"Najtwardsza stal" Scarlett Cole, Tyt. oryg. The Strongest Steel, Wyd. Akurat, Str. 352
"[...] Dante chciał pokazać, że miłość pochodząca od Boga jest czysta, ale gdy trafia w nasze ręce, potrafimy to spieprzyć. My, zwykli śmiertelnicy, często nadużywamy miłości. Miłość zbyt silna może być tylko żądzą, a miłość nadużywająca może doprowadzić do gniewu."
Harper Connelly nienawidzi siebie. Blizny wywołują u niej lawinę negatywnych emocji, każdą kryć się przed innymi i wstydzić za własne ciało. Ma już dość sprzeczności w której żyje, bo chociaż chce być normalna - nie potrafi. To prowadzi ją do studia tatuażu, gdzie spotyka Trenta Andrewsa. Pierwsze spotkanie nie okaże się ostatnim, a przypadek połączy tę dwójkę emocjonalną więzią. Tylko czy przeszłość, która wciąż nie daje o sobie zapomnieć jest w stanie zmienić się pod naporem kiełkującego uczucia?
Brzmi odrobinę schematycznie, prawda? Przyznaję, że i ja miałam podobne obiekcje kiedy sięgałam po lekturę. Bałam się trochę kolejnej podobnej do wielu historii bez konkretnego znaczenia, która ani mnie nie zaciekawi, ani tym bardziej nie zapadnie mi w pamięci. Na całe szczęście pomyliłam się na korzyść tej historii, bo autorka pozwoliła mi przez moment żyć życiem jej bohaterów i zatracić się w tej historii. To rzecz niełatwa, bo zazwyczaj lepiej czuję się w narracjach pierwszoosobowych, ale tym razem nie miałam problemu z trzecioosobową perspektywą. Mam wrażenie, że nawet lepiej oddała cały ogrom sytuacji, który sięgał daleko wstecz i odbijał się echem niepewnej przyszłości. Trudno przewidzieć co będzie dalej siedząc w głowie bohatera, ale obiektywnie patrząc na wydarzenia z pewnego dystansu można mieć pewne przypuszczenia.
Oczywiście jest w tej powieści pewna schematyczność, której być może nie da się uniknąć. Zagubiona dziewczyna z tragiczną przeszłością i tajemniczy chłopak, dla którego studio tatuażu wydaje się być całym życiem. Łączy ich przypadek, a kiełkujące uczucie dynamicznie rozwija się na przód. Znana forma damsko-męskiej, książkowej relacji prawda? A mimo wszystko, w słowach powstałych za sprawą umiejętnie kreującej dojrzałych bohaterów Scarlett Cole kryje się pewna prawda i dojrzałość, których na próżno możemy szukać w wielu książkach. Przeszłość jest tutaj maszyną napędzającą do działania, dzięki czemu akcja dynamicznie podąża naprzód a kolejne sceny są pewną niewiadomą zależną od przeciwności losu.
Historia uczucia między Harper i Trentem to wyważona podróż emocjonalna przez nieznane wody. Bardzo szybko polubiłam bohaterów i cieszę się, że romans między tą dwójką okazał się czymś konkretnym. Jedyny zarzut mam do dalszej relacji bohaterów, jakby autorce skończył się pomysł na wartościowy finał. Scarlett Cole zbyt mocno chciała osiągnąć coś wielkiego, przez co komplikowała życie bohaterom na siłę. Niepotrzebnie, bo początek zwiastował nieoczekiwane przeciwności losu i to było dla mnie do zaakceptowania, jednak spory pojawiające się pod sam koniec dały mi się we znaki i trochę był już tego za dużo. Gdyby nie ten przesyt myślę, że całość wypadłaby bardziej naturalnie, ale nie zapominajmy, że to dopiero pierwszy tom serii. Pozwólmy autorce się wykazać.
Ten kto marzy o słonecznej Florydzie nie powinien zwlekać z lekturą. Autorka wplotła do fabuły malownicze opisy miejsc i przyznaję - zatęskniłam przez to za wakacjami. Nadszedł czas na powieść, w której bohaterowie zmierzą się z własnymi demonami i pośród wzajemnego zaufania będę poszukiwać również zrozumienia. "Najtwardsza stal" to pozycja dobra, zdecydowanie warta poznania, która nie nudzi a jedynie zaprasza do historii o miłości, w której wszystko jest możliwe.
Bardzo podoba mi się okładka :D Co do książki, podoba mi się to, że przy niej się nie zanudzę ;)
OdpowiedzUsuńRaczej na razie się nie skuszę. Może kiedyś. "[...]która nie nudzi a jedynie zaprasza do historii o miłości, w której wszystko jest możliwe."Tym zdaniem mnie przekonałaś żeby jej nie skreślić od razu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Również czytałam i również bardzo mogę polecić tę książkę :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, ale ostatnio wszędzie widzę tę książkę :D
OdpowiedzUsuńTe malownicze opisy kuszą i to bardzo.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce i właśnie wydawała mi się okropnie schematyczna. I tak naprawdę w mojej ocenie nic się nie zmienia. Jeśli będę miała ochotę na podobną literaturę, to sięgnę po nią, ale w innym przypadku raczej nie ;)
OdpowiedzUsuńlustrzana nadzieja
Nie jestem przekonana. Chociaż może książka faktycznie napisana jest faktycznie fajnym językiem, to ja nie jestem fanką typowych powieści o miłości. Szkoda, że Autorka trochę przesadziła, choć skoro książka Ci się podobała są duże szanse, że kolejne części będą jeszcze lepsze!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jest schematyczna, ale ja bardzo polubiłam bohaterów a książka bardzo mi się podobała. Oby kolejne tomy były też tak dobre.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ciężko jeszcze trafić na jakąś książkę o tej tematyce, która nie powielałaby schematów. Na razie nie mam ochoty na tego typu literaturę, ale będę miała ten tytuł na uwadze.
OdpowiedzUsuńBrzmi to ciekawie i nie przeszkadza mi schematyczność :D
OdpowiedzUsuńOkładka trochę mi przypomina poradnik dla kulturysty :D
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest :D
Usuń