wtorek, 27 czerwca 2017

"Na Wodach Północy" Ian McGuire

"Na Wodach Północy" Ian McGuire, Tyt. oryg. The North Water, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 336

"To, czym był mały czarnuch, już nie istnieje, przepadło z kretesem, a powstałą pustkę zapełniło coś zupełnie innego, całkowicie odmiennego. Podwórzec stał się ołtarzem nikczemnej magii, przesiąkniętych krwią transmutacji, a oto Henry Drax: ich nieokiełznany, bezbożny animator"

Czasami trafiam na książki o których kompletnie nie wiem co myśleć. "Na wodach Północy" należy właśnie do takiej kategorii. Z jednej strony miałam nieodparte wrażenie, że muszę przeczytać ją jak najszybciej by w końcu dowiedzieć się o co chodzi. Z drugiej dostrzegałam całą tą nietypowość formy do której nie byłam, do końca przekonana.

Ian McGuire napisał ni to kryminał, ni sensację, a już na pewno nie rasowy thriller. Choć w książce przejawiają się wszelkie elementy tych gatunków. Na pewno nie jest to też powieść obyczajowa, bo spokoju u niej za grosz. Ciągle coś się dzieje, wciąż wisi w powietrzu jakieś poczucie nieuchronnej klęski, ale co ma się wydarzyć chyba nie wie nikt: ani bohaterowie, ani tym bardziej sam czytelnik.

Fabuła rozgrywa się w roku 1859, więc niezbędne było wprowadzenie klimatów tamtych czasów. Widać to przede wszystkim w prowadzonej narracji, która przypomina bardziej narrację dziennikarską niż opis fabularnych wydarzeń. Trzecioosobowy narrator relacjonuje wydarzenia w czasie teraźniejszym, więc całe ukryte napięcie trafia w czytelnika ze zdwojoną siłą, bo ma się poczucie uczestniczenia w wydarzeniach obecnie, razem z postaciami. A to nie byle jaka przygoda, bo oznacza jedno - wyruszenie na otwarte wody, w rejs, z mordercą na pokładzie.

To ciekawy zabieg literacki - zamknięcie akcji w jednym miejscu i oddzielenie jej od pozostałych bezkresną taflą wody. Na własnej skórze poczułam to klaustrofobiczne uczucie, które trochę przytłacza, a trochę nadaje poczucia pewności, że skoro tutaj wszystko się zaczęło, to także tutaj wszystko się zakończy. Główny bohater, Patrick Sumner dołącza do załogi statku wielorybniczego, który wyrusza na Morze Arktyczne. Obecnie obejmuje stanowisko lekarza okrętowego i nie chce wspominać o niedawnych wydarzeniach za czasów jego służby w armii, bo nie działo się tam najlepiej. I na tym można byłoby zakończyć fabułę - wyprawa w morze człowieka, który chce uwolnić się od demonów przeszłości. Tylko, że w tym momencie ujawnia się motyw powieści kryminalnej - zostają znalezione zwłoki chłopca. 

Przyznaję, że to punkt przełomowy w fabule, bo na samym początku pojawiła się nuda. Nie zaciekawiła mnie ani wstępna historia Sumnera, ani tym bardziej same przygotowania do przygody. Natomiast czułam się zaintrygowana losem poznanego chłopca, bardzo nietypowego, który niestety niefortunnie skończył. Śledztwo w sprawie jego morderstwa spada na barki nowego członka załogi, który odkrywa demoniczną stronę ludzkiej natury.

Ian McGuire zaprezentował przed nami obraz niebanalnej historii. Nie mam pojęcia co myśleć o tej powieści. Z jednej strony czuję się bardzo zaintrygowana i doceniam z perspektywy czasu całą lekturę. A jednak przy poznawaniu kolejnych stron czułam trochę niesmak, gdy bohaterowie przerzucali się mocnymi słowami. Tylko centralny punkt powieści był dla mnie pewny - odkrycie, że to harpunnik stroi za morderstwem. Zdradzenie jego sekretu wcale nie jest niczym szczególnym, bo to nie o tajemnicę jego osoby chodzi a o samą jego naturę. Mroczną, demoniczną, potworną. To książka dla odważnych i gotowych na to by zmierzyć się z naturą człowieka.

6 komentarzy:

  1. Raczej się nie skuszę :D Czuje, że mogłoby się mi nie spodobać :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie książki, więc ta powinna mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka wydaje się nietypowa i interesująca :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj to raczej nie jest historia dla mnie. W szczególności jeśli ma bardzo nudny wstęp.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem typem czytelnika i zarazem człowieka, który szybko się zniechęca, więc gdy już na samym początku odczuje nude to odkładam ksiażkę, albo czytam ją w męczarniach. Jednak w tej pozycji coś intryguje, coś zniechęca i nie podjełam jeszcze decyzji czy ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  6. To jedna z tych pozycji, które mnie kuszą :) i ta okładka też mnie przyciąga bo jest bardzo pomysłowa. Lubię odkrywać naturę ludzką... Bo ona nigdy nie jest do końca zdefiniowana. Każdy człowiek ma inną naturę. Ciekawi mnie z czym będę musiała się zmierzyć w tej lekturze.

    OdpowiedzUsuń