środa, 24 maja 2017

"Szczęści@ry" Agnieszka Jeż, Paulina Płatkowska

"Szczęści@ry" Agnieszka Jeż, Paulina Płatkowska, Wyd. Edipresse, Str. 286

"- Jesteś szurnięta. Z kosmosu. Kompletnie do nas nie pasujesz."

Dobrze pamiętam lekturę książki "Nie oddam szczęścia walkowerem" duetu tych pań. Przyjemna, dobrze napisana historia, którą bardzo miło się czytało. Byłam ciekawa, czy autorki powtórzą to w swojej nowej książce. 

Fabuła na nowo opiera się na współczesnej powieści epistolarnej - jak na XXI wiek przystało zamiast tradycyjnych listów, mamy e-maile. Dwie główne bohaterki, Jagoda i Malina, poprzez wysyłane do siebie wiadomości relacjonują przygody ze swojego życia. To może wzbudzić pewne zawahanie, czy taka forma może przypaść do gustu - bo czy nie lepiej na bieżąco towarzyszyć bohaterkom i obserwować ich perypetie na świeżo, nie po czasie i to jeszcze poprzez subiektywną relację danej bohaterki? Pamiętajcie tylko, że na podobnym wzorze opiera się historia Ahern "Love, Rosie", która skradła serca wielu czytelników (w tym także moje). I choć muszę szczerze przyznać, że fabuła tej książki niestety do Ahern się nie umywa, to i tak ja taką formę akceptuję a i o losach bohaterek chętnie czytałam.

Zagłębiając się w każdy list, można dostrzec emocjonalność, która kryje się w każdym zdaniu. To sposób, który szybko przygotowuje czytelnika na wiele niepowodzeń w życiu danej postaci - relacjonuje ona w bardzo otwarty sposób swoje codzienne wydarzenia i nie ukrywa wszelkich trosk czy problemów. Zarówno Malina jak i Jagoda zdobywają w oczach czytelnika konkretne znaczenie poprzez swoją subiektywną, otwartą i konkretną korespondencję - te dwie panie nabierają pełnowymiarowych, realnych kształtów, gdzie ich życie bardzo łatwo można przełożyć na losy wielu zwykłych ludzi. I choć postacie są w pełni fikcyjne, kto powiedział, że gdzieś na świecie nie ma zbliżonych przygód? To właśnie duży atut książki - można ją zrozumieć, bo ma w sobie rzeczywiste rysy.

Niestety nie mogę pominąć jednego, istotnego faktu. Choć książkę przeczytałam bardzo szybko, bo dałam się wciągnąć w korespondencję obu pań - czegoś mi zabrakło. Mam wrażenie, że w całości zabrakło życia, aktywności, jakby ze strony na stronę historia zaczynała tracić głębie i w rezultacie stała się trochę płaska. Szkoda, bo gdyby dodać wigoru i zadziorności w kilku momentach całość wypadłaby znacznie lepiej. 

"Szczęści@ry" to pomysł na kolejną życiową książkę. Autorki dokładnie tak jak w swojej poprzedniej książce pokazały, że na przykładzie prostych bohaterek można pokazać życie, które nas otacza. Zwykłe problemy i troski skumulowały się w jednej książce i być może dodadzą czytelnikom otuchy w ich życiowych problemach. Ja przyznaję, że choć książka przypadła mi do gustu, to troszeczkę się wynudziłam. Dom, praca, dzieci, szczęście, które jest na wyciągnięcie ręki a jednak wciąż ucieka - to motyw wielu powieści obyczajowych w tym także tej, która wychodzi na przeciw czytelnikom poszukującym lekkiej i niezobowiązującej przygody.

6 komentarzy:

  1. Lektura "Nie oddam szczęścia walkowerem" wywarła na mnie pozytywne wrażenie, więc chętnie poznam kolejną powieść tego duetu. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam "Nie oddam szczęścia walkowerem" i bardzo mi się ta książka podobała. Tę mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na letni wieczór z filiżanką aromatycznej herbaty :). Szkoda tylko, że czegoś w niej zabrakło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś mnie ta pozycja nie przekonuje. Nie lubię się nudzić :D No i niezbyt przepadam za książkami obyczajowymi...

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro bywały momenty, w których odczuwałaś znużenie, to ja chyba dam sobie jednak spokój z tą książką.

    OdpowiedzUsuń