poniedziałek, 15 maja 2017

"W rytmie passady" Anna Dąbrowska

"W rytmie passady" Anna Dąbrowska, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 392

"Patrzyłam na niego, poddawałam się czarom tego zaklęcia, a wszystko inne stało się nagle nieważne niczym ziarenko piasku, zbyt małe, by się na tym koncentrować."

Literatura polska dawno temu była moją słabą stroną. Praktycznie nie czytałam żadnych książek naszych rodzimych autorów zamykając się na tą twórczość bez szczególnego powodu. Byłam przekonana, że nic dobrego nie spotka mnie podczas czytania polskiej literatury i dziś jest mi przez to naprawdę wstyd - za zamknięcie się i za przegapienie wielu zapewne bardzo dobrych książek. Idealnym przykładem jest najnowsza powieść Anny Dąbrowskiej - wyjątkowa historia bijąca na głowę wiele tych, które wyszły spod pióra amerykańskich pisarzy.

Fabuła rozpoczyna się właściwie całkiem typowo - dwójka bohaterów z dwóch różnych światów, która zmaga się z przeciwnościami losu, by móc osiągnąć szczyty własnych marzeń. Julita, uczennica liceum oddziela się od swoich rówieśników i zamyka we własnym wnętrzu. Żyjąc wydarzeniami z przeszłości dostaje jednak szansę otworzenia się na świat startując w konkursie tanecznym. Z kolei Marcel jest instruktorem, który swoją pasją zaraża wszystkich dookoła. Jednak choroba matki rujnuje jego wszystkie plany. Do czasu, gdy chłopak nie zdecyduje się wystartować w konkursie, by zdobyć pieniądze na jej leczenie. Tym samym konkursie, w do którego została zaproszona Julita...

Na tym typowość tej książki kończy się z wielkim hukiem. Autorka zapoczątkowała nowy rozdział w literaturze młodzieżowej odrzucając w kąt stare, utarte schematy i zaczynając coś zupełnie nowego - powiew świeżości w postaci rytmów muzyki i swobody tańca. A przecież wiadomo, że taniec, podobnie jak muzyka - łagodzi obyczaje i szybciej trafia do serca. Nic więc dziwnego, że książka Anny Dąbrowskiej tak mocno mnie poruszyła. Przyznaję, że nie byłam przygotowana na tak dobrze skrojoną i przemyślaną fabułę, bo podeszłam do książki bardzo sceptycznie - nie wiedziałam czy projekt autorki wypadnie tak dobrze jak się zapowiadał, ale dziś - świeżo po lekturze - muszę zwrócić jej honor. Wykonała kawał dopracowanej w każdym detalu powieści od której nie sposób się oderwać.

"W rytmie passady" to pięknie napisana, przejmująca powieść o sile ludzkich namiętności, życiu i śmierci, które nadają kierunek naszej egzystencji. Gdzieś w tle, za plecami głównych bohaterów rozgrywały się prawdziwe dramaty, które mogłyby poruszyć czytelnika, gdyby ten do granic możliwości nie wpatrywał się w role odgrywane przez Julitę i Marcela - kochali i cierpieli, nawzajem ucząc się szczęścia, wykorzystując nieszablonowy motyw tańca, w którym to nie słowa a emocje odgrywają pierwsze skrzypce. Tym sposobem dwa zupełnie różne światy stykają się w jednym momencie, by zapomnieć o różnicach i stanowić przez moment kompletną całość. Tylko czy uśmiech losu jest w stanie pokonać burzowe chmury, gdy nieoczekiwany zwrot akcji wkracza z impetem do życia bohaterów?

Anna Dąbrowska napisała fascynującą, pełną emocji powieść, która jest pięknym obrazem szczęścia wymieszanego z nutą goryczy. Gdy już myślałam, że wiem w jakim kierunku potoczą się losy głównych bohaterów - zderzyłam się z zaskakującym zakończeniem, którego zupełnie się nie spodziewałam. Tym większy mam szacunek do twórczości autorki, bo potrzeba wielkiego talentu by stworzyć tak niebanalną i jednocześnie piękną powieść. O ludzkich namiętnościach - przeciwnościach losu - to książka jedyna w swoim rodzaju!

15 komentarzy:

  1. Gdy przeczytałam opis, to miałam wrażenie, że jest to dokładnie ta książka, którą właśnie zaczęłam czytać. Na wstępie mnie to zniechęciło, ale jednak w Twojej recenzji jest coś, co sprawiło, że chcę dać szansę tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto dać jej szansę, to naprawdę dobrze pisana powieść :)

      Usuń
  2. Przecudowna powieść, a zakończenie totalnie mnie rozwaliło.

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurde, ale mnie teraz zaskoczyłaś! Okładka jest taka niepozorna, że w zasadzie nie sięgnęłabym po ten tytuł z własnej inicjatywy. Teraz wiem, że jednak warto ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam na nia oko juz od jakiegos czasu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy ostatnio sięgałam po twórczość polskiego autora. Również muszę w końcu zacząć czytać literaturę polską, bo, tak jak mówisz, nieraz jest lepsza od tej zagranicznej. Książka jak najbardziej mnie intryguje, zwłaszcza że taniec w przeszłości był moją pasją. Z pewnością po nią sięgnę.
    Pozdrawiam xx
    http://slowoposlowie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zapraszam do lektury, to idealna książka na pierwsze spotkanie z polską książką :) Same pozytywy!

      Usuń
  6. Piękna recenzja
    Ja też jestem już "po" i dodam od siebie ze moje serce rozpadło się na milion kawałków i napewno książka Ani zostanie na bardzo długo że mną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też jestem zdania, że autorka zbierze szerokie grono fanów :)

      Usuń
  7. Bardzo się cieszę, że tak dobrze ją odebrałaś, ponieważ mam ją już na półce i niebawem zabieram się za lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaskakujące zakończenie to coś, co może mnie do tej książki przekonać ;) ogólnie nie sądziłam, że mogłabym na nią zwrócić uwagę, ale chyba jednak się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hm, za tańcem to ja nie przepadam i nie wiem czy dałabym radę czytać książkę, gdzie taniec ma tak ważną rolę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdy przeczytałam opis, przed oczami stanęły mi sceny z "Step up" i jakoś tak zostało. Byłam przekonana, żed to będzie lekkie, przewidywalne do bólu czytadło, a tu takie zaskoczenie :D Cieszę się, że mam ją na półce ;]

    OdpowiedzUsuń