"Język miłości" Emily Robbins, Tyt. oryg. A Word for Love, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 320
"Tutaj biel była rzadkością, więc pisał wciąż o jaśminie, bo jedyną białą rzeczą, do której mógł porównać serce Nisrine, były kwiaty tego krzewu."
Wojna, ból, cierpienie - tło wielu fascynujących powieści o miłości. Emily Robbins zadebiutowała "Językiem miłości" na podobnych schemacie, jednak to czym wyróżnił się jej debiut to mocne nawiązanie do tła, które do tej pory było pomijane. W jej historii nabrało znaczenia.
Bea wyjechała na Bliski Wschód, bo jej fascynacja tym krajem sięgnęła zenitu. Prosto z Ameryki podąża tropem oryginalnego manuskryptu, który pozwoli jej poznać prawdziwą historię miłości. W języku arabskim arabskim istnieje dziewięćdziesiąt dziewięć słów na określenie miłości. Bea podczas studiów poznała je wszystkie. Teraz na własnej skórze postanowiła się przekonać czy wyuczone nazwy będą miały odzwierciedlenie w prawdziwej, emocjonalnej podróży. Dziewczyna podejmuje wyzwanie rzucone sobie osobiście i tym sposobem ujmuje czytelnika - podobna do każdego z nas dziewczyna rzuca się w wir przygody, która niesie ze sobą dużą dozę niepewności. W końcu to zupełnie inna kultura, inny świat z którym przyjdzie się jej zmierzyć. Bo gdy dociera na miejsce zaczyna dostrzegać społeczeństwo pod innym kątem. Przysłuchuje się w szeptane groźby nadciągającej rewolucji i wyczuwa w powietrzu kłębiący się strach. I nie ucieka. Nie wiem jak wielki pokład pewności siebie ma w sobie ta dziewczyna, ale przyznaję że naprawdę mi zaimponowała.
Głównym celem Bei było odnalezienie manuskryptu, który mogłaby przetłumaczyć na własny użytek. Wszyscy w arabskim świecie znali tę przejmującą historię miłosną równie emocjonalna i wyciskająca z oczu łzy co znana nam szekspirowska wersja Romea i Julii. Przyznaję, że i mnie zafascynowała ta historia, którą śledziłam z niemym zaangażowaniem. Byłam ogromnie ciekawa jak potoczy się ta miłosna wędrówka, szczególnie, że zaczyna mieć ona pewne odzwierciedlenie w rzeczywistości. Nie mam pojęcia jak długo autorka myślała o fabule swojej powieści, ale w perfekcyjny sposób połączyła daleką przeszłość z realnym życiem jednocześnie snując opowieść pełną nieskrępowanych uczuć w roli doświadczonego bajarza. Bea w pewnym momencie porzucając uwielbienie do historii zaczyna dostrzegać świat, który ją otacza i gdy na jej oczach rodzi się zaskakujący romans - nie pozostaje jej nic innego jak w ciszy obserwować rozwój tego związku. Nikt jednak nie spodziewał się jaką drogę on obierze i jak duże wrażenie wywrze na głównej bohaterce oraz samym czytelniku.
Fabuła tej powieści to piękna lekcja życia. Główna bohaterka niespodziewanie staje się niemym świadkiem wydarzeń podobnych do tych, o których czytała w tak bardzo cenionym przez wszystkich manuskrypcie. Jednak czy historia, która fascynowała przez lata w prawdziwym życiu okaże się równie piękna? A może ból i cierpienie staną na pierwszym planie? Plastyczny i niezwykle barwny obraz rozgrywanych wydarzeń towarzyszył mi od pierwszych stron lektury i mam wrażenie, że zostanie w mojej głowie jeszcze na długi czas.
"Język miłości" to mnóstwo ponadczasowych pytań i tylko kilka odpowiedzi. Interpretacja tej powieści należy wyłącznie do nas, ale to co z niej wyniesiecie nigdy nie zostanie Wam odebrane. To zaskakująco dobry debiut, który chwyta za serce i budzi w głowie zaskakująco dużo przemyśleń. W obliczu stopniowanych emocji i społecznego napięcia Robbins pokazuje jak duży wpływ ma miłość nie tylko na kochanków, ale i na postronnych obserwatorów, którzy z czasem przejmują na swoje barki namiętność cudzej historii.
Interesująco prezentuje się fabuła powieści, twoja opinia też raczej zachęca - będę więc miała książkę na uwadze :)
OdpowiedzUsuńLubię, gdy książka pozostawia pole do interpretacji. Zapisuję sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńJestem zdumiona! Prawdę mówiąc spodziewałam się kolejnej, nijakiej książki, a tu taka niespodzianka ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa okładka, a treść myślę, że też mogłaby przypaść mi do gustu.
OdpowiedzUsuńWydaje się nad wyraz ciekawe :D
OdpowiedzUsuńNa razie nie, za dużo ostatnio romansów o wojnie i trochę mnie to przytłoczyło :( Ale w przyszłości, może się skusze jak gdzieś znajdę :D
OdpowiedzUsuńBuziaki,
coraciemnosci.blogspot.com
Wygląda zachęcająco, chociaż troszkę z jednej strony obawiam się, a z drugiej jestem bardzo ciekawa tej dowolnej interpretacji... nie zawsze lubię takie niedopowiedziane sytuacje...
OdpowiedzUsuń*tę przejmującą historię miłosną :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się ciekawie, jednak czuję, że nie jest dla mnie. Niewykluczone, że kiedyś trafi w moje łapki, jednak nie stanie się to szybko. :)
Pozdrawiam
Nikodem z Zaczytanych Jeży
Udany debiut pełen emocji - czyli coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuń