"Bastion" Stephen King, Tyt. oryg. The Stand, Wyd. Albatros, Str. 1166
"Muzyka ma w sobie magię, która uspokaja dzikie bestie."
Czy najdłuższa powieść w dorobku Stephena Kinga okaże się także najlepszą? To jeden z najbardziej cenionych przeze mnie pisarzy, które książki wciąż poznaję. Nie ma czytelnika, który miałby możliwość przeczytania wszystkich książek przez całe swoje życie, ale na szczęście z pomocą przychodzą wznowienia, które dają o sobie znać i przypominają, że o tych książkach warto pamiętać.
Tak właśnie rozpoczęła się moja przygoda z "Bastionem". Wznowienie wydania w przyciągającej oko szacie graficznej w końcu skłoniło mnie po sięgnięcia za historię liczącą sobie nie mało stron. To jednak zawsze jest atut w przypadku książek tego autora, ponieważ im więcej tym lepiej - lepiej rozwinięta akcja, więcej bohaterów, zwrotów akcji i samej historii, która w rękach tak wprawnego bajarza zawsze zachęca do kontynuowania lektury z rosnącą ze strony na stronę ciekawością.
Tym razem to jednak nie horror a powieść fantasy z pogranicza antyutopii przejmuje władzę nad opowieścią. Wizja opustoszałego świata przejętego przez przerażający obraz apokalipsy przytłacza swoim mrocznym klimatem. Okazuje się bowiem, że nie potrzeba wielkich wybuchów ani terrorystycznych ataków, by ludzkość wymarła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wystarczy supernowoczesna broń biologiczna, która po cichu wedrze się do każdego domu i odbierze życie nieświadomym obywatelom. Zwykłe przeziębienie przerodziło się w masowy mord. Nieliczni, którzy przetrwali zaczynają śnić, a ich wizje wskazują stronę Dobra i Zła. Po której się opowiedzą zależy wyłącznie od nich. Tylko czy podział na dwa oddzielne obozy nie wyrządzi jeszcze więcej złego?
King fantastycznie odkrył karty ludzkiej natury. Pokazał człowieka w obliczu prawdziwego zagrożenia obnażając jego słabostki i egoizm kierujący go w stronę walki o własne bezpieczeństwo. Krok po kroku, w najdrobniejszych detalach (nie ma gdzie się spieszyć) otworzył przed czytelnikami księgę prawdy na temat ludzkiej natury, która zagrożona morderczą epidemią ujawniła swoje najgorsze instynkty. Ale choć zło, które czaiło się na każdym kroku było naprawdę wyraźne i przerażające, nie zapomniał uwzględnić w tym wszystkim jasnych punktów tych bohaterów, którzy w chaosie nie zapomnieli jak żyje się w społeczeństwie. Kontratakując zatem bezwzględność i egoizm uchwycił w apokaliptycznym świecie człowieczeństwo, miłość i przyjaźń jako wartości ponadprzeciętne.
Fantastyczny klimat niepewności czający się niemal na każdej stronie prowadzi czytelnika przez powieść, która nie powinna się kończyć. To historia napisana z pomysłem, świadoma każdego bohatera, wątku i zwrotu w akcji, gdzie wszystko ma swoje miejsce i odniesienie w fabule. King wciąż podbudowuje napięcie, kieruje nas do nieuniknionej konfrontacji w której być może nie ma wygranych i prowadzi nas w sam środek niebezpiecznej podróży pełnej niebezpieczeństw.
Nowy świat w starym dobrym wydaniu Stephena Kinga to wciągająca wizja możliwej przyszłości, która nie tylko intryguje, ale i porządnie straszny. Nie ma tu zjaw, nie ma nadprzyrodzonych istot, ale jest czysta ludzka forma, która przeraża najbardziej. "Bastion" nie bez powodu został okrzykniętą książką autora, ponieważ przyciąga do siebie niczym magnes i chociaż liczy sobie ponad tysiąc stron - szybko można zrozumieć, że to wciąż mało. Kto wygra? I czy ludzkość zdoła się obronić? Czy podział na dobro i zło w rękach mistrza grozy skończy inaczej niż w bajkach disneya? Przekonajcie się sami!
King to dla mnie nadal dziewicze tereny. 😊
OdpowiedzUsuńKing potrafi doskonale pisać o ludzkiej naturze.
OdpowiedzUsuńAle tomiszcze! Nie wątpię, że autor ma w nim wiele do zaoferowania, ale jakiś czas temu zraziłam się do dłuuuich opisów Kinga, stąd póki co sobie to podaruję.
OdpowiedzUsuńNie jestem fanek Kinga ;) musze się przełamać koniecznie ;)
OdpowiedzUsuńStephen King dla mnie naprawdę jest kingiem! Niektórzy twierdzą, że to takie sobie horrory, jednak ja w prozie Kinga dostrzegam o wiele więcej i jestem przekonana, że mam do czynienia z naprawdę wybitnym człowiekiem. "Bastion" wciąż przede mną - na pewno sięgnę! :)
OdpowiedzUsuńWow ponad tysiąc stron. Masakra i jednocześnie super sprawa :D Słyszałam, że to jedna z najlepszych książek autora, ale jakoś wątpię żebym miała okazję ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńZ książkami Kinga mam tak, że wcześniej lub później je nadrabiam i żałuję, że nie sięgnęłam po nie wcześniej.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Czytałam tylko jedną powieść Kinga i bardzo mi się podobała, ale z powodów nie do końca zrozumiałych nawet dla mnie samej, nigdy nie sięgnęłam po kolejne :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w innym wydaniu, które cudem znalazłam na grupie książkowej, bo w księgarniach już nie ma. :D I czeka na przeczytanie. Nawet nie wiedziałam, że to najgrubsza powieść w dorobku Kinga. Jako jego fanka niezmiennie od paru lat na pewno mam tę książkę na liście do przeczytania bardziej prędzej niż później, ale grubość zdecydowanie... może nie zniechęca, ale nie zachęca. :D
OdpowiedzUsuńLubię Kinga, chociaż "To" mi się trudno czyta. Bastion jest już dużo "szybszy" w odbiorze. Jest to bardzo specyficzna książka, pisana stylem innym od reszty, sam autor mówi za siebie. Polecam tym, którzy lubią dłużej zastanowić się nad zdarzeniami. Zdecydowanie nie jest to książka na jeden czy dwa wieczory. Myślę, że przeczytam jeszcze parę jego książek. Jakiś czas temu przeczytałam: Zieloną milę, Sklepik z marzeniami, Oczy smoka, Smentarz dla Zwierzaków, Miasteczko Salem, Carrie a może to była Misery? ,kawałek Cujo czytałam, i być może też zaczęłam kilka innych. Mam jednak chęć przeczytać całą bibliografię do końca.
OdpowiedzUsuń