czwartek, 1 listopada 2018

"Roziskrzone noce" Beatrix Gurian

"Roziskrzone noce" Beatrix Gurian, Tyt. oryg. Glimmernächte, Wyd. Jaguar, Str. 368

Płomienny romans w pełnych przepychu pałacowych wnętrzach.

Drogie panie, drodzy panowie - oto dwór pełen blichtru otwiera przed nami swoje oblicze. Jesteście gotowi wejść w sam środek romansu pełnego pałacowych intryg? Jeśli tak - Beatrix Gurian zaprasza nas na przygodę, która zaintryguj e historią i oczaruje bohaterami.

Powieść typowo młodzieżowa otwiera przed nami motyw znany już z innych historii - królewski, bogaty, pełen dworskich  knowań, który nie ukrywam bardzo lubię. Dlatego z przyjemnością zdecydowałam się na kolejną już lekturę autorki (poznałam jej twórczość przy książce "Stigmata"). I cieszę się, że dałam jej szansę ponieważ spędziłam przy niej naprawdę miły czas. Świadoma lektury nie spodziewałam się zbyt wielkiego porywu serca a jednak otrzymałam sympatyczną historię z dorównującymi jej bohaterami.

Wszystko zaczyna się od matki Penny. Gdy wyszła za mąż za hrabiego Frederika - bogatego i wpływowego właściciela wielkiej pałacowej posiadłości w Danii. Malownicze miejsce nad samym brzegiem morza potrafi zachwycić. Penny wie coś na ten temat, ponieważ początkowo docenia wszystko to co ją otacza, od miejsca po stroje, biżuterię i poczucie wielkości. Jednak z czasem zaczyna dostrzegać coś więcej poza pozorami i odkrywa tajemnice, które zmienią wszystko. Czy poznany podczas balu Niels, syn hrabiego, pomoże jej rozwiązać zagadkę?

To nowy początek dla głównej bohaterki, która właściwie nie ma żadnych przeciwwskazań przed stawieniem czoła oczekiwaniom matki. Spodobała mi się jej postawa i dlatego bardzo szybko polubiłam Penny. Jak na swój wiek była dojrzała i świadoma decyzji, chociaż niestety podejmowała czasami błędne wybory i przypominała, że jednak trzymam w rękach powieść typowo młodzieżową. Nie przesłoniło mi to mimo wszystko widoku całokształtu - sympatycznej kreacji głównej bohaterki, od której tak naprawdę rozpoczęła się cała historia. A Penny nieźle odnalazła się w pomyśle autorki i podołała zadaniu.

Prostota stylu i lekkość historii przemówiły zdecydowanie na korzyść bliższego poznania konkretnych wątków. Tajemnica posiadłości i jej mieszkańców ładnie przeplatała się z motywem wiszącego w powietrzu romansu między Panny i Nielsem, czyli chłopcem o niebywałym charakterze. Trudno było mi początkowo rozszyfrować jego zamiary i właśnie to przemówiło na jego korzyść: nieprzewidywalna kreacja, która spotęgowała poczucie zagadkowej historii.

Przytłoczyła mnie trochę niepewna forma fabuły, która biegła zdecydowanie nierówno. Dopiero w drugiej części akcja nabrała rozpędu i fakty wskoczyły na swoje miejsce przeganiając na drugi plan zdezorientowanie i brak większego planu, który przywitał mnie na początku. Trochę żałuję, że tak się to potoczyło, ponieważ ucierpiał na tym motyw sekretu, ale nie było tak źle jak możecie przypuszczać- całość czyta się bez większych starć i radość z poznawania kolejnych losów głównej bohaterki nie jest niczym przerwana.

"Roziskrzone noce" to propozycja na jesienny wieczór. Książka lekka, sympatyczna i wciągająca a przy tym czarująca intrygą wiszącą w tle. Nie żałuję swojego wyboru i jestem pewna, że zdecyduję się na kolejny tom. Wiem, że powieść przypadnie do gustu fanom powieści młodzieżowych z ładnie nakreślonym wątkiem romantycznym, bo w tym przypadku emocji na pewno nie zabraknie. Dla relaksu po ciężkim dniu i dla samej przygody - polecam.

10 komentarzy:

  1. Ta intryga wisząca w tle mnie kusi i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co prawda po mojej ostatniej młodzieżówce przysięgłam sobie, że w najbliższym czasie po żadną nie sięgnę, ale bardzo podoba mi się cała otoczka tej powieści, więc może się skuszę :)

    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka jest piękna, a skoro wnętrze również, to z pewnością dam jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się okładka tej książki ;). Ale i jej wnętrze może mi się spodobać, mimo iż już nie jestem nastolatką ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To chyba nie ten typ młodzieżówek, po które lubię sięgać. Wolę te z motywem choroby, poruszające jakieś aktualne problemy czy w wisielczym humorem. Te po mniej cukierkowej stronie mocy :D

    mrs-cholera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że w tym wypadku sobie odpuszczę ;)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń