poniedziałek, 24 listopada 2014

"na końcu tęczy czeka na mnie spełnienie marzeń"

Autor: Cecelia Ahern
Tytuł: Love, Rosie
Tytuł oryginału: When Rainbows End
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 511

Bywa tak, że z pozoru prosta historia z biegiem czasu komplikuje się bardziej niż można było przypuszczać. Wielka przyjaźń zaczyna wypuszczać pąki, a w powietrzu czuć słodki zapach miłości. Są też przeciwności, których pokonanie staje się niemożliwym wyzwaniem.

Rosie i Alex przyjaźnią się od najmłodszych lat. Być może więź, która ich połączyła stanęła na przekór wszystkim, którzy chcieli ich rozłączyć. Nauczyciele interweniowali, uważając, że oboje mają na siebie zły wpływ. Rodzice bezradnie rozkładali ręce nie wiedząc czy zakazy poskutkują. Rosie i Alex stawali na głowie by ich listy dotarły do adresata za wszelką cenę. Nikt nie był w stanie zburzyć solidnie postawionego muru przyjaźni, który kształtował się przez lata. W końcu wszyscy zrozumieli, że ich rozłąka jest niemożliwa. Dwójka dzieci dorastała, a wraz z nimi ich emocje. Jednak kiedy spod fasady przyjaźni zaczęły przebijać się promyki intensywniejszego uczucia Rosie i Alex zostali rozdzieleni - rodzice Alexa przeprowadzili się z Irlandii do Ameryki zabierając syna ze sobą. Czy siła przyjaźni jest w stanie pokonać barierę tysięcy kilometrów?

"Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo jest się zgubić."
Rosie i Alex to wyjątkowy bohaterowie o bardzo charyzmatycznych osobowościach. Na samym początku pojawiają się ich zwykłe postawy - typowych nastolatków uwielbiających dobrą zabawę i czerpiących z życia garściami. Niewątpliwie za śmiałość wobec świata odpowiada nie tylko ich harda postawa, ale i świadomość tego, że gdziekolwiek by nie byli, zawsze są razem. Jednak z biegiem czasu, po wielu listach i wiadomościach zaczęłam dostrzegać, że pod powierzchnią każdego z nich skrywa się wiele nieodkrytych do tej pory emocji. Im dalej zagłębiałam się w lekturę, tym bardziej pewna byłam swoich racji - względna typowość zaczęła zanikać i pojawili się pełnokrwiści bohaterowie, którzy podejmują decyzję zgodnie z własnymi zasadami. Te same decyzje dały mi nieźle w kość, wielokrotnie namawiając mnie, jako czytelnika, do potrząśnięcia bohaterami w ramach chwilowego otrzeźwienia. Tak strasznie kibicowałam w każdym ruchu zarówno Rosie, jak i Alexowi, że z biegiem czasu pogubiłam się w tym czy postępują słusznie czy nie. Chciałam tylko, żeby w końcu wszystko się ułożyło, a moje skołatane serce otrzymało chwilę wytchnienia.

Pani Ahern stworzyła coś z pozoru niemożliwego - pozbawiła swoją książkę podstawowego narratora. Fabuła opiera się na historii dwójki bohaterów uparcie dążących do realizacji swoich założeń, mimo wielu niesłusznie podejmowanych decyzji, ale opowiadana jest z perspektywy wysyłanych do siebie przez Rosie i Alexa listów, wiadomości na czacie, sms'ów i wszelkich możliwych wiadomości podawanych z uwzględnieniem nadawcy i adresata. Początkowo miałam opory - jak to książka bez narratora? - ale już po pierwszej stronie poddałam się tej nietypowej stylistyce. Byłam pewna, że taki sposób opowiadania historii zanudzi mnie na śmierć a stało się coś zupełnie wyjątkowego: zakochałam się w nim do szaleństwa. Śmiałam się serdecznie z wielu wiadomości, kibicowałam bohaterom, ale i wylałam potok łez, którego nie dało się uniknąć. Ta lektura zawładnęła mną do granic możliwości i nie mam zupełnie nic przeciwko temu.

