Tylko znajomość "Historii Śródziemia" pozwala wypełnić wszystkie luki w wiedzy o Śródziemiu i delektować się w pełni ogromem i bogactwem wykreowanego przez autora Władcy Pierścieni świata.
Oto przed nami piąta odsłona cyklu Historia Śródziemia, która otwiera przed nami drzwi do wyjątkowego świata. Wszelkie detale związane z twórczością Tolkiena nabierają nowego wydźwięku a fani jego książek na nowo przeżywają przygody wzbogacone o nieznane do tej pory informacje.
Cykl liczyć ma sobie dwanaście tomów i zapowiada się na kompletne kompendium wiedzy. Na naszych oczach dojrzewa bowiem coś czego do tej pory nie było. Nie od dziś wiadomo, że świat Tolkiena pełen był zaskoczeń, domysłów, własnych zasad i wartości, czego dowodem są silnie zaangażowani fajni znający na pamięć tamtejsze języki. Zrodziła się nowa kultura, która nabiera dodatkowych kształtów za sprawą Christophera Tolkien kontynuującego tradycję swojego ojca. Co najważniejsze - nie tworzy on ciągu dalszego wydarzeń, nie narzuca nam własnych pomysłów a zbiera w całość pozostawione zapiski i jedynie uzupełnia wiedzę, abyśmy jak najlepiej zrozumieli zamysły autora.
Piąty tom odnosi się do prac Tolkiena nad mitami i bohaterskimi legendami o Valinorze i Śródziemiu. W roku 1937 autor porzucił spisywanie swoich pomysłów na rzecz pracy nad serią Władca Pierścieni a dziś możemy zobaczyć bardzo rozrosła się ta opowieść. Opowieść o podróżach w czasie, czyli tytułowa "Utracona droga" a także obszerny słowniczek elfickiego języka ponownie ukazują ogrom pracy czy nieograniczoną wyobraźnię twórcy, fascynują oryginalnością, przełamaniem wszelkich schematów a także głębią obrazu, swoją niepodważalną plastycznością, typową wyłącznie dla pióra Tolkienów, bowiem syn dorównuje swojemu ojcu.
Właśnie to w całym syklu przekonuje mnie najbardziej. Owszem, całe dzieło warto chwalić pod względem nowych informacji, detali, bohaterów, mitów, legend i pieśni, nowych prawd, wartości, niepodważalnego klimatu czy nawet samej pracy tłumaczy, którzy przełożyli to wszystko na język polski, ale to syn Tolkiena zasługuje na brawa i słowa uznania. Wykonał tytaniczną pracę, poskładał w całość chaos znany tylko jego ojcu, kontynuował jego legendę, ale jednocześnie nie próbował się wybić na nazwisku - to widać, bowiem czytelnik czuje się w pełni zaopiekowany, zaangażowany w treść, świadomy próby jak najbardziej merytorycznego przekazu przy zachowaniu głębi atmosfery Śródziemia. Całość oczywiście nie jest możliwa do przeczytania w jeden wieczór, jest trudna i wymagająca a niejednokrotnie musiałam wracać do wybranych tekstów, by na nowo je przeanalizować, ale to kolejna zaleta cyklu, który czytamy dla przyjemności, emocji, dla uczty naszej wyobraźni.
"Utracona droga i inne pisma" to historia kompletna, wymagająca, ale jednocześnie niosąca ogrom satysfakcji po jej przeczytaniu. Wciąż pozostaje apetyt na więcej, gdy wiemy, że przed nami nawet nie połowa publikacji cyklu, zatem z niecierpliwością wypatruję nadchodzących części, które - jak obserwuję - z tomu na tom wypadają co raz lepiej, wpływają na wyobraźnię czytelnika oraz zachwycają wszelkimi detalami, pasjonują, intrygują, pozwalają czytać między wierszami. Pochwał może nie być końca, ale najlepiej będzie jeśli samemu zmierzycie się z tym wyjątkowym światem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz