"Sekrety letniej nocy" Lisa Kleypas, Tyt. oryg. Secrets of a Summer Night, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 384
"– Nie chcę miłości – powiedziała, dotknięta jego słowami. – Chcę tylko… – Urwała, czując w piersi nagły ból w postaci nieznośnego zimna. Spojrzała w jego nieodgadnione oczy i powtórzyła: – Chcę tylko…"
Wiele dobrego słyszałam o powieściach Lisy Kleypas, ale nigdy nie było mi po drodze do jej lektur. Tym razem skusiłam się opisem, który nie wiedzieć dlaczego skojarzył mi się z motywami wyciągniętymi rodem z powieści sióstr Bronte. Uwielbiam przenosić się do przeszłych czasów, gdzie królowały dworskie intrygi, a społeczność podzielona na mocno zarysowane warstwy społeczne konkurowała ze sobą na salonach. A o co w tym wszystkim chodzi? Zawsze o miłość - a i tym razem nie mogło być inaczej.
XIX-wieczne romanse historyczne to książki, po które sięga się przede wszystkim dla odstresowania i miłośnicy tego gatunku wiedzą, że to faktycznie najlepszy wybór na późne, spokojne wieczory. Tym razem nie tylko poznajemy salonowe intrygi wyższych sfer, ale i cztery młode - a jednak - stare panny, które swoją zrzędliwością doprowadzają czytelnika na skraj załamania nerwowego. Zamiast walczyć o swoje, wybierają ciemne kąty w czasie organizowanych balów, ale wszystkie uparcie utrzymują, że szukają mężów. Właściwie to i panowie nieszczególnie ciągną do panien. Jednak w roku 1843 następuje moment przełomowy - wszystkie cztery panny spotykają się wspólnie i podejmują konkretną decyzję: dość smutków, czas wziąć los w swoje ręce.
Jak wiadomo - bale to najlepsze miejsce do upolowania męża godnego damy. Jedna z sojuszniczek - Annabelle Peyton wie, że jedynie bogaty i szlachetnie urodzony mężczyzna da jej szczęście i właśnie takiego szuka. Jednak absolutnie nie myśli o Simonie Huntcie, który jako jedyny zwraca na nią uwagę. Cóż to za kandydat: bogaty i całkiem przystojny, ale jednak z niższej warstwy społecznej? Na całe szczęście już niebawem ostatni bal w sezonie, a tam u lorda Westcliffa, będzie można pokazać swoje wdzięki.
I proszę - oto przepis na zaskakująco błyskotliwą historię, w której prym wiodą stare panny. Fabuła nie ucieka w boczne wątki, utrzymuje tylko jeden motyw poszukiwania męża dla Panny Annabelle i wraz z pozostałymi, poznanymi nowymi przyjaciółkami zarzuca sieć na przystojniaka, który wypadnie najbardziej korzystnie. A przy tym nie brakuje emocjonujących, zmysłowych scen miłosnych, do których autorka ma wielkie upodobanie. Autorka pisze lekko i dowcipnie, jednak pojawił się tutaj również mały minus dla całej fabuły - opisy czasami się dłużyły, nudziły, nie wzbudzały takiej ciekawości jak powinny a same bohaterki, mimo że wykreowane całkiem przyjemnie, swoimi czynami drażniły czytelnika lubiącego siłę i pewność siebie. Nie jest to wielki minus, jednak widoczny na tle całej, wbrew pozorom, ciekawej opowieści.
"– Kocham cię, do cholery.
– Jak bardzo?
– Bezgranicznie. Wiecznie.
– Ja kocham ciebie bardziej [...]"
Dla fanów powieści romantycznych osadzonych w przeszłych czasach - historia jak znalazł. Subtelna i zabawna, a jednak z mocno zarysowanymi scenami miłosnymi, gdy tylko jest ku temu potrzeba. Nie każdy jednak zagustuje w twórczości Kleypas. Powinniście jednak dać jej szansę, jeśli nie spróbujecie - nigdy nie dowiecie się czy ta historia jest właśnie dla Was.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
na początku byłam sceptyczna,ale ksiązka jak najbardziej warta poznania.
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie <3
OdpowiedzUsuńCiekawe czy mnie ta proza by urzekła. Kto wie.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się bez bicia, że czytam tego typu powieści, choć teraz sięgam po nie sporadycznie. Nie rozumiem przekonania niektórych, że to grafomańskie bazgroły, których nie warto czytać. Warto czytać wszystko – nawet znaczek pocztowy ;) Takie powieści mają w sobie coś, co pozwala odetchnąć na chwilę. Oczywiście są wyjątki, ale przeczytałam wiele powieści historycznych, które mnie zachwyciły. Po tę książkę z pewnością kiedyś sięgnę. Zapraszam do mnie po inne książki. Może coś wpadnie ci w oko ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Raczej nie przepadam za takimi opowieściami, ale muszę przyznać, że do tej historii jakoś mnie ciągnie. Nie wiem w sumie z jakiego powodu, ale mam ochotę perypetię zdesperowanych panien szukających męża :P
OdpowiedzUsuńWolę jednak książki osadzone w najbliższych czasach... ale w tej coś mnie intryguje.
OdpowiedzUsuńOkładka książki bardzo mnie urzekła. Prześliczna!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o samą treść, to nie jestem do końca przekonana. Zwyczajnie nie przepadam za romansidłami, więc nie wiem czy jednak się na nią skuszę! :)
Pozdrawiam,
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/04/dwor-cierni-i-roz.html
Ja niestety nie lubię takich historycznych romansów...
OdpowiedzUsuńJestem fanką powieści romantycznych osadzonych w dawnych czasach ... :) Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńW takim razie jest to chyba coś dla mnie, bardzo mi się podobała chociazby książka "W krainie kolibrów" czy wszystkie książki Philippy Gregory
OdpowiedzUsuńJa nie czytałam jeszcze żadnej książki autorki,a przynajmniej na ten moment nie pamiętam,abym to zrobiła... Lubię takie historie,więc jest to zdecydowanie książka dla mnie,zatem pozostaje mi jedynie cierpliwie czekać,aż dane mi będzie ją przeczytać ;) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJa osobiście lubię twórczość tej autorki, dlatego chętnie poznam powyższą pozycję.
OdpowiedzUsuńNa balu może wydarzyć się wiele, zaciekawiłaś mnie fabułą, cieszę się, że historia jest też błyskotliwa. Przeczytam z chęcią. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRomantyczne i subtelne opowieści lubię, więc czuję sie przekonana i do tej :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam romantycznych historii osadzonych w dawnych czasach. Ale czasami oglądałam. Mają coś w sobie, ale nie wiem czy sięgnę po nią. Chociaż ta fabuła mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jadwiga z Zajęczej Nory
Ah, to wyznanie miłości z lekka przesłodzone, ale czasami trzeba być cukrzykiem :D
OdpowiedzUsuńPewnie się skuszę :D
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko nie wiem kiedy na nią czas znajdę :D