"Można uciekać i uciekać w nieskończoność, ale prawda jest taka, że wszędzie tam, gdzie się zatrzymasz, dopadnie Cię Twoje życie."
"Love, Rosie" trafi do serc nawet najtwardszych czytelników. To powieść, która uparcie toruje sobie drogę poprzez emocjonalne bariery i burzy je jednym podmuchem. Wypełniona po brzegi emocjami wywołuje uśmiech na twarzy, by chwilę później obudzić morze łez. Jednak jest w tej książce jedna, wyjątkowa rzecz, która odróżnia ją od reszty - napawa nadzieją, budzi do życia i sprawia, że świat na chwilę się oddala. Jest tak potwornie prawdziwa, że miejscami miałam wrażenie czy nie zaczęły się zacierać granice między jawą i fikcją. Ta książka skrywa w sobie odrobinę magii, którą odkryć możecie wyłącznie samemu sięgając do jej wnętrza.

Ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Akurat.
W nadchodzącym świątecznym czasie nie wahajcie się sięgnąć po wyjątkową książkę dla każdego i zaopatrzcie się we własne egzemplarze tej wyjątkowej powieści. Możecie ją kupić z -30% rabatem, wystarczy, że klikniecie w obrazek poniżej:
http://muza.com.pl/literatura/1857-love-rosie-9788377587461.html?thievingbooks

21 komentarzy:

  1. Mam w planach obejrzeć film, a książkę to nie wiem czy przeczytam ;)
    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka zachęcająca ocena i piękna recenzja. Aż nabrałam chęci na tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po takiej recenzji, to książkę muszę oczywiście przeczytać i już!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurka, przeczytałbym, nawet jeśli rzadko sięgam po tego typu lektury. A może zwłasza dlatego :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam książki Cecelii Ahern - więc na pewno przeczytam "Love, Rosie" :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię książki Ahern, więc z niecierpliwością czekam aż będę mogła sięgnąć po tę powieść :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale narobiłaś mi apetytu na tę książkę. Muszę ją koniecznie zdobyć. Film także mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam "Zakochać się" tej autorki i choć na kolana nie padłam, to jednak bardzo dobrze się bawiłam. Myślę, że z tym tytułem byłoby tak samo, więc nie mówię mu "nie", ale też przesadnie szukać go nie będę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Najpierw dowiedziałam się o filmie, i mimo że, to komedia romantyczna, za którymi nie przepadam, zainteresował mnie. Dopiero potem usłyszałam o książce, i będę musiała najpierw po nią sięgnąć, a dopiero później zobaczę film i porównam jak wypada na tle pierwowzoru :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mimo tego, że twórczość pani Ahern ma zdecydowanie tendencję wzrostową, przeczytałam tylko jedną jej książkę. Chyba będzie tak jak zawsze w moim przypadku - poczekam, aż minie największy boom na daną autorkę czy też książkę i wtedy na spokojnie ją poznam:)
    Pozdrawiam,
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka już do mnie dotarła. Niebawem się za nią zabieram.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ahern pisze cudnie, jeszcze żadna jej książka mnie nie zawiodła, więc nie dziwię się, że ta wprawiła Cię w zachwyt ;) Czekam na swój egzemplarz ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękna powieść. Przeczytałam kilka dni temu i dzisiaj napisałam recenzję, którą opublikuję wieczorem. Pod Twoją opinią oczywiście się podpisuję. Powieść jest genialna i polecam wszystkim ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Szósteczka? To ja się bardzo cieszę, bo po filmowym ,,Love, Rosie", mam na powieść wieeelką ochotę :).

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo wielką ochotkę mam na tę książkę, lubię twórczość Ahern. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Książka bez narratora? Dziwny zabieg, oryginalny, dobrze, że udany. To jest Ahern, a ją uwielbiam, więc na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie byłam pewna co do tej książki, jednak teraz wiem, że przy najbliższej okazji będę musiała ją zdobyć ;)

    namalowac-swiat-slowami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Tyle osób chwali! Mam ogromną ochotę na tę powieść :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Tyle dobrego się już naczytałam o tej książce, że już mam odłożone na nią pieniążki :)

    OdpowiedzUsuń