Tytuł: Demony. Pokusa
Tytuł oryginału: Personal Demons
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 368
Po książkę „Demony, Pokusa” sięgnęłam, ponieważ zaintrygował
mnie tytuł i okładka powieści. Uwielbiam tematykę dobra i zła, gdzie ścierają
się ze sobą światy Piekła i Nieba. Taki temat jest bliższy mojej czytelniczej
duszy, niż opisywane co raz częściej wampiry i wilkołaki.
Sięgając po książkę miałam nadzieję zagłębić się w mrocznym
świecie Demonów i czekać na Anielskiego wysłannika ratującego sytuację. Takie
nastawienie zapewnił mi opis książki. Miałam nadzieję poznać bohaterów
cechujących się charyzmą i historię godną podjętego tematu.
Fabuła książki opiera się na wątku walki dobra ze złem o
duszę głównej bohaterki. Brzmi dobrze, prawda? To jednak tylko całokształt…
Główną bohaterką jest Frannie, pochodząca z domu, w którym
szanuje się tradycję i religię. Bohaterka ma kilka sióstr, przez co sama w
rodzinie jest czarną owcą, gdyż dla niej religia nie jest istotna. Sam fakt, iż
zostaje wyrzucona ze szkoły katolickiej mówi sam za siebie.
W książce pojawia się odwieczny schemat: prosta, niczym nie
wyróżniająca się dziewczynka mająca zaledwie garstkę przyjaciół natrafia na
nowego ucznia szkoły, do której uczęszcza.
Owszem, pomysły się kiedyś kończą, ale nawet niezbyt ciekawy
wątek można urozmaicić nietypowymi bohaterami. Niestety nie w tym przypadku. O
ile fabuła jest charakterystyczna dla większości młodzieżowych powieści, o tyle
bohaterzy nawet nie wpisują się w schemat.
Czytelnik znajduję się przez znaczną część książki w gronie
trzech osób: głównej bohaterki, diabła Lucyfera i anioła Gabriela.
Uważam, ze fabułę można było naprawdę dobrze przedstawić
mając takie postacie. Przecież walka dobra ze złem to odwieczny problem. Już w
średniowieczu mieliśmy do czynienia z toposem psychomachii, gdzie do walki o
duszę człowieka dochodzi między cnotą a występkiem.
Ten temat jest idealnym pomysłem na książkę, co będę
nieustannie powtarzać. Jednak ta pozycja naprawdę mnie rozczarowała.
Oczywiście nie mogło się również obejść bez problemu głównej
bohaterki, która sama nie wie czego chce, tym samym zakochując się w diable i
aniele jednocześnie.
Bohaterka wykreowana jest na naiwną istotę, która nie
dostrzega walki toczonej między Gabrielem i Lucyferem o jej osobę. Ponadto nie
widzi nic dziwnego w tym, ze nagle pojawiają się dwaj nowi chłopcy i od razy
zaczynają ją faworyzować, zabiegając o jej względy i ignorując pozostałe osoby.
Bohater stojący po stronie zła, w tym przypadku demon
Lucyfer ma wyznaczone zadanie, którego powinien się trzymać. Jako ciemna, zła
strona mocy powinien być pewny siebie, arogancki, cyniczny – wykreowany na
podłego i okrutnego diabła. W powieści jednak ledwo pojawia się u boku
bohaterki już jest oczarowany jest postawą i od pierwszych stron zaczyna ją
kochać.
Podobnie jest z aniołem Gabrielem. Czytelnik nie ma
możliwości bliżej poznać kreacji bohatera. Ledwie się zjawia, a i on zostaje
oczarowany postacią Frannie.
Co dziwne bohaterka najpierw uważa iż kocha jednego, po czym
odwraca się i pada w objęcia drugiego. Mogę zrozumieć, ze nastolatki to istoty
niezdecydowane, ale są granice, nawet w literaturze.
Ciężko mi to pojąć, choć bardzo się staram.
Tak więc autorka nie ratuję się ani kreacją bohaterów,
którzy są bezbarwni, ani fabułą, którą można było rozwinąć na kunsztowną
powieść zapierającą dech w piersi. Język powieści też nie cieszy się szczytową formą.
Książka składa się z rozdziałów, a te z podrozdziałów opowiadanych raz z
perspektywy Frannie, a raz z perspektywy Lucyfera. To jedna moich ulubionych form prowadzenia fabuły
książki, więc mogę powiedzieć, ze tym sposobem autorka u mnie zapunktowała,
choć nie do końca – ledwo rozwinął się wątek przeskakujemy na innego bohatera.
Niestety, temat i forma to nie wszystko.
Nie mogę napisać, ze powieść była fatalna pod każdym
względem. Myślę, ze czytelnik, który nie będzie dużo oczekiwał może się nawet
dobrze bawić podczas jednego wieczoru pozbawionego innych zajęć.
Ocena: 3/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz