Tytuł: Rozkosze nocy
Tytuł oryginału: Pleasures of the Night
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 315Literatura erotyczna ma to do siebie, że w pewien sposób musi szokować i balansować na granicy dobrego smaku. To kluczowy element tego gatunku, który rozwija się w obecnych czasach w zaskakującym tempie. "Rozkosze nocy" to książka, która zdecydowanie spełnia czytelnicze wymagania.
"Niebo wyglądało jak usiany gwiazdami, czarny koc."
Przychodzi po Zmierzchu i zagląda do jej snów. Nie waha się wdzierać w jej najskrytsze fantazje. A po wszystkim ośmiela się stanąć u progu jej drzwi jak gdyby nigdy nic.
Aidan Cross zawsze wybiera Zmierzch, kiedy świadomość balansuje między jawą a snem. Jego zadaniem jest spełnić pragnienia każdej kobiety. Lyssa Bates w końcu doznała spełnienia określanego mianem nieziemskiego. Jej bajeczny kochanek sprawił, że zatrzęsła się ziemia. I mimo, że to był tylko sen, Lyssa nie potrafi przestać myśleć o jego zmysłowych oczach. Wszystko zaczyna się zmieniać, kiedy niezastąpiony kochanek staje u progu jej drzwi. Aidan nie rezygnuje tak łatwo - każde zadanie wykonuje precyzyjnie i nie waha się posunąć do niecnych czynów. Nie może pozwolić sobie na przerwanie misji. Jakie poniesie konsekwencje w krainie snów i tu, na jawie?
Uwielbiam eksperymentować na gruncie literackim i co rusz sięgam po nowe gatunki, w których dopatruję się spełnienia moich oczekiwań. Lubię, kiedy wybrana lektura szokuje, zastanawia, wciąga aż do ostatniej kartki czy mówiąc kolokwialnie daje mocnego kopa. Lubię sięgać po literaturę erotyczną ze względu na intensywność wszelakich uczuć w niej występujących. Lektura pani Day spełniła moje oczekiwania i pozwoliła mi zapoznać się z naprawdę dobrze skrojoną historią.
Zaskakujący jest tutaj fakt połączenia literatury erotycznej z pomniejszym pierwiastkiem świata nadnaturalnego. Lektura zahacza swoją fabułą o dwie przestrzenie: jawę i sen. Bohaterowie balansują na granicy świadomości jako, iż główna postać nie do końca jest tym czym się wydaje...
"Ale to był sen, więc nie ograniczały jej żadne zasady."
"Rozkosze nocy" to książka, która ma kilka słabszych momentów. Kiedy fabuła zaczyna wciągać i pojawia się kluczowy moment danej sytuacji, ponownie wraca do punktu wyjścia. Musze również zaznaczyć, że były momenty kiedy zaczynałam się nudzić. Jednak fakt ten neutralizują dobrze wykreowane postacie, które zjednują sobie sympatie czytelnika już od pierwszych stron. A według mnie to niezwykle ważne. Twórczość Day porównuje się z serią "50 twarzy Greya". Mogąc zaznajomić się z twórczością obu pani stanowczo stwierdzam, że ta pierwsza ma w sobie większy potencjał i lepsze pióro.
Lektura Sylvi Day pozytywnie mnie zaskoczyła pod każdym względem. Oczekiwałam typowej powieści erotycznej bez głębszej fabuły, a uwierzcie mi, niezwykle się pomyliłam. Lekka fabułą i przyjemny język sprawiają, że czyta się szybko i przyjemnie. Nowy pomysł, który ma szansę jeszcze bardziej rozwinąć się w dalszych częściach i niebanalni bohaterowie to zapowiedź intrygującej serii. "Rozkosze nocy" zdecydowanie znajdą swoje uznanie wśród miłośników literatury erotycznej, ale i czytelnicy szukający dobrej historii przy chwili odpoczynku nie powinni się rozczarować.
Ocena: 4/6
Z serii "Rozkosze nocy" :
1. "Rozkosze nocy",
2. "Żar nocy",
Za możliwość mile spędzonego czasu z lekturą dziękuję Wydawnictwu:
Oba tomy tej serii mam już za sobą i tak szczerze to pierwsza część bardziej mi się podobała od kontynuacji.
OdpowiedzUsuńTakże lubię eksperymentować literacko. Może dałabym jej szansę :)
OdpowiedzUsuńDobry erotyk nigdy nie jest zły, zwłaszcza gdy za oknem taki ziąb :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, czy bym odnalazła coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńKolejna, niczym nie wyróżniająca się powieść erotyczna - tak ją widzę.
Kojarzy mi się z ta książką... "ileś tam twarzy Greya" czy jakoś tak. Raczej nie sięgnę. :c
OdpowiedzUsuńhttp://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/
Szczerze mówiąc... Sama nie wiem. Brzmi naprawdę interesująco, ale jeszcze to przemyślę ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To raczej nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńJa nie lubię literatury erotycznej i chyba nigdy nie polubię... :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za literaturą erotyczną, ale od czasu do czasu można po taką książkę sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńChyba zżarło mój wcześniejszy komentarz?
OdpowiedzUsuńW każdym razie oba tomy powyższej serii mam już za sobą i teraz czekam na trzeci.
Z Sylvią Day nie polubiłam się zupełnie dzięki serii o Gideonie Crossie, więc nie przeczytam innych książek tej pani. Definitywnie nie mój klimat ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji zapoznać się z literaturą erotyczną i na razie nie mam tego w planach. Nie mówię "nie", ale myślę, że umieszczę ten gatunek obok romansów, po które prawie nigdy nie sięgam. Nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńCzytałam - taka lekturka na jeden raz w sumie.
OdpowiedzUsuńGdy na rynek wydawniczy wyszło "50 twarzy Greya", nawet nie wiedziałam, że po tej trylogii pojawi się tyle powieści tego samego gatunku. Kiedy przychodziłam do Empiku, widziałam całe półki w książkach erotycznych (i nadal takie widzę) i trochę mnie to irytuje. Jakoś przedtem nie było nagłej fali takich powieści. Chyba że autorka "50 twarzy Greya" stała się inspiracją dla innych autorów. Po recenzowaną przez Ciebie książkę na pewno nie sięgnę, bo po prostu ten gatunek nie jest w moim typie. Jestem jeszcze za młoda na takie lektury.
OdpowiedzUsuńNie czytuję tego gatunku, ale nie mówię nie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Robię się coraz ciekawsza względem tej powieści, chociaż z początku omijałam ją szerokim łukiem :P
OdpowiedzUsuńKsiążkę miałam przyjemność przeczytać i również przypadła mi do gustu:)
OdpowiedzUsuń