poniedziałek, 16 stycznia 2017

Przedpremierowo: "Księga snów" Nina George

"Księga snów" Nina George, Tyt. oryg. Das Traumbuch, Wyd. Otwarte, Str. 424
PREMIERA: 23 stycznia 2017r.

"Każdy nosi w sobie archiwum, a z szuflad, szafek i skrytek w mojej pamięci wypełzają demony."

Nie będę ukrywać, że Nina George zdobyła moje serce i czekałam na jej najnowszą powieść z wielkim oczekiwaniem. Jej kunszt i potężny warsztat literacki oraz historie, które kreuje sprawiły, że doskonale odnalazłam się w dwóch poprzednich książkach ("Lawendowy pokój", "Księżyc nad Bretanią") i już nie mogłam się doczekać przygody z "Księgą snów".

Najnowsza powieść autorki ma w sobie coś, czego się spodziewałam - życie. George wychwala piękno i uroki zwykłego życia, naciskając na to, że człowiek wbrew pozorom jest nieśmiertelny a nieskończoność ma większe znaczenie niż możemy przypuszczać. Tym razem autorka zaprosiła mnie w kolejną historię z motywem drogi, ale takim, jakiego może obawiać się wielu z nas: poznałam wędrówkę człowieka między życiem, a śmiercią.

Emocje jakie płyną z każdej kolejnej strony tej powieści sprawiły, że odczuwałam wszystko - smutek, żal, nadzieję i szczęście. Pojawiło się wszystko co możliwe: łzy wzruszenia i uśmiech szczęścia. Uwielbiam takie powieści, bo dają mi możliwość życia życiem głównych bohaterów i przekładania tego wszystkiego na moje własne doświadczenia. Wyobrażacie sobie jak to jest przebywać w śpiączce? Co czuje człowiek? I czy czuje cokolwiek? Nina George przybliżyła nam ten stan na przykładzie Henriego. Przekonał się on na własnej skórze jak to jest powrócić do świata żywych. I być może odpokutował za własne czyny, bo życie Henriego nie było wcale takie kolorowe. Porzucił żonę i syna na rzecz kariery. I choć zapomniał o nich, to Samuel, jego syn, nie miał takiego zamiaru. Śledził karierę ojca i gdy nadarzyła się okazja, zaprosił go do swojej szkoły.

Życie jest przewrotne, a George potrafi to wykorzystać, więc i tym razem nie pozwoliła swojemu bohaterowi dotrzeć do celu. W drodze do szkoły syna Henri rzuca się na ratunek tonącej dziewczynce i chociaż ratuje ją od śmierci, sam wpada pod samochód. Brzmi niefortunnie pechowo, ale to tylko czysty przypadek, bo autorka znalazła dla naszego głównego bohatera specjalną rolę - przykładu na to, że w życiu wszystko może się wydarzyć. Henri choć w stanie śpiączki, robi dla swojego syna bardzo wiele, przypominając mu, że mimo niesłusznych wyborów wciąż go kocha. Pojawia się tutaj cudowny wątek rodzicielskiej miłości, która mimo tego, że trochę zagubiona, wciąż jest bardzo silna. To niezwykle wzruszający motyw, szczególnie od strony Sama, który poznaje swojego ojca na nowo.

"Księga snów" z pośród wszystkich trzech, wyjątkowych powieści autorki, jest historią najlepszą. Przygotowałam się na emocjonalną podróż, a mimo wszystko pojawiły się niekontrolowane łzy przy chwili wzruszenia i szczery uśmiech. Życie Henriego nigdy nie było kolorowe, a poprzez wypadek i stan śpiączki doświadczył wielkiej lekcji życia - w labiryncie zwodniczych dróg manewrował między życiem a śmiercią, podejmując ostateczne decyzje, które mogły pomóc mu odbudować straconą przeszłość. To kolejny przykład domina, gdzie jedna decyzja warunkuje wielką zmianę. Powieść jest niesamowita i ponadczasowa. Gorąco polecam!

12 komentarzy:

  1. Mam póki co w planach "Lawendowy pokój".

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie parę dni temu odłożyłam tę książkę. Zanim napisze recenzję muszę "przetrawić" tę historię, która z pozoru jest zwykłą powieścią, lecz im dalej tym większy kryje w sobie przekaz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam książek tej autorki, więc z przyjemnością zacznę poznawać jej twórczość. :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałabym, lubię takie emocjonujące książki :) zwłaszcza jeśli potrafią wzruszyć. Czekam aż się pojawi!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Interesuje mnie ta książka, na razie dodaję ją do "chcę przeczytać" :)

    OdpowiedzUsuń
  6. sama nie wiem, mysle i raz: czytaj drugi: niee nie dla ciebie, ale kusisz mnie xD recenzja mowi samo za siebie :D swietnie napisane! pozdrawiam i zapraszam!: )

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę dopisać do listy must read, bo recenzja brzmi naprawdę dobrze. No i ta okładka! Jak ją zobaczyłam, to przepadłam! *.* Trzeba będzie odwiedzić księgarnię w lutym i przeczytać samemu. Po takiej recenzji nie obawiam się brać w ciemno. ;)

    Pozdrawiam gorąco,
    Koneko z recenzje-koneko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak wcześniejsze książki autorki mnie raczej nie ciekawiły, tak Księgę snów bardzo chcę przeczytać, bo coś mnie do tej pozycji przyciąga. ;D

    OdpowiedzUsuń