"Lirogon" Cecelia Ahern, Tyt. oryg. Lyrebird, Wyd. Akurat, Str. 320
"Lirogon to samotnicze stworzenie, dzika natura."
Z książkami Ahern jest u mnie różnie. Jedne kocham do szaleństwa, drugie lubię, trzecie kompletnie mnie rozczarowują. Czytałam niemal wszystkie jej książki i mogę śmiało napisać, że w znacznej części jednak przeważają pozytywne emocje, ale sięgając po kolejne jej książki nigdy tak naprawdę nie wiem czego mogę się spodziewać. I to lubię najbardziej.
Cecelia Ahern lubi mieszać miłość z historią obyczajową i robi to naprawdę dobrze. Jej książki czyta się z lekkością i przyjemnością. Lubi się bohaterów oraz daje się wciągać do fabuły. Przynajmniej sama mogę napisać, że tak jest, bo poznałam to wszystko na własnej skórze. I choć kilka razy mnie rozczarowała, to słysząc jej nazwisko najpierw mam przed oczami niesamowitą historią "Love, Rosie". "Lirogon" to książka, która była dla mnie zagadką do samego rozpoczęcia lektury, bo nawet tytuł kompletnie nic mi nie mówił. A jednak wystarczyły dwa pierwsze rozdziały bym mogła stwierdzić, że tym razem to również będzie dobra historia.
Lirogon to ptak, który potrafi powtórzyć wszystko co usłyszy. I to tak doskonale, że niemal nie sposób odróżnić go od oryginału. Na wzór jego nietypowej postaci powstała Laura - główna bohatera, samotniczka z nietypowym talentem. Dziewczyna dokładnie tak jak lirogon potrafi naśladować usłyszane dźwięki i choć dla niej to po prostu element jej natury - dla niewielkiej społeczności w której żyje nie jest to możliwe do zaakceptowania. Dlatego Laura zaszywa się w swojej samotni i właściwie ją rozumiem, bo to jak traktują ją inni zakrawa na absurd. Autorka w dobitny sposób pokazała, że różnica mocno działa na tych, którzy niedopuszczaną do siebie inności. Czyżby kryło się za tym subtelne przesłanie o tolerancji i zrozumieniu? Być może, szczególnie, że Laura zwraca na siebie uwagę filmowców, którzy za wszelką cenę chcą pokazać ją światu. Ale świat nie jest gotowy na kogoś tak subtelnego i zaskakującego jednocześnie jak ptak, który do tej niezauważany, teraz stał się obiektem wytykania palcami.
Fabuła jest świetna. Dobrze napisana, mocno nakreślająca wątki psychologiczne. Dająca do myślenia. Nie spodziewałam się, że wbrew pozorom ta niepozornie prezentująca się lektura wzbudzi we mnie tyle emocji. Mocno zaangażowałam się w losy Laury i trzymałam kciuki za pozytywny rozwój wydarzeń, choć patrząc na wszystko z góry jako niemy obserwator zamartwiałam się czy tym razem autorka nie zamarzyła pomieszać trochę w fabule i wprowadzić odrobinę dramatu. W którym kierunku potoczyła się fabuła musicie odkryć sami, ale mogę Was zapewnić, że będzie to przygoda, której nie będziecie żałować.
Prawdziwe życie nijak ma się do telewizyjnej rzeczywistości o czym boleśnie przekonała się główna bohaterka. Dając sobie szansę w debiucie telewizyjnym Laura zderza się z ponurą rzeczywistością, gdzie okazuje się, że pustelnicza samotnia była bardziej przyjazna niż wielki świat. Jestem pod dużym wrażeniem kierunku i pomysłowości fabuły oraz dobrze przedstawionego kontrastu między dwoma, jakże różnymi światami. Wystawiono Laurę, niespotykanie utalentowaną, młodą dziewczynę na pożarcie przez media, ale nikt nie pomyślał, jak ona się z tym wszystkim czuje. A wierzcie mi, w jej głowie pojawiło się naprawdę sporo pytań. Oczywiście Ahern nie byłaby sobą, gdyby nie dołożyła wątku miłosnego, ale ten - jakże subtelny i delikatny - dodał całości jedynie uroku. "Lirogon" to książka z w pełni wykorzystanym potencjałem, polecam!
Wyjęłaś mi z ust to, co zamierzałam napisać o twórczości tej autorki czyli: Z książkami Ahern jest u mnie różnie. Jedne kocham do szaleństwa, drugie lubię, trzecie kompletnie mnie rozczarowują. Toteż nieco sceptycznie podchodzę do powyższej pozycji.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki autorki i z nieznanych mi powodów jestem do niej zniechęcona. Ale już dawno zaplanowałam, że tak nie może być i trzeba wreszcie przeczytać jakąś jej książkę. Przez chwilę pomyślałam, że może właśnie tę, ale chyba jednak najpierw skuszę się na "Love, Rosie" ;)
OdpowiedzUsuńBędę właśnie czytać tę powieść. Czuję, że mnie wciągnie.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o książki Cecelii Ahern miałam okazję przeczytać "Love Rosie", która zalicza się do moich ulubionych. Po tej recenzji sięgnę chyba również po "Lirogon" :)
OdpowiedzUsuńMiałam możliwość przeczytać tę książkę, ale jakoś zraziłam się do pani Ahern, zupełnie jej styl mi nie pasuje :( Za to, jak zwykle, zakochałam się w okładce, ale to moje małe skrzywienie.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w planach :)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł na fabułę, mocne wątki psychologiczne, refleksyjne tony, książka powinna mi się spodobać. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
"Love, Rosie" bardzo mi się podobała. Za to "Kiedy cię poznałam" tak mnie zawiodła, iż nie mam ochoty na poznawanie dalszej twórczości Ahern. Może w końcu dam się przekonać i sięgnę po "Lirogon", jednak na pewno nie w najbliższej przyszłości.
OdpowiedzUsuń