"Prosto z ambony" Krzysztof Daukszewicz, Wyd. Szelest, Str. 232
Nigdy nie odmówię żadnej, dobrze rokującej książce. Lubię wzywania, biorę w ciemno wszystko co intryguje i zawsze jestem otwarta na nowe gatunki. Tym właśnie sposobem stanęłam oko w oko z najnowszą książką pana Daukszewicza, którego postać do tej pory nie była mi obca, ale i nie zagłębiałam się w jego twórczość jakoś szczególnie. A muszę przyznać - szkoda, bo jak zauważyłam autor poczuciem humoru dorównuje mojemu podejściu do świata i kupuję przez to wszystko, co z nim związane.
Publikacja "Prosto z ambony" to zestaw ponad pięćdziesięciu felietonów, bardzo krótkich, bo pisanych zaledwie na dwie, trzy strony. Ale za to jakich wciągających! Czytałam gdzieś w internecie, że pana Daukszewicza albo się kocha, albo nie zwraca się na niego uwagi, z czym kompletnie nie mogę się zgodzić, bo to osobowość tak barwna i piekielnie inteligentna, że grzechem byłoby nie poświęcić jego osobie choćby chwili zainteresowania. Sama nie byłam jego wielką fanką do czasu przeczytania najnowszej książki, ale wiem już, że to na pewno się zmieni.
Jak już wspomniałam wcześniej autor szybko przekonał mnie do siebie poczuciem humoru, błyskotliwością, inteligencją i sarkastycznym podejściem do świata. Nie tracąc przy tym zdrowego rozsądku. Pisanie felietonów nie jest łatwą sprawą, ale pisanie felietonów satyrycznych i to takich, które z miejsca trafiają do odbiorcy - to rzecz na pierwszy rzut oka niemożliwa. Bo przecież każdy z nas ma inne poczucie humoru, każdy lubi narzekać, ale jeśli czytamy o czymś co nas dotyczy i - o zgrozo! - jeszcze uda nam się spojrzeć na tekst tak, że odnajdziemy siebie w roli głównej, to zaraz się obrażamy, uważamy że to wcale nieśmieszne i oczywiście zupełnie niefajne.
Natomiast Krzysztof Daukszewicz pisze, bo to jego sposób na życie, rewelacyjnie się w tym wszystkim odnajduje i przy tym nikogo nie krzywdzi. Jego felietony są zabawne, wielokrotnie uśmiechałam się sama do siebie, a kilka razy nawet śmiałam w głos i choć starałam się znaleźć jakieś minusy, nie znalazłam ani jednego. Każdą napisaną historię czyta się w mgnieniu oka nie tylko dlatego, że jest ona krótka, ale przede wszystkim dlatego, że jest bardzo prawdziwa. Owszem, autor jest zapalonym miłośnikiem wertowania lasów i stąd tytuł - odnośnie leśnej ambony, ale dla mnie właśnie ten leśny klimat nadał całości uroku. Pojawiło się sporo odnośni do polowań, historii z łowiectwa, ataków lisów, dzików i nawet wielkanocny królik zarabiający na swoje studia! Niemożliwe? Nie w tym przypadku.
"Prosto z ambony" to niesamowicie pozytywna publikacja gromadząca w sobie felietony zmieniające się w proste, dowcipne historie. Ale nie takie, które gorszą, wyśmiewają się z wybranych osób czy grają na uczuciach. W tej publikacji stanęłam oko w oko ze smaczną satyrą, która bawi i intryguje, a co dla mnie najważniejsze - odnosi się z wielkim szacunkiem do natury. Chciałabym ogromnie, żeby ta lektura trafiła do szerokiego grona odbiorców, bo żal byłoby, gdyby przeszła w świecie czytelników bez echa. Każdy, bez wyjątku powinien sięgnąć choćby po wybrane felietony i nawet nie chcę słyszeć, że forma antologii nie jest dla nas. Wierzcie mi - dla mnie też nie, a jednak w tej książce po prostu się zakochałam. Prostota, styl, swoboda, inteligencja, humor - czy powinnam wymieniać dalej? To jedynie pojedyncze atuty, które wpatrzycie przy każdej kolejnej historii. Gorąco polecam!
Nie dla mnie :D Jakoś tak no nie przepadam nie :( :D
OdpowiedzUsuńBuziaki <3
Oj nie, ja się nie dam namówić :)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu mam ochotę na takie właśnie felietony.
OdpowiedzUsuńnie lubie takich rzeczy ale wiem kto by rpzeczytal wiec :D polece! pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowa recenzje :)
OdpowiedzUsuńLubię krótkie formy, po książkę pewnie sięgnę, jak nadarzy się okazja. :)
OdpowiedzUsuń