"Ulubione momenty" Adriana Popescu, Wyd. Media Rodzina, Str. 352
"Zresztą pewnie i tak nie przyszłoby mi do głowy nic ciekawego, ponieważ na błyskotliwe odpowiedzi zwykle stać mnie tylko wtedy, kiedy mam ze dwie godziny czasu do namysłu."
Są historie, które się czyta, ponieważ każdy nalega i kusi pozytywną opinią, ale są również te, do których zagląda się z czystej ciekawości, ponieważ niewielu czytelników o nich pisze. Właśnie do drugiej grupy powieści zaliczam książkę "Ulubione momenty".
Z czystą ciekawością oddałam się lekturze, ponieważ nie wiedząc czego mogę się spodziewać nastawiłam się na intrygującą powieść miłosną, taką zupełnie inną niż wszystkie mi znane. Powieść Popescu to książka bardziej metaforyczna, z dwuznacznymi wydarzeniami i możliwością czytania między wierszami, co nie trafi do każdego czytelnika, ale jeśli już odnajdziemy się w fabule, na pewno możemy liczyć na niebanalne poprowadzenie akcji.
Musicie jednak pamiętać, że to nie jest współczesna powieść miłosna, w której wszystkie uczucia pojawiają się przed czytelnikiem podane na tacy. Tutaj musiałam solidnie się napracować, żeby móc zrozumieć rozgrywane sceny i motywy, jakimi kierowali się bohaterowie. Dostarczyło mi to sporej czytelniczej rozrywki, jednak nie mogę powiedzieć, że bawiłam się idealnie. Co prawda historia Layli i Tristana to powieść, która na pewno wciąga i dostarcza dużo emocji, ale nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że w tej historii brakuje życia. A to przecież najistotniejszy element w wydarzeniach, gdzie bohaterowie raz za razem wędrują do swoich ulubionych miejsc.
Prowadzone dialogi w połączeniu ze stylem autorki czasami uciekały mi przez palce i zamiast odnaleźć się w opisywanych wydarzeniach zastanawiałam się dlaczego wybrała takie, a nie inne rozwiązanie dla losów swoich bohaterów. Przyznaję, że było to dla mnie intrygujące, ponieważ chcąc nie chcąc zaangażowałam się w relację łączącą dwójkę bohaterów. Zawsze kibicuję miłości i chociaż ta dwójka rozumie się bez słów jako przyjaciele, to trudno ich zaklasyfikować do kategorii pary. Obydwoje żyją w związkach, mniej lub bardziej szczęśliwych, ale przyjaźń jaka ich łączy jest naprawdę niesamowita. Zabierając siebie nawzajem, zabierali również mnie, do miejsc w których czuli się najlepiej, gdzie mogli wspominać szczęśliwe chwile i zapomnieć o niedogodnościach dnia codziennego. Tristan zdając sobie sprawę z tego, że Layla nie spełniała wielu swoich marzeń stara się uszczęśliwić przyjaciółkę jak tylko może - i właśnie to było w tej książce najlepsze: emocje i uczucia, które budowały realną więź łączącą głównych bohaterów.
Żałuję, że styl autorki nie okazał się lepszy, bo gdyby nie to, powieść na pewno mocno by u mnie zapunktowała, ale nie mogę również napisać, żebym żałowała czasu poświęconego lekturze. Cieszę się, że poznałam "Ulubione momenty" a w szczególności cieszę się, że poznałam Laylę i Tristana, bo uwielbiam czytać o przyjaźni tak silnej, że czasem niemożliwej. Nie chcę, żebyście z góry ją skreślali - zdecydowanie warto dać jej szansę.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.
Styl niestety może rzutować na cały odbiór książki i tak było jak widzę, w tym przypadku. Szkoda.
OdpowiedzUsuńCzytanie książki której nikt nie poleca, nie chwali jest o wiele lepsze, nie stawia mu się poprzeczki. Sama książka wydaje się ciekawa nie wiem czy znajdę na nią czas, ale zapisuję tytului dodaje do listy oczekujących :)
OdpowiedzUsuńBlog o książkach
Pierwszy raz słyszę o tej książce. Niestety tematyka mi nie odpowiada i raczej jej nie przeczytam :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
RosePerdu Books
Czekałam na tę recenzję ;) Widzę, że nie spodobała Ci się AŻ tak bardzo jak mi, ale wrażenia są pozytywne, a to mnie cieszy niezmiernie ;) Chciałabym tylko, żeby czytało ją więcej osób, oprócz nas dwóch :P
OdpowiedzUsuńStyl o jeden poziom wyżej i byłabym zachwycona :) Ale popieram zdecydowanie - wielu czytelników powinno poznać tą historię, bo jest tego warta :)
Usuńskoro warto dać książce szansę to bardzo możliwe, że się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńZastanowię się ale raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJakoś niestety nie jestem przekonana do książki, na chwile obecną daruje ją sobie.
OdpowiedzUsuńJa na razie chyba nie będę się wyrywać do lektury, ale nie jest powiedziane, że kiedyś nie sięgnę po ten tytuł ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że spokojnie odnalazłabym się w treści, a styl może nie przeszkadzałby mi aż tak? Jeśli będę mieć okazję, to dam jej szansę ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardziej metaforyczna czy nie, nie zmienia to faktu, że mam ją na swojej półce i chyba czas najwyższy się za nią zabrać :) Dobrze, że trzeba było się trochę napracować nad zrozumieniem motywów bohaterów, przynajmniej to jakaś odmiana po mnóstwie schematycznych i przewidywalnych lektur.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
gabRysiek recenzuje
Widzę, że książka ma kilka niedociągnięć, dlatego zastanowię się jeszcze czy brać ją pod uwagę czy też nie.
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię czytać o przyjaźni, która przetrwa ciężkie chwile więc z pewnością przypadłaby mi do gustu :) Tej książki nie znam, ostatnio sięgam właśnie po bardziej znane. Chyba pora to zmienić i dać szansę jakiejś nieodkrytej, aczkolwiek wartej uwagi książce :)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że zagubiłabym się w fabule tej książki, choć nie wydaje się ona skomplikowana. Mam wrażenie, że to trochę męcząca lektura.
OdpowiedzUsuńChyba raczej książka nie wpadnie w móh gust. Odpuszczę ją sobie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że styl autorki wydał Ci się słaby, bo gdyby nie to miałabym jeszcze większą motywację, by sięgnąć po tą książkę. Zważywszy na to, że we współczesnych książkach wkurza mnie, że relację między bohaterami nie są budowane, a są sobie przeznaczenie. Tutaj relacje są budowane.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk