"Harry Potter i Przeklęte Dziecko" J.K. Rowling, Jack Thorne, Tyt. oryg. Harry Potter and the Cursed Child, Wyd. Media Rodzina, Str. 368
"Na tym właśnie polega przyjaźń, prawda? Nie wiesz, czego potrzebuje twój przyjaciel, wiesz tylko, że potrzebuje."
Lubię eksperymentować w literaturze i nie boję się sięgać po nietypowe publikacje, ale w przypadku tej historii miałam mieszane uczucia. Poczytałam wcześniej wiele opinii i wiedziałam, że wielu czytelników nieprzychylnie nastawiło się do tej kontynuacji. Mam wrażenie, że Harry Potter to już pewnego rodzaju klasyka w świecie literatury, a przecież klasyki się nie przerabia. I nie dorabia zakończeń, kiedy wszystko wydawało się już skończone...
Ale żeby nie było, że krytykuję a nie czytałam nawet jeden strony, zasiadłam do lektury i zaczęłam czytać. Długo mi zajęło zanim przekonałam się do formy jaką została napisana ta powieść, bo nigdy wcześniej nie czytałam niczego podobnego. "Harry Potter i Przeklęte Dziecko" to nic innego jak scenariusz filmowy udostępniony wszystkim fanom HP. Wiem, że nie wszyscy zadowoleni są z takiej formy i sama doskonale to rozumiem. Nie ukrywam, że byłabym bardziej zadowolona z tradycyjnej formy, bo pewnie byłaby pełniejsza i konkretniejsza, ale nie mogę napisać, że i takie rozwiązanie nie przypadło mi do gustu. To coś nowego, świeżego - jakby nie ingerowanie w zamkniętą serię Harry'ego Potter'a a jednak stworzenie kontynuacji.
Jeśli chodzi o fabułę to wędrujemy daleko do przodu, kiedy już niewiele osób pamięta czasy Voldemorta. Znani nam bohaterowie dorastają i zakładają własne rodziny. I choć można by pomyśleć, że wszystko dobrze się skończyło, wcale tak nie jest. Harry nie czuje satysfakcji ze swojego obecnego życia, a trudna relacja z synem jeszcze bardziej pogłębia jego kryzys wieku średniego. Albus co prawda ma swoje za uszami, ale to dziecko, które musi się wyszaleć i przede wszystkim - w ogóle nie przypomina swojego ojca z dzieciństwa. Najlepsza część historii rozpoczyna się w momencie, gdy Albus poznaje Scorpiusa - okrzykniętego złą sławą chłopca pełnego tajemnic.
Choć historia jest krótka, to zdążyłam się w niej całkiem dobrze odnaleźć. Podobała mi się kreacja bohaterów i pomysł na rozwinięcie fabuły. Harry odszedł gdzieś na dalszy plan i właściwie bardzo się z tego cieszę, bo wydał mi się smętny i nijaki, jakby zapomniał, że lata swojej świetności czyniły z niego wielkiego bohatera. Za to dużo punktów zdobył jego syn, którego pomysłowość i tendencja do pakowania się w kłopoty przebiła wszystkich bohaterów serii. Przekonałam się, że życie może płatać figle nie tylko nam, ale i naszym ulubionym bohaterom, bo choć wszyscy się zmienili, jakby pozostali tacy sami.
Wiem, że to już nie to samo i zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy będą stali murem za tą powieścią. Sama nie stałam się jej wielką fanką, ale po lekturze wiem już w czym tkwi fenomen - dobrze wrócić do postaci, które się ceniło i kochało, których życiem żyło się przez tak wiele lat. "Harry Potter i Przeklęte Dziecko" to nie tylko nietypowa forma, ale i niebanalny ukłon w stronę fanów serii. Czy polecam? Myślę, że tak, bo takie książki najlepiej spróbować i ocenić według własnego gustu.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.
Dla fanów Harrego idealna sprawa. Mimo że słyszałam o niej wiele kontrowersyjnych opinii :)
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam tę ksiązkę przypadkiem [siostra kupiła sobie, a ja ukradłam <3] i była... bardzo meh. Ale ze mnie żaden fan serii, choć znam ją bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
Ja nadal nie mogę się do niej przekonać, ale całą serię Harrego lubię :)
OdpowiedzUsuń