czwartek, 26 stycznia 2017

"Księżyc nad Bretanią" Nina George

"Księżyc nad Bretanią" Nina George, Tyt. oryg. Die Mondspielerin, Wyd. Otwarte, Str. 320

"Bądź romantyczny. Troskliwy. Czuły. Zainteresowany. Szczęśliwy na mój widok! Patrz na mnie, jakbym była najważniejszą osobą na świecie. Pożądaj mnie. Szanuj. Bądź gotowy mi wierzyć. Bądź po mojej stronie. Przestań zerkać w tą głupią gazetę, tylko ze mną porozmawiaj."

Nina George nauczyła mnie jednego - można napisać książkę, opartą na słowie. Fabuła staje się wówczas odrębną częścią powieści, a prym wiodą kolejne cytaty, które można wychwytywać i powtarzać każdego dnia. Autorka ma wielki talent do tworzenia pięknych historii właśnie za pomocą wyjątkowych słów - "Księżyc nad Bretanią", tuż po "Lawendowym pokoju" jest tego kolejnym dowodem.

Marianne, sześćdziesięcioletnia główna bohatera, to postać która jest idealnym przykładem do naśladowania. Może nie na samym początku, bo poznajemy ją w krytycznym momencie jej życia. Chcąc zakończyć swoje marne życie, próbuje popełnić samobójstwo. Ale nie do końca jej to wychodzi i trafia do szpitala, gdzie w końcu doznaje olśnienia - mimo swoich lat, przecież nie kończy już życia i wystarczy, że podejmie w końcu odpowiednią decyzję by zacząć wszystko na nowo. Wychodzi więc ze szpitala nikomu nic nie mówiąc, zostawia za sobą męża tyrana i wkracza do nowego świata - w którym może sama o sobie decydować.

Czytelnik zakochuje się w historii Marianne przede wszystkim dlatego, że jest ona bardzo wiarygodna, oczywista i mogła przytrafić się każdemu z nas. Dlaczego zatem nie wziąć z niej przykładu i w końcu zmienić swoje życie? Bohaterka rozkwita jak piękny kwiat od momentu rozpoczęcia nowego życia. Jej podróż w nieznane jest pięknym przykładem tego, że każdy moment jest dobry na to, by zmienić siebie i swój świat. Tym bardziej, że podróż głównej bohaterki to nie tylko rewelacyjnie wykreowany motyw drogi, ale i przedstawienie splotów nieoczekiwanych decyzji, które warunkują nasze dalsze szczęście. Śledziłam historie Marianne od samego początku - byłam przy niej w momencie, gdy przeżyła załamanie nerwowe i widziałam jak na nowo się podnosi, co uważam za wielką lekcję życia.

Nina George jest fenomenalną pisarką i artystką. Potrafi czarować słowem, malować bajeczne obrazy życia i prowadzić czytelnika przez fabułę, w której po prostu można się rozpłynąć. Kocham takie historie, które nie tylko pozwalają mi poznać piękną opowieść, ale uczą mnie jak żyć i postępować, by nie żałować żadnej minuty. Marianne jest idealnym przykładem każdego zwykłego człowieka - wypełniona marzeniami rozczula czytelnika, gdy z niemal nabożną czcią przymierza czerwoną suknię o której zawsze śniła. To wyjątkowy przykład tego, jak nie zawsze potrafimy docenić to co nas otacza. W dodatku Marianne to tylko jedna z postaci - wyrazistych, pełnowymiarowych, bardzo wiarygodnych - bo w dalszej drodze poznaje wielu ludzi: zakochanych, zatraconych, smutnych i zdesperowanych. A każda osoba to kolejna historia. 

Nie da się ukryć, że George ma wielki talent i tworzy coś z niczego. Coś, co jest ponadczasowe, wyjątkowe, pełne uroków i lekcji na przyszłość. "Księżyc nad Bretanią" to książka pełna wielowymiarowych znaczeń, dotykająca problemów zwykłych ludzi i pokazująca, że każdy z nas może jedną decyzją odmienić swoje życie. Nie spodziewałam się, że książki autorki są takimi dobrymi przykładami dla innych: pełne trosk, smutków, ale i nadziei na lepsze jutro. To kolejna historia, obok której absolutnie nie można przejść obojętnie.

12 komentarzy:

  1. Mam wielką ochotę na tę książkę. Coraz bardziej mnie kusi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie jestem w trakcie czytania "Lawendowego pokoju" i jestem pod wrażeniem tej historii.
    "Księżyc na Bretanią" czeka już na półce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisałam przed chwilą gdzie indziej, że czytałam "Lawendowy pokój" autorki, który wcale nie przypadł mi do gustu i teraz obawiam się sięgać po inne książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z chęcią przeczytam :) Lubię czytać o problemach zwykłych ludzi i patrzeć jak sobie z nimi radzą.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam o tej autorce wiele dobrego, a wszystkie recenzje Lawendowego pokoju lub Księżyca nad Bretanią, jakie do tej pory przeczytałam, były jak najbardziej pozytywne. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się sięgnąć po którąś z jej książek.
    Pozdrawiam xx
    http://absolutnamaniaczka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo, to ta sama autorka :) Brawa dla mnie!
    Myślę, że zakocham się w tej historii tak jak ty :)
    Zaczytanego!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam wcześniej o twórczości tej autorki i na razie nie mam ochoty bliżej jej poznawać :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ogromnie zaintrygowałaś mnie swoją recenzją, chyba skuszę się na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest na mojej liście tbr, ale jakoś tak się odwleka i odwleka. Trzeba w końcu spiąć pośladki, bo chyba warto!

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli nie możemy przejść obojętnie - to z przyjemnością zapisuję tytuł książki :)
    nowy wpis na blogu - zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta książka autorki aż tak mnie nie zainteresowała, ale za to bardzo chcę zapoznać się z Księgą snów, coś czuję, że bardzo by mi się ta książka spodobała. ;)

    OdpowiedzUsuń