piątek, 5 maja 2017

"Małe wielkie rzeczy" Jodi Picoult

"Małe wielkie rzeczy" Jodi Picoult, Tyt. oryg. Small Great Things, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 608

"Opieram się o metalowe łóżko i go tulę. Trzymam go tak, jak robiłabym to, gdyby mi pozwolono. Szepczę jego imię i modlę się za jego duszę. Witam go na tym zepsutym świecie, po czym na jednym wdechu szepczę słowa pożegnania."

Czy jest wśród fanów powieści obyczajowej ktoś, kto choćby nie słyszał o wielkim talencie Jodi Picoult? Autorka pisze przejmujące, ponadczasowe historie w których emocje grają główne skrzypce. Takie, które przenikają do krwi.

W najnowszej książce Picoult na nowo poruszyła najważniejsze, współczesne tematy - motywem przewodnim lektury okazała się równość rasowa, zachwiana na tle władzy i przywilejów poszczególnych warstw społecznych, gdzie granice zostały zatarte tak jak w prawdziwym życiu, ale jednocześnie rozłożone na czynniki pierwsze, przez co czytelnik nie miał problemu z rozpoznaniem dobrych i złych bohaterów. Uprzedzenia we współczesnych czasach wzrosły na sile, a autorka bardzo lubi hamować rozwój szkodliwych i zupełnie niepotrzebnych emocji. Tym razem również zrobiła to fenomenalnie.

Fabuła została podzielona na fazy a rozdziały - jak to często u autorki bywa - na poszczególnych bohaterów. To ważne, bo w powieści Picoult dzieje się tak dużo, że zrzucenie perspektywy tylko na jednego bohatera byłoby dla wszystkich krzywdzące. W takiej formie autorka pozwala przeniknąć czytelnikowi do umysłu poszczególnej postaci i zrozumieć wydarzenia z każdej możliwej strony. Pamiętajcie, że to nie jest debiutantka - o nie! - Jodi Picoult ma wielką klasę i jeszcze większy bagaż doświadczeń literackich, co przemawia na jej korzyść: jak mało kto potrafi powołać do życia pełnowymiarowych bohaterów z krwi i kości oraz postawić ich w bardzo trudnych życiowych sytuacjach, gdzie sami muszą sobie radzić z wyborami i ich konsekwencjami. 

"Małe wielkie rzeczy" jako historia na czasie dotyka najważniejszych czynników uprzedzeń rasowych - dumy i egoizmu, który nie pozwala na spojrzenie w dal. Najważniejsza jest jednak forma przekazania - na tle zwykłej fabuły, losów prostej rodziny, która niestety musiała się zmierzyć z wielką tragedią. Po śmierci noworodka ojciec oskarża afroamerykańską pielęgniarkę o śmierć swojego dziecka. Nikt nie podejrzewa, że to rozpocznie szereg zmian w życiu bohaterów, ale także w sercu samego czytelnika, który nawet będąc przygotowanym na dużą dawkę emocji, nie podejrzewał, że fabuła tak mocno na niego wpłynie. Wiem to z własnego doświadczenia, bo znam niemal wszystkie powieści autorki, a tym razem poczułam na własnej skórze impet uderzenia, kiedy prawda trafiła w sam środek mojego serca. Wylejecie przy tej książce morze łez, ale każda pojedyncza kropla jest tego warta.

Mogłam przypuszczać, że historia będzie poruszająca, ale i tak nie powstrzymałam się od łez i nikłego uśmiechu. Picoult ponownie poruszyła trudny i jednocześnie bardzo wartościowy temat, który bardzo szybko uświadomił mi, że czeka mnie lekcja życia. Kolejna już, którą otrzymałam od autorki. Nie możecie przygotować się na to, co czeka Was na kartach tej książki, bo fabuła jest żywym organizmem - podzielona na fazy, które przypominają bicie serca. Rytm, rytm, rytm - forma zachowana, styl na najwyższym poziomie, wydarzenia stopniujące napięcie. Słyszycie? Wasze serce bije zgodnie z wyznaczoną przez "Małe wielkie rzeczy" tonacją.

7 komentarzy:

  1. Mam w planach lekturę tej książki w najbliższych dniach i liczę na to, że również i ja będę z niej zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam twórczość Jodi Picoult, która jest mistrzynią w swoim fachu. "Małe wielkie rzeczy" trzymają poziom!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam te książki autorki, które wywołują tyle emocji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po książki tej autorki sięgam w ciemno. Tej jeszcze nie czytałam, ale chciałabym :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem czemu, ale nie mogę się przekonać do tej autorki. Czytałam jej dwie książki i na obu bardzo się zawiodłam. Może dlatego, że słyszę same wspaniałe opinie o niej i zbyt dużo oczekuję. Naprawdę chciałabym dojrzeć w jej powieściach to, o czym mówisz... Po każdej pozytywnej recenzji postanawiam sobie, że jeszcze raz spróbuję. Najczęściej tego nie robię, ale zapiszę sobie na liście te książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że emocji naprawdę nie brakowało! Książkę mam już na czytniku więc niedługo sama do niej sięgnę. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj a mi z panią Picoult nie po drodze, przeczytalam jakies dwie książki jej autorstwa (nie pamiętam tytułu) i nie zrobiły na mnie zbyt dobrego wrażenia, więc chyba sobie podziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń