Kiedy największego przystojniaka w Londynie zaczyna prześladować w snach pewna znajoma dziewczyna, sytuacja wymyka się spod kontroli...
Julia Quinn to jedna z pierwszych autorek, które przekonały mnie, że romans historyczny to całkiem fajny gatunek. Od przygody z jej książkami wszystko się zaczęło i dziś mam wobec Quinn nie tylko wielki sentyment, ale i darzę jej twórczość ogromną sympatią, ponieważ bardzo odpowiada mi jej styl oraz przedstawiane historie.
Seria Bridgertonowie to zdecydowanie najlepsza odsłona autorki, która w romantycznej odsłonie zamyka opowieści pełne intryg, niedomówień, tajemnic oraz zaskakujących aczkolwiek ponadczasowych problemów. Okazuje się jednocześnie, że romans historyczny wcale nie jest nudny a napisany tak jak tylko Julia Quinn to potrafi przekłada się w naszej wyobraźni niemalże na kostiumową ekranizację, sztukę różnorodnych emocji oraz oryginalnych, nietuzinkowych osobowości.
Nie ma znaczenia czy jest to pierwszy czy czwarty (aktualny) tom serii, ponieważ wszystkie utrzymują wysoki poziom. Autorka prezentuje w tej odsłonie paletę barwnych osobowości a wszystkich bohaterów po prostu szczerze się uwielbia - inaczej się nie da, gdy panie są pewne swego i walczą o swoje miejsce a panowie mimo przyjętych zasad zawsze przegrywają z tym co dyktuje im serce. W tym tomie nie było inaczej, ponieważ poznajemy Penelopę Featherington oraz Colina Bridgertona, którzy wzajemnie wzdychają do siebie, ale ich aktualne wybory nie pozwalają na jakiekolwiek bliższe poznanie. On ma już utartą reputację przystojniaka i łobuza, ona wzdycha do niego od lat, ale wie, że to obiekt poza jej zasięgiem. Jednak obydwoje skrywają pewne sekrety, które połączą ich w najmniej oczekiwanym momencie.
Właśnie to uwielbiam w twórczości autorki - lekką opowieść o romantycznym wydźwięku, która w najmniej oczekiwanym momencie nabiera wyrazu i wprowadza na scenę mnóstwo zaskakujących zwrotów akcji. Nie ma miejsca na nudę, bo nawet gdy niewiele się dzieje to akcja jest wystarczająca, by skupiać na sobie pełną uwagę czytelnika. Obserwowałam więc z niecierpliwością powolną więź pomiędzy głównymi bohaterami, trzymałam za nich kciuki i z rosnącą przyjemnością rozwiązywałam kolejne pojawiające się problemy wynikające z głęboko skrywanych tajemnic. Mnóstwo było w tym wszystkim emocji, pięknych scen i klasycznych strojów, które przedstawione malowniczym stylem autorki mocno działały na wyobraźnię.
"Miłosne tajemnice" to mnóstwo plotek, tajemnic, ukrytych spojrzeń oraz emocji bez końca. To historia prosta w przekazie, lekka jak piórko i niesłychanie przyjemna. Cała seria spod znaku Bridgertonów warta jest poznania, szczególnie jeśli lubicie niezwykle klimatyczne historie i fabuły przy których w pełni można się zrelaksować. Uwielbiam Julię Quinn i mam nadzieję, że Wy również dacie jej szansę, ponieważ nie ma nic przyjemniejszego niż dobrze napisana powieść romantyczna w duecie z kubkiem gorącej herbaty, gdy za oknem deszczowo lub śnieżnie. Rozgrzewa serce, zdecydowanie!
Takie miłosne tajemnice bywają bardzo intrygujące.
OdpowiedzUsuńWidziałam pierwszy sezon serialu i nawet mi się podobał, ale książek raczej nie mam w planach.
OdpowiedzUsuńDo książek mnie nie ciągnie, ale może zobaczę serial.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Na dobry nastrój w sam raz :)
OdpowiedzUsuńOd niedawna polubiłam ten gatunek książek, więc będę miała na uwadze tę historię.
OdpowiedzUsuń