ucieka w niepamięć, gdy pojawiają się kolejne przygody. Cieszę się, że zamknięto całą serię w jednym tomie, bo dzięki temu nie tylko sama książka dumnie się prezentuje, ale i lektura wydaje się jakby bardziej treściwsza. Innymi słowy mnie ta historia w pełni kupiła!

6 komentarzy:

  1. Ja nie czytam fantastyki. Nie odnajduję się w tym gatunku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka prześwietna! Na mnie "Malowany człowiek" (ale nie to wydanie) patrzy na mnie ze stosu wstydu - odkładam, odkładam lekturę, ale muszę wreszcie po nią siegnąć!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem fanką fantastyki, dlatego tym razem spasuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale fajnie, że ma tyle uroku ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ zachęcająco piszesz o tej książce. Będę miała ją na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tym razem podziękuję, bo akurat za fantastyką nie przepadam :)

    OdpowiedzUsuń