środa, 25 marca 2020

"Była sobie rzeka" Diane Setterfield

"Była sobie rzeka" Diane Setterfield, Tyt. oryg. Once Upon a River, Wyd. Albatros, Str. 480

To była najdłuższa noc w roku, kiedy wszystko może się zdarzyć. Trzy dziewczynki zaginęły. Jedna wróciła. Opowieść się rozpoczyna…

Przeczytałam w swoim życiu niemało książek i wiem, że nie powinnam oceniać ich po okładce. A jednak wciąż czuję się jak książkowa sroka i czasami po prostu nie mogę się oprzeć. "Była sobie rzeka" prezentuje sobą piękną szatę graficzną i gdy stoi na półce w księgarni od razu rzuca się w oczy, ale prawda jest taka, że wnętrze ma równie imponujące.

Lubicie powieści na wzór starych baśni? Podoba Wam się, gdy narrator przypomina starego, wszechwiedzącego bajarza? Mnie podobne lektury zawsze fascynują i czuję do nich wewnętrzne przyciąganie. Gdy zatem otworzyłam powieść Diane Setterfield i przeczytałam pierwsze zdanie - wiedziałam, że dobrze trafiłam. Od razu poczułam klimat mrocznej baśni, tajemnicy która stoi w centralnym punkcie tej lektury oraz obietnicę autorki, że trzymam w swoich rękach coś świeżego i nietypowego.

Akcja powieści rozgrywa się w starej Anglii, gdzieś nad Tamizą, w gospodzie do której mężczyzna przenosi martwe dziecko. Nie byłoby w tym nic niezwykłego w ówczesnych czasach, gdyby nie to, że dziewczynka już po godzinie swobodnie oddycha. Czy bohaterowie doświadczyli właśnie cudu? Dziewczynka nie potrafi wydobyć z siebie żadnego słowa, więc nie opowie swojej historii co zmusza miejscowych do poszukiwania odpowiedzi na niezadane pytania. W międzyczasie trzy rodziny zdecydują się opowiedzieć swoją historię, przekonane że dziecko należy do nich. Czy to prawda? Czy dziewczynka odnajdzie swoje szczęśliwe zakończenie?

Muszę przyznać, że powieść zaskoczyła mnie mocnym wydźwiękiem filozoficznym. Byłam nastawiona na mroczną baśń a jednak musiałam się napracować, wysilić szare komórki i przedrzeć przez potężną mgłę tajemnicy, którą Diane Setterfield dawkuje nam w dużych ilościach. Fabuła jest bardzo nieoczywista, zaskakująca, zmieniająca bieg i potrafi mocno namieszać w głowie, ponieważ nie stawia przed czytelnikiem łatwych rozwiązań. Podoba mi się takie podejście, ponieważ dzięki temu każdy po swojemu zinterpretuje losy bohaterów i przełoży na współczesność ich opowieści. 

Na zmianę obserwowałam codzienne życie i troski bohaterów a później wraz z nimi wędrowałam do gospody, by z niecierpliwością wysłuchiwać kolejnych opowieści z przeszłości. To było wspaniałe i takie bajkowe! "Była sobie rzeka" stanowi wzór niebanalnej literatury, powiewu świeżości, historii skłaniającej do myślenia. Jestem pewna, że nie każdego do siebie przekona, rozumiem to, bo widzę jej nietypową formę, ale jednocześnie mam nadzieję, że dacie porwać się tej rzece pełnej emocji, ludzkich losów oraz wydarzeń, które dają do myślenia.

12 komentarzy:

  1. Śliczna okładka :). O fabule już gdzieś czytałam - brzmi trochę jak Fannie Flagg lub Phaedra Patrick.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach poznanie tej książki. Jest tak pięknie wydana, że zachęca do czytania, ale i jej opis i Twoje recenzja również kuszą ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Do mnie powieść nie przemawia może zwłaszcza przez ten filozoficzny wydźwięk. Koleżanka znająca mój gust czytała i też stwierdziła, że to nie moje klimaty :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciarki mnie przeszły kiedy czytałam recenzję :) Zapowiada się bardzo interesująco. Z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też staram się nie oceniać po okładkach ale nawet gdyby książka była beznadziejna i tak chciałabym mieć tą ślicznotkę na półce :-D Lubię baśnie i filozoficzne podejