Autor: Cezary Harasimowicz
Tytuł: Święty choas
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 366
Filmowe obrazy masakry amerykańskiego oddziału najemników w Faludży błyskawicznie obiegły świat i wstrząsnęły opinią publiczną. Autorka przekazu - Jamy Ulan, polska Tatarka to komandoska i agentka CIA. Jamy szybko została rozpoznana przez Al-Kaidę i schwytana. Niestety w konsekwencji nie udało jej się wyswobodzić z rąk oprawców, którzy dokonali na niej wyroku. Co najgorsze egzekucja trafiła do telewizji, gdzie tragiczne zajście oglądał cały świat bez pominięcia rodziny dziewczyny. Jednak czy śmierć to ostateczność? Dziewczyna trafia w ręce tajemniczych zleceniodawców, którzy bez skrupułów ingerują w jej psychikę i ciało dokonując własnych zmian. Agentka na nowo pojawia się w krajach, gdzie udziela się jako uczestniczka brutalnych wydarzeń. Pozbawiona wiary w siebie, choć silna i inteligenta pozwala się zmanipulować i zamknąć w obcym ciele. Czy uda jej się zbuntować?
"Byłam pewna, że nie ty masz być moim celem."
Do gustu nie przypadła mi kreacja bohaterów, która w przypadku tej książki była jakby powierzchowna i niedopracowana. Według mnie gdzieś przebijał się duży potencjał, ale uciekał, ślizgał się po stronach lektury zamiast osiąść w postaciach i poprowadzić ich do zwycięstwa w uznaniu czytelnika. Autor skupił się na prowadzonej fabule, wprowadził całą masę wydarzeń, których nie sposób w szybki sposób przyswoić i choć na pierwszy rzut oka wydaje się to wszystko zagmatwane, muszę przyznać że mnie się podobało. W przypadku gdy bohaterowie nie znaleźli u mnie uznania tak nagromadzenie wydarzeń wydało mi się ciekawym sposobem na zwrócenie uwagi. Niestety przy głębszym spotkaniu plan spalił na panewce, bo i tutaj wkradła się powierzchowność i wyparła tą kiełkującą głębię.
Poprzez nagromadzenie na stronie sporej ilości tekstu pisanego mała czcionką lektura ciągnęła mi się w nieskończoność. Co prawda dużym atutem były stosunkowo krótkie dialogi, ale z kolei tych nie było za wiele. Uciekł gdzieś także mój ulubiony podział na rozdziały, zastąpiony liczbami mającymi oznaczać nowy początek. Niestety brak przesunięcia tego na nową stronę, a jedynie oddzielenie niewielką przerwą posłużyło na niekorzyść i ponowny natłok wszystkiego na stronie. Z kolei nie mogę nie wspomnieć o dołączonej do książki Literaturze z odnośnikiem do dzieł, z których korzystał autor. Przyznam, że bardzo miło mnie to zaskoczył. Spotkałam się z tym pierwszy raz i uważam, że takie odwołania powinny pojawiać się w znacznej części książek, które udają pierwotne zamysły a tak naprawdę bazują już na powstałych dziełach. W tym przypadku wielki plus leci ode mnie w stronę autora.
Ciekawostką jest fakt, że książka miała już swoją premierę w postaci serialu audiobookowego, a zakupiono już prawa do wersji anglojęzycznej i ekranizacji. Niebawem pojawi się na rynku komiks, komiks interaktywny a także gra komputerowa na podstawie powieści.
"Zakończenie przedstawienia mogło być iście szekspirowskie. Krwawe"
Nowe połączenie gatunków nastawiło mnie na wiele atrakcji w czasie czytania. Połączenie political fiction i powieści sensacyjnej kusiło już na wstępie. Niestety muszę przyznać, że nic takiego się nie wydarzyło. Rozczarowałam się, bo liczyłam na zagmatwaną plątaninę wydarzeń, które pociągną mnie za sobą w wir akcji. Plątanina była, zagmatwana jak najbardziej, niestety ja nie czułam się szczególnie w nią zaangażowana. Dlatego choć książka była przyjemna w odbiorze, nie zaliczam jej do grona wyjątkowych. Dobra zabawa na pewno Was przy niej nie ominie, ale myślę, że podobnie jak ja, nie będziecie mieli ochoty na powrót do jej historii. Nie mówię tej książce nie, bo przeczytałam ją do końca i nie miałam ochoty na odłożenie jej już w połowie. Ale czy pokuszę się o kolejne tomy? Nie wiem, być może, ale boję się tego, że nic mnie w nich nie czeka.
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat.
Ocena: 3/6 - [powieść wielotomowa]
Dałam szansę tej książce - i byłam pod wrażeniem niespotykanej konstrukcji powieści. Ma się wrażenie, iż ogląda się film :) Choć mnie również jakoś szczególnie "święty chaos" nie porwał ;/
OdpowiedzUsuńKsiążka może i miała potencjał, szkoda tylko, że niewykorzystany. Ja na pewno nie sięgnę przez ten zlewający się tekst i natłok wszystkiego, nie rozumiem, dlaczego niektóre książki w ogóle nie mają interlinii (powinna być 1,5 a najlepiej 2,0), czy to niedopracowanie ze strony wydawnictw, czy może nie zdają sobie z tego sprawy (tylko, że skoro się tym zajmują od lat to powinni wiedzieć). Masz rację, co do tych odnośników, miło ze strony autora ;)
OdpowiedzUsuńJakie zmiany u ciebie! Ale jak najbardziej na plus.
OdpowiedzUsuńCo do samej książki widzę, że rewelacji nie ma. Trochę szkoda, bo sensacje lubię, ale political fiction już nie.
Kurczę, zastanawiałam się przez chwilę czy po nią sięgnąć, ale chyba jednak sobie odpuszczę, tym bardziej, że Twoja opinia nie jest zbyt przychylna.
OdpowiedzUsuńPowierzchowna kreacja bohaterów mnie skutecznie odstrasza.
OdpowiedzUsuńJuż w samym opisie książki można zauważyć wątki, które już pojawiały się w innych pozycjach. Jeśli dołożyć do tego wszystkie wymienione w recenzji minusy, to osobiście mówię: nie.
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze o tej książce nie słyszałam, ale jakoś szczególnie mnie ona nie kusi.
OdpowiedzUsuńNazwisko autora kojarzę, ale tematyka jakoś do mnie nie przemawia, a skoro i Ty masz o niej nie najlepszą opinię, to z czystym sumieniem zrezygnuję z czytania.
OdpowiedzUsuńTym razem nic dla mnie. Kreacja bohaterów, natłok wydarzeń, chaos mnie zupełnie nie przekonuję.
OdpowiedzUsuńChoć opis brzmi świetnie, to nie jestem do książki przekonana. Ta plątanina akcji, mnogość opisów trochę mnie odstrasza. Raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńZaufam Twoim odczuciom oraz dość niskiej ocenie i nie będę rozglądać się za tą książką.
OdpowiedzUsuńPolitical Fiction i powieść sensacyjna to ciekawe połączenie, ale nie jestem pewna czy właściwe. Może kiedyś sięgnę po tą książkę :) pozdrawiam! ksiazkowa-przystan.blogspot.com
OdpowiedzUsuń