"Maraton do szczęścia" Marta Radomska, Wyd. Czwarta Strona, Str. 456
"Przytomność umysłu wróciła mi we właściwej chwili [...]."
Lubię, gdy w książce coś się dzieje. Nie musi to być fabuła gnająca na złamanie karku, ale liczy się akcja - dynamiczna, ciekawa i wprowadzająca nowych bohaterów. Zauważyłam, że wiele naszych rodzimych książek z gatunku powieści obyczajowej subtelnie nawiązującej do kryminału ma w sobie właśnie takie cechy. Odnalazłam się w tym gatunku za sprawą serii Kalina w malinach Joanny Szarańskiej i szukam podobnych lektur. Tak trafiłam na "Maraton do szczęścia", bardzo sympatyczną lekturę w której ciągle coś się dzieje.
Dużym plusem jest główna bohaterka. Kobieta zwykła i nieskomplikowana, a jednak co rusz pakująca się w kłopoty. Aleksandra ma trzydzieści lat i pracuje jako instruktorka fitness. Pozornie poukładane życie jednak zaczyna się komplikować w dniu pojawienia się tajemniczego mężczyzny, który niesie ze sobą całą masę problemów. Jak to zwykle bywa w podobnych historiach - bohaterka nie zamierza siedzieć spokojnie z założonymi rękami i przyglądać się z boku całej sytuacji. Angażuje się we wszystkie niezaplanowane przedsięwzięcia i chociaż nie ma przekonania do podstępnego losu - powoli i właściwie na początku wbrew sobie dostrzega, że takie życie pełne nieoczekiwanych zwrotów akcji nie jest wcale takie złe.
Nie można odmówić tej historii pomysłowości. To podstawowy plus, który wznosi ją trochę ponad przeciętność, ponieważ na każdym kroku akcja płata czytelnikowi całkiem ciekawe figle. To trochę zaskakujące, ponieważ fabuła sama w sobie jest prosta i niekoniecznie skomplikowana, ale życiowe nieszczęścia i perypetie głównej bohaterki przyciągają wzrok. To właśnie lubię w podobnych historiach - realność scen, zwykłych bohaterów z którymi w szybki sposób można się utożsamić. Czytając o losach Aleksandry czułam się szczerze zainteresowana jej problemami, szczególnie że na horyzoncie pojawiły się także rozterki miłosne. Nie jestem jednak do końca przekonana co do samego pomysłu rozwiniecie postaci tajemniczego mężczyzny. Może nie o samego Łukasza chodzi, który jest w Polsce od zaledwie kilku tygodni a już miesza w życiu głównej bohaterki, ale o samą aurę tajemniczości. Według mnie była ona zbyt słaba, nie dopracowana tak by zachwycić, ale jednak czuło się w tle pewną dozę niepewności związaną z jego osobą, więc nie mogę napisać, że jest to minus.
Przypadł mi do gustu styl autorki - Marta Radomska piszę o życiu jak doświadczony autor, a niewielu początkujących pisarzy to potrafi. Jej postacie są szczere i ujmujące a ich losy ciekawią od samego początku. Być może nie wszystkie perypetie Aleksandy były dla mnie szczególnie istotne, bo kilka z nich po prostu wyrzuciłabym z fabuły, ale doceniam autorkę za pomysłowość. Pozwoliła popuścić swojej wyobraźni wodzę fantazji i dzięki temu pokazała, że życie wcale nie musi być nudne i monotonne.
"Maraton do szczęścia" to lekka lektura idealna dla czytelników szukających wytchnienia i relaksu. Nie zobowiązuje a jednak wciąga na tyle, że losy bohaterki stają się dla nas ważne. W końcu tam gdzie pojawia się miłość są też emocje, a emocje to najważniejszy czynnik każdej dobrej historii. Jednak nie mogę zapominać, że to również książka kryminalna choć motyw ten okazała się bardzo subtelny. Swobodnie wprowadził do fabuły kilka mocniejszych scen by nadać akcji delikatnego kontrastu. Podczas lektury nie nudziłam się ani chwili - mam nadzieję, że autorka nie poprzestanie na tej książce, bo bardzo chętnie sięgnę po jej kolejne publikacje.
Coraz częściej przekonuję się do polskich autorek; naprawdę mamy się czym chwalić na literackim rynku! I w czasie wakacji właśnie dobre są takie lekkie lektury, które wciągają, pełne ciepła ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :))
Na jakiś leniwy dzień to lektura godna rozważenia.
OdpowiedzUsuńPomysłowa historia, w której sporo siędzieje? Jestem na TAK! :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w wakacje warto sięgnąć po tę powieść. Polecę ją też mamie ;)
OdpowiedzUsuńMnie ta książka bardzo przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńO nie słyszałam jeszcze o tej książce. Barzo mnie do niej przekonałaś będę musiała się zastanowić nad jej kupnem. mój blog
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie jestem do końca pewna, czy to moje klimaty, ale pojawia się jednocześnie pewna pokusa, bo recenzja bardzo zachęcająca! Pozdrawiam! 😊 włóczykijka z imponderabiliów literackich
OdpowiedzUsuńSłyszałam o autorce. Chyba moja siostra czytała jakąś jej książkę. W każdym razie "Maraton do szczęścia" bardzo mnie zainteresował :)
OdpowiedzUsuńChyba nie mo bajka :/
OdpowiedzUsuńNaprawdę zaciekawiłaś mnie tą recenzją. Nie słyszałam nigdy o tej autorce, więc z przyjemnością sięgnę po tą książkę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk