"Graffiti Moon" Cath Crowley, Tyt. oryg. Graffiti Moon, Wyd. Jaguar, Str. 360
PREMIERA: 24 stycznia 2018r.
"-To nic nie znaczy - woła Jazz. - Uwierzcie mi. Jestem jasnowidząca."
Gdy czyta się dużo książek, pewne rzeczy po prostu się wie. Na przykład to, że powieści dla młodzieży powinny charakteryzować się świeżością i nowością, by gościł w nich duch młodzieńczego buntu i by fabuła tętniła życiem. Patrząc na okładkę "Graffiti Moon" można sądzić, że właśnie to znajdziemy w powieści. Czy na pewno?
I tak, i nie. Powieść faktycznie charakteryzuje się przejawem młodzieńczej fascynacji życiem, ale nie jest też naprowadzona na zastraszające tempo i nie gna - jak można by się spodziewać - na złamanie karku. To raczej spokój jest w tej historii kluczowym znaczeniem, bo doskonale oddaje potrzebę wyrwania się młodych bohaterów w otwarte ramiona wielkiego świata. Cath Crowley postanowiła zamknąć swoją opowieść w zaledwie jednym dniu, ale to wystarczyło by zaciekawić czytelnika i nadać powieści ważnego przesłania. Przyznaję jednak, że na początku miałam pewne obawy. Nastawiłam się na przejmującą powieść o młodzieńczych wyborach a zderzyłam się z lekką i - bądź co bądź - prostą historią o zwykłym życiu. Jednak ze strony na stronę zaczęłam dostrzegać urok tego wszystkiego: prostotę skrywaną za realnością rozgrywanych wydarzeń.
Potrzebny był zaledwie jeden wieczór, by przekonać Lucy, że zakochała się w tajemniczym malarzu graffiti. Natomiast Ed był pewien, że zakochał się w Lucy do momentu, gdy ta nie złamała mu nosa. Dylan postanowi wyznać miłość Daisy w dość kontrowersyjny sposób, zupełnie nieprzekonujący. A Jazz i Leo? Oni powoli odkrywali siebie. Tak maluje się przed czytelnikiem obraz dwudziestu czterech godzin z życia młodzieży, która stoi u schyłku dorosłości i podąża drogą najważniejszą w swoim życiu - odpowiadającą na pytania kim są i kim powinni być.
Autorka umożliwiła swoim bohaterom poszukiwanie prawdy na temat samego siebie w sposób niezwykle prosty i obrazowy. Pozwoliła jednocześnie by czytelnik wziął sprawy w swoje ręce i przełożył doświadczenia pierwszoplanowych postaci na własne życie. Decyzje, głupie wybory i bolesne konsekwencje - to wszystko umożliwiło łatwe utożsamienie się z postaciami, które wykreowano na wzór nas samych. Zbliżenie się do nich ułatwiła również pierwszoosobowa narracja, a rozdziały podzielone na poszczególnych bohaterów pozwoliły spojrzeć na sprawę z każdej możliwej sytuacji. Bohaterowie z łatwością pisali o swoich troskach, otwierali się przed czytelnikiem i rozbrajali z własnych uczuć. Wszystko po to, by książka okazała się lekka jak piórko a jednak opowiadająca o czymś bardzo ważnym - szaleństwie młodości.
"Graffiti Moon" to dobra historia, nie tylko dla młodzieży. Nie znajdziecie w niej przejmujących sentencji, porywających zwrotów akcji ani zaskakujących scen. A jednak - jest w tej książce coś takiego, przez co chce się ją czytać do ostatniej strony. Może to lekkość i swoboda z jaką tworzy autorka, a może to powiew młodzieńczej przygody - książkę czyta się w zaskakująco szybkim tempie i wystarczy jeden wieczór by poznać losy czwórki bohaterów. To sympatyczna lektura w której każdy znajdzie cząstkę siebie samego - jako współczesnej osoby lub tej do której powracamy w myślach z utęsknieniem, z przeszłych lat młodzieńczych.
To chyba nie mój target wiekowy.
OdpowiedzUsuńPomimo wolnego tempa czyta się szybko to rzadkość raczej w takim zestawieniu. Osobiście bałam się, czy mi się spodoba. I nadal nie wiem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie znajduję w niej nic dla siebie, dlatego podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie zainteresowała mnie ta książka... Może gdy wpadnie mi w ręce to przeczytam, ale celowo nie będe jej szukać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Daria z book-night
Mi okładka skojarzyła się z teledyskiem Green Day :D
OdpowiedzUsuńZwykle - jak chyba wiesz - młodzieżówek nie czytam, ale może z tą się polubię :)
Może kiedyś. Lubie książki dla, i o młodzieży :)
OdpowiedzUsuńW najbliższym czasie będę się chyba trzymała z daleka od powieści młodziezowych ;)
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej przekonuje sztuka w tej książce. Pomysł, żeby cała fabuła trwała przez dobę średnio mnie przekonuje, ale przymykam na to oko. Dlatego chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńOstatnio wszędzie widzę tę książkę i chyba muszę spróbować ;)
OdpowiedzUsuńNie czuję się zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Chyba nie jestem fanką takich książek :D
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś, nie mówię nie!
OdpowiedzUsuń