"Trybunał dusz" Donato Carrisi, Tyt. oryg. Il Tribunale delle anime, Wyd. Albatros, Str. 496
"Pytania służą kłamcom za pretekst."
Powieść kryminalna, która jednocześnie wzbudza subtelny dreszcz przerażenia to dla mnie najlepsza forma rozrywki. Donato Carrisi, włoski autor thrillera wymieszanego z dużą dozą kryminału obiecał mi również mocne przeżycia. Czy mogłam się nie skusić?
Sandra Vega, młoda policjantka mieszkająca w Rzymie traci męża zdecydowanie zbyt szybko. Jednak przed śmiercią David zdążył odkryć nielegalną działalność Kościoła, której sekret był pilnie strzeżony przez wiele lat. Trybunał Sumienia został powołany do osądzania grzechów przez tych, którzy mają do tego największe uprawnienia. Pojawia się zatem kompleks Boga w świecie, który powinien jako pierwszy wybaczać i dawać rozgrzeszenie. Jednak nie wszyscy są tak ściśle nakierowany na ratowanie świata, bo znaczna część członków Trybunału stara się analizować przypadki z każdej możliwej strony. W tym także Marcus i Clemente, którzy właśnie stają przed niezwykle trudnym zadaniem - udowodnić, że Trybunał nie ma nic wspólnego z zaginięciem młodej dziewczyny.
Fabuła na początku wydaje się bardzo zagmatwana. Już od pierwszych stron czytelnik zostaje rzucony w wir wydarzeń i chwilowo przytłoczony mnogością wątków a im dalej w fabułę - wszystko nabiera intensywności. Jednak prawda jest taka, że bez tego nie było by dobrej powieści, co Donato Carrisi rewelacyjnie udowodnił. Z każdą nową stroną pojawiają się ślepe zaułki, możliwe rozwiązania, które nic nie wnoszą a jednak wydają się niezwykle ważne. Do grona i tak licznych bohaterów zaczęli dołączać nowi - z własnymi historiami i tajemnicami. To spowodowało nagromadzenie mnóstwa indywidualnych osobowości wodzących za nos zaangażowanego w sprawę czytelnika, który z niemym uwielbieniem będzie podążać za każdym podsuniętym tropem. Nie tylko dlatego, że nie ma w tej powieści czasu na nudę, ale przede wszystkim dlatego, że realność i dopracowanie każdego najmniejszego szczegółu otwiera całą masę perspektyw możliwych rozwiązań.
Motyw Kościoła wykorzystywany jest w literaturze od dawna. Można więc przypuszczać, że autor prześlizgnie się po temacie, trochę doda od siebie, trochę zaczerpnie od innych i na tym zakończy. A jednak Carrisi stworzył swoją historię od podstaw, nie zainspirował się utartymi schematami tworząc jednocześnie zagadkę świeżą i zaskakującą, która na pierwszy rzut oka wydaje się niemal niemożliwa do rozwiązania. Widać w tym wielki talent autora, bo oparł się na motywie trudnym, nie tylko dla niego, ale i dla samego czytelnika, bo w końcu nie wszyscy mają ochotę zagłębiać się w tak skomplikowane tematy - a jednak w tej historii odnajdzie się każdy, kto ma ochotę na przygodę z pazurem.
Podążając mrocznymi zakamarkami Rzymu, przenosząc się na moment do Paryża, Kijowa i samego Meksyku zaczęłam dostrzegać powiązania w miejscach, których nie powinno ich być. Donato Carrisi wyczulił moje zmysły na najdrobniejsze szczegóły i pokazał mi jak sprawnie można połączyć wątki, które na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą nic wspólnego. Mocny, niemal duszący klimat niepewności i tajemnicy wisi w powietrzu od pierwszych stron i utrzymuje się do samego końca, czyli finału o jakim mogłam tylko zamarzyć. Zaskakująca, mocna, trzymająca w napięciu - takiej powieści było mi trzeba!
Moa lektura na świąteczny czas ;)
OdpowiedzUsuńLubię tego typu motyw Kościoła w książce.
OdpowiedzUsuńSkoro książka zaskakuje i trzyma w napięciu, to ja jak najbardziej skłonna jestem ją poznać.
OdpowiedzUsuńJestem zainteresowana dwoma częściami tej serii...
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam powieści, w której pojawiałyby się wątki kryminalne oraz religijne, więc chętnie zapoznam się z tym tytułem. Liczę ne emocjonującą i skomplikowaną historię.
OdpowiedzUsuńFascynująco odmalowana walka dobra ze złem i jej niejednoznaczność w ostatecznym odbiorze. Ciekawa intryga kryminalna. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Widzę jakieś elementy związane z Kościołem i niestety mówię pas - nie lubię takiej tematyki. ;/
OdpowiedzUsuń