"Taniec ze świetlikami" Denise Hunter, Tyt. oryg. Dancing with Fireflies, Wyd. Dreams, Str. 384
"A potem przekroczył próg sklepu, a jego marzenia pękły niczym bańka mydlana."
Chapel Springs to malownicze miasteczko, które skrywa w sobie mnóstwo uroku. Ciepłe, roześmiane, takie w którym każdy znajdzie ukojenie. Nawet jego społeczność jest inna niż wszystkie - tutaj ludzie znają się na wylot i szanują na wzajem. Urok tego miejsca ponownie wkracza do życia głównej bohaterki: Jade, która powraca do rodzinnej miejscowości. Jest tylko jeden problem - ona go nie dostrzega. Przez wiele lat nie czuła się dobrze w mieście i uciekła realizować marzenia do wielkiego świata. Nie udało się jednak. Czy tym razem Chapel Springs zapadnie jej w pamięci jako pozytywne miejsce?
Wiele dobrego słyszałam o powieściach Denise Hunter, ale nigdy nie miałam okazji się z nimi zapoznać. "Taniec ze świetlikami" to moja pierwsza książka autorki. Trochę się bałam, że nie znając pierwszego tomu, nie odnajdę się w fabule, ale zupełnie niepotrzebnie. Seria została podzielona na perypetie poszczególnych bohaterów, dzięki czemu można śmiało czytać poszczególne tomy bez znajomości pozostałych. Choć przyznaję, że urok Chapel Springs przyciąga do siebie i kusi na tyle, że chciałoby się poznać losy innych bohaterów.
Autorka postawiła na fabułę lekką, bardziej obyczajową choć zabarwioną nutą romansu. Najbardziej podobała mi się kreacja bohaterów - dojrzałych, z bagażem życiowych doświadczeń. To nie jest lektura o perypetiach młodzieńczych niepowodzeń, tylko losowe rozterki dorosłych ludzi, którym życie podrzuciło przeszkody pod nogi. Tak właśnie jest z główną bohaterką - Jade, która powraca do rodzinnej miejscowości, choć wcale tego nie chciała. Tylko, że nie bardzo ma wybór, bo będąc w ciąży i nie mając przy sobie żadnych pieniędzy nie ma możliwości na marudzenie. Mimo wszystko to pozytywna bohaterka - lekko wykreowana, nie ma może w niej głębszych emocji, ale jest miła i warta bliższego poznania.
Po drugiej stronie muru pojawia się Daniel, burmistrz Chapel Spring, który od wielu lat jest honorowym gościem w rodzinie Jade. Szukając oparcia w rodzinie, która nigdy nie dawała mu poczucia bezpieczeństwa odnalazł się w życiu obcych sobie ludzi, którzy zaakceptowali go i pokochali. I jak możecie się domyślać - od dawna czuje coś więcej do Jade, która jak na złość nie podziela jego uczuć. Kiedy kobieta wraca do miasta wszystko do nich wraca. On przypomina sobie o uczuciach, ona o tragizmie, który od lat się za nią ciągnął. Autorka postawiła na fabułę swobodnie prowadzoną w kierunku perypetii miłosnych nacechowanych przeciwnościami losu, ale jednak nie zapomniała o czymś głębszym: powrocie do przeszłości, która kryje pewną tajemnice. To nadaje lekturze uroku i swobody prowadzenia fabuły, bo autorka faktycznie ma lekką rękę do tworzenia plastycznych scen. Historię przeczytałam z wielką przyjemnością i nawet lekkim zaskoczeniem, bo nie spodziewałam się, że historia tak szybko mnie wciągnie.
"Taniec ze świetlikami" ma w sobie urok z którym tej książce bardzo do twarzy. Nie jest to historia głęboka, która zapada w pamięci na długi czas czy zmusza do myślenia, ale nie jest też zła czy taka o której zapomina się wraz z zamknięciem ostatniej strony. Czas spędzony w Chapel Spring jest czasem miło spędzonym. Miłość, przeszłość, obecne tragedie i próba ponownego odnalezienia się w świecie - to ponadczasowe motywy na których opiera się także ta lektura. Idealnie nadaje jako relaks późnym wieczorem w duecie z kubkiem dobrej herbaty.
Ja czasem lubię sięgnąć po takie lekkie historie, więc z chęcią przeczytałabym również tę, skoro nie jest zła :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie, zapisuję na listę :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że idealna na wakacje. Zarówno jak pierwszy tom :)
OdpowiedzUsuńO książka chyba dla mnie będę musiała ją przeczytać w majówkę.
OdpowiedzUsuńmój blog
I na taką lekturę mam czasami ochotę :)
OdpowiedzUsuńMyślę,że odnalazłabym się w klimacie tej książki :) Po ostatnich kryminałach i thrillerach, mam ochotę na takie miłe historie z miłością w tle albo na głównym planie :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że może uda mi się z książką spotkać w te wakacje. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Już raz spotkałam się z Hunter, właśnie przy okazji pierwszego tomu i jakoś mnie do siebie nie przekonała. Za dużo było o Bogu i szukaniu swojej tożsamości dzięki religii. Nie przekonało mnie to do siebie w ogóle, wręcz w moich oczach ukształtowało to książkę zbyt nudną i nierzeczywistą. Jednak tą ciążą to mnie zaskoczyłaś i może kiedyś przeczytam, kiedy już wybiorę się z coroczną wizytą do biblioteki :D
OdpowiedzUsuńNie czytałam pierwszego tomu, więc pewnie to od niego powinnam zacząć, a ostatnio mam sporo zaczętych serii, więc sobie jednak odmówię, ale okładkę ma uroczą - od razu zwróciła moją uwagę. ;)
OdpowiedzUsuń