"Opiekunka do dzieci" Elisabeth Herrmann, Tyt. oryg. Das Kindermädchen, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 542
"– Obietnica? Jak miałabym w nią uwierzyć?"
Przepadam za niemieckimi autorami. Wiele razy przekonałam się, że literatura niemiecka zaskakuje dbałością o szczegóły i pomysłowością. I chociaż kryminały skandynawskie zawsze będą moim numerem jeden, to tuż za nimi znajdują się książki Herrmann - historie, które wciągają od pierwszych stron.
Najnowsza powieść Elisabeth Herrmann rozpoczyna się w bardzo typowy dla niej sposób - subtelnie, niemal dystyngowanie, jakby nic nie zwiastowało wiszącej w powietrzu tragedii. Główny bohater Joachim Vernau szykuje się do spektakularnego ślubu, który otworzy mu drogę do wszystkich najbogatszych sfer wyższych klas. Czy zatem może oprzeć się takiej możliwości? Ojciec Sigrun, jego przyszłej żony pozwoli mu osiągnąć wymarzony sukces w renomowanej kancelarii. Jednak z pozoru idealna rodzina zaczyna ujawniać co raz to nowe, straszne tajemnice. Czy warto zatem angażować się w ich życie, skoro wcale nie jest ono takie idealne?
Autorka potrafi zmrozić krew w żyłach i to nie jeden raz. Jej powieści dotykają strun ludzkiej natury, przenikają człowieka na wylot i rozkładają na czynniki pierwsze portrety psychologiczne wszystkich bohaterów. Za to lubię jej książki, bo mogę zabawić się wraz z autorką w grę kto szybciej zgadnie kto jest winny. Jej najnowsza książka również dostarczyła mi dużo mocnych wrażeń - wszystko zaczęło się na przyjęciu, gdy Joachim miał zostać wprowadzony do nowej rodziny. Poznaje tam tajemniczą kobietę, która ujawnia pierwszy sekret szanowanej rodziny i tutaj w czytelnik pojawia się już podejrzenie, że coś jest bardzo nie w porządku. Co to jednak za zabawa, gdy nie brnie się z pełną świadomością w zapowiadające się kłopoty?
W fabułę wmieszany został wątek przeszłości sięgającej czasów wojennych co całkowicie przekonało mnie do lektury. Uwielbiam takie skoki w czasie, szperanie w demonach przeszłości i sięganie pamięcią dalekich wydarzeń. Jeśli autor potrafi całą fabułę ubrać w słowa i zaczarować nimi czytelnika - nie ma lepszej historii. W tym przypadku nie było inaczej: zaledwie po kilku stronach dałam się wciągnąć do fabuły i z zapartym tchem śledziłam rozwój wydarzeń, bo byłam ogromnie ciekawa jak zakończy się cała - w gruncie rzeczy - chora sytuacja. Tajemnicza Ukrainka zjawiająca się na przyjęciu żąda od ojca Sigrun poświadczenia, że w czasach wojny jego rodzina zatrudniała do opieki nad dzieckiem przymusową robotnicę. Nikt jednak nie bierze kobiety na poważnie. Do czasu, gdy jej ciało nie zostaje wydobyte z Landwehrkanal. Joachim zaczyna podejrzewać, że coś jest nie w porządku i zadaje trudne pytania. Czy nie narazi się tym w rodzinie, która miała go wielbić?
Powieść Herrmann nie jest historią, która gna na złamanie karku. Toczy się swoim spokojnym, dystyngowanym rytmem z mocnym klimatem tajemnicy w tle. Jednak to jej urok i absolutnie nie wpływa to na dynamikę akcji - od wydarzeń trudno jest się oderwać a rozgryzienie zagadki z przeszłości staje się dla czytelnika priorytetem. Mam wrażenie, że autorka zaczęła tworzyć nowy nurt w powieściach kryminalnych - bardziej społeczny, mniej drastyczny. Dla mnie to pomysł zdecydowanie trafiony, który naprawdę polecam.
Przyznam szczerze, że początkowo nie miałam zbyt wielkiej ochoty na tę lekturę, ale dzięki Twojej recenzji zmieniam zdanie.
OdpowiedzUsuńNie miałam do czynienia nigdy jeszcze z literaturą niemiecką, a w wersji kryminału bardzo mnie do siebie zachęca. Podoba mi się w recenzowanej przez Ciebie powieści pewne żółwie tempo fabuły, które jest tutaj jak najbardziej zaleta. Dodatkowo zachęca bardziej społeczne podejście do tematu. Koniecznie muszę zapisać sobie ten tytuł, bo drugiego takiego wydaje mi się, że już nie znajdę.
OdpowiedzUsuńNiemieckie książki faktycznie mają coś w sobie - przede wszystkim od razu da się wyczuć oryginalny klimat, bez względu na gatunek powieści. Nie znam tej autorki, ale skoro ją cenisz, dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że jestem mocno zaintrygowana.
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam tylko "Wioskę morderców" i też mi się bardzo podobała. Rzeczywiście tempo niespieszne, ale jednak wciąga i człowiek główkuje i sam próbuje odkryć tajemnicę. Na pewno przeczytam "Śnieżnego wędrowca" i "Opiekunkę do dzieci"
OdpowiedzUsuńZapamiętam tytuł ;), bo wydaje się być bardzo ciekawy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Raczej książka nie w moim guście.
OdpowiedzUsuńTajemnice. Dynamika akcji. Moc wrażeń. Brzmi idealnie, chociaż przyznaję, że do ej pory nie poznałam jeszcze pióra autorki.
OdpowiedzUsuńWow! Tajemnice, różne płaszczyzny czasowe, zagadkowa przeszłość. Jestem bardzo zaintrygowana.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj wolę bardziej drastycznie, a mniej społecznie, ale znam już poprzednie powieści autorki i w tę również chętnie bym się zagłębiła, ale nic dziś. W ostatnim czasie staram się czytać więcej książek "zalegających" na półce :)
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną książkę tej autorki i była świetna, więc myślę, że to kwestia czasu, aż sięgnę po tę - mam jednak jeszcze do nadrobienia jedną. :D
OdpowiedzUsuńNie jest to tak do końca mój klimat, ale myślę, że warto zrobić wyjątek :)
OdpowiedzUsuń