sobota, 16 lipca 2016

"Podniebny lot" R.K. Lilley

"Podniebny lot" R.K. Lilley, Tyt. oryg. In Flight, Wyd. Editio, Str. 320

"Przez chwilę siedziałam w pełnym zdumienia milczeniu, nie potrafiąc ani wyrazić zgody, ani zaprotestować. Naprawdę tego pragnęłam, mimo że wcześniej nigdy czegoś takiego nie rozważałam. Wiedziałam, że nic takiego nigdy by się nie zdarzyło, gdyby nie to, że pewien miliarder nagle zaczął się obsesyjnie interesować każdym aspektem mojego życia."

No i proszę - oto kolejna historia erotyczna, która na pierwszy rzut oka możne konkurować na równi z Greyem. Ten sam motyw, ta sama historia. Tylko styl inny i opowieść jakby lepsza.

Bianca jest wysoka, szczupła i naprawdę śliczna. Jako stewardessa w pierwszej klasie luksusowych linii lotniczych nauczyła się profesjonalizmu i przy tym ucieka od każdej możliwej chwili zbliżenia się. Nikt nie ma prawa przeszkadzać jej w życiu. Wyniosła i wyjątkowo piękna wykonuje swoje obowiązki z precyzją i dbałością o szczegóły, nie przejmując się wysokiej rangi klientami. Jednak w każdej skale jest rysa. A ta, która dotyczy Bianki nazywa się James. Mężczyzna sprawia, że jej serce bije jak szalone a myśli pędza z prędkością światła. Działa na nią jak kryptonit. Jednak czy bajecznie błękitne oczy mogą nieść ze sobą szczęście czy tylko chwile zupełnie nietypowej miłości?

Bohaterowie książki są przykładem typowych postaci o różnych podejściach do sprawy. Ona zimna i niewzruszona, on piękny i bezczelnie pewny siebie. Wieje tutaj odrobiną schematyczności, ale nie jest to takie złe, jeśli ktoś szuka dobrej historii bez większego zaangażowania. A musicie wiedzieć, że fabuła jest intrygująca i wciągająca, szczególnie przez wzgląd na rozwój sytuacji. Lilley pisze lekko i przyjemnie, a przy tym tworzy subtelny klimat erotycznej atmosfery, w której może nie do końca zatraca się czytelnik, ale na pewno główni bohaterowie.

Przyznaję, że powieść Lilley jest bardzo podobna do gatunku powieści erotycznych, ale nie jest to typowa kopia Greya. Jest miłośnik BDSM, jest też obecny typowy, pewny siebie i niesamowicie bogaty główny bohater, który czasami drażni swoim podejściem do świata i jeszcze bardziej irytująca główna bohaterka, która rozbraja swoją naiwnością i nieśmiałością. Ale wszystko to w kompletnej całości połączyło się w jednowątkową fabułę o mocnym motywie przewodnim balansującym na granicy dobrego smaku - i przez to powieść wciąga, od początku do samego końca.

Nie żałuję, że sięgnęłam po tą historię. Właściwie to nudny obraz powieści erotycznych pod znakiem Greya przegonił mi obraz Jamesa i Bianki, którzy zbudowali znacznie lepsze napięcie i bardziej wciągająca historię. Powieść jest mocna i zdecydowanie pewna siebie, ale przy tym warta uwagi - dla osób gotowych na powieść tego typu!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Editio.

13 komentarzy:

  1. Nie byłam przekonana do tej pozycji, ale możliwe, że teraz się na nią skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na granicy dobrego smaku? E tam, "Podniebny lot" był jeszcze całkiem przyzwoity ;) Czytało się całkiem miło, choć nie powiem, by mnie jakoś szczególnie mocno zachwycił.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że całokształt wypada naprawdę pozytywnie. Przeczytam z chęcią. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się, że niemal każda opowieść jest lepsza od Greya. ;-) "Podniebny lot" bardzo mnie intryguje, więc na pewno kiedyś sięgnę po tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytam za często tego typu literatury, ale ta książka naprawdę mnie zaciekawiła, jak również sama okładka. Może kiedyś, jak będę mieć chwilę, zapoznam się z tą pozycją.
    Pozdrawiam, Nat z natalie-and-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Za erotykami nie przepadam więc i ten sobie mam zamiar odpuścić :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie uwiodło psychologiczne podejście do sprawy. Bianca nie była szczęśliwą kobietą, nie miała w życiu lekko i przełożyło się to na jej późniejsze życie, a nie jak w przypadku Grey'a...
    Spędziłam z tą książką naprawdę miły dzień i Lilley dała mi jeszcze nadzieję, że powieści erotyczne to nie stracony temat, ponieważ ewidentnie zaczął się staczać, zamiast się poprawiać. Nie mogę się doczekać drugiego tomu.
    Nie wiem, jak dziwnie to zabrzmi, ale naprawdę się cieszę, że nie tylko mi się podobała. Przez chwilę myślałam, że jednak jest ze mną coś nie tak, bo ja bardzo dobrze ją wspominam, a tyle negatywnych opinii się naczytałam. :)
    Pozdrawiam :)

    www.wachajac-ksiazki.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Greya czytałam od deski do deski, ale ani jedna strona nie sprawiła, że mogłabym zainteresować czymś głębszym jeśli chodzi o fabułę. Czytałam ją raczej dlatego, że przecież wszyscy czytali.

      A tutaj muszę przyznać Ci rację - czyta się miło, przyjemnie i przede wszystkim chce się kontynuować lekturę z czystej ciekawości, a nie dlatego, że tak wypada ;)

      Również czekam na drugi tom z wielkim zaciekawieniem, bo zakończeniem ogromnie przypadło mi do gustu :)

      Usuń
  8. Mimo, że książka "brzmi" rodem z Greya to mam na nią ochotę. W przyszłości na pewno bliżej się z nią zapoznam :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
    happy1forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekałam na twoją recenzję:) Rozwój wydarzeń wciąga tu przyznaję ci rację. Również naczytałam się opinii, że to drugi Grey itp... Takie porównywania bywają już nudne! Autorka tak zakończyła pierwszą część, że jestem szalenie ciekawa dalszych losów bohaterów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grey wyznaczył drogę tak jak kiedyś Zmierzch. Dla mnie ten tytuł okazał się znacznie ciekawszy niż James i również zachwycił mnie finał. Już nie mogę się doczekać kontynuacji :)

      Usuń
  10. Od czasu do czasu sięgam po takie książki, więc nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja po pierwszym zdaniu tej recenzji mówię, dziękuję.
    Grey'a nie czytałam i nie zamierzam. Już wystarczy, że nasłuchałam się opinii na temat tej serii.
    Po prostu nie mój gatunek, ale recenzję doczytałam do końca.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń