niedziela, 14 lipca 2019

"Zakochani rozbitkowie" Julie Johnson

"Zakochani rozbitkowie" Julie Johnson, Tyt. oryg. Uncharted, Wyd. Kobiece, Str. 264

"Nazywa mnie dzieckiem, ale ja nie jestem naiwna. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że bardzo często ludzie, których lubimy, nie darzą nas takim samym uczuciem."

Nigdy nie wiadomo kiedy wydarzy się tragedia. To miał być zwykły lot, nic szczególnego. A jednak nieodwracalnie zmienił losy pasażerów.

Julie Johnson snuje delikatną, przyjemną dla oka oraz wyobraźni historię, w której przede wszystkim widoczny jest urok. To opowieść prosta, zupełnie niezobowiązująca, w sam raz na leniwe popołudnie a jednak tak ciekawa i wprowadzająca do fabuły sympatycznych bohaterów, że z przyjemnością poświęciłam jej cały mój wolny czas.

Violet Anderson, główna bohaterka powieści, nie spodziewała się, że wszystko potoczy się w tak niemożliwym kierunku. W końcu wszystko zawsze się jej udawało. Piękna, mądra, w chłodząca w dojrzałe życie dziewczyna zawsze wychodziła cało z opresji mając u swojego boku rodzinę oraz przyjaciół. Teraz jednak została sama, skazana na dwójkę pozostałych pasażerów, którzy jako jedyni wraz z nią przeżyli tragiczny lot. Rozbili się na bezludnej wyspie, czekali na pomoc zdani jedynie na samych siebie. A nie było to łatwe, biorąc pod uwagę denerwujący charakter Becka. On i Violet od początku zapałali do siebie niechęcią, ale czy można obrażać się w tak tragicznych warunkach?

Ciekawi bohaterowie i ich relacja od nienawiści do... Nawet nie jestem pewna czy miłości. To lekki wątek romantyczny, prowadzony gdzieś na drugim planie miał bardziej osłodzić trudy życia, która na bezludnej wyspie były wielkim wyzwaniem. Autorka intrygująco uchwyciła wszelkie emocje targające Violet czy Beckiem, ich siłę by trzymać się na powierzchni, gdy czuli że życie nieustannie ich podtapia. W końcu nikt z nich nie był przygotowany na to, by natura i trudne warunki dyktowała im jak żyć. Tych dwoje mimo początkowych słownych przepychanek jednak z czasem odnajduje wspólny rytm i miło obserwuje się ich zacieśniające się zaufanie.

Wbrew pozorom to historia przy której warto się zatrzymać. Mimo lekkości i swobody z jaką autorka podeszła do tematu, profil psychologiczny bohaterów oraz wewnętrzne emocje które nimi targają znajdują zrozumienie u czytelnika. Śmiała się wraz z nimi i nawet rwz porządnie się wzruszyłam! Dlatego uważam, że jest w tej lekturze urok, który należy docenić. Połączenie romansu, przygody oraz kontaktu z nieznaną naturą może nie jest czymś nowym, ale w rękach Julie Johnson na pewno otrzymało nowe oblicze. 

"Zakochani rozbitkowie" to historia z potencjałem, urocza, zaskakująca, warta przeczytania. To wstęp do serii, którą z przyjemnością będę kontynuować jeśli kolejne książki będą utrzymane w podobnym klimacie. Autorka przyłożyła się do kreacji bohaterów, nie zapomniała o całej masie emocji i postawiła na fabułę, która idealnie pasuje na letnie dni.

12 komentarzy:

  1. Czuję, że klimat tej książki by mi się bardzo spodobał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chętnie poznam tę część historii, bo czuję,że mogłaby mi się spodobać. 😀

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka jest po prostu klimatyczna do takiego stopnia, że nie sposób przejść obojętnie obok takiej książki.

    Zapraszam na nowe recenzje > http://hiddenxguns.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta pozycja akurat mnie nie interesuje :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie nie leży mi wątek w postaci rozbicia się na bezludnej wyspie. Nie przekonuje mnie to. [Kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam już o tej ksiązce więc z chęcią ją przeczytam :)
    Pozdrawiam
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakoś tematyka bezludnej wyspy mnie średnio interesuje, więc się nie skuszę na poznanie tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książkę mam za sobą. Jest króciutka i treściwa, jakby była zaledwie jedynie wstępem, ale przyjemnie napisana. Dałabym szansę kolejnym częściom.

    OdpowiedzUsuń
  9. Już wiem, że ją muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  10. Tematyka rozbitków na bezludnej wyspie raczej mnie nie interesuję, więc sobie odpuszczę :)

    Natalia
    https://zaciszeksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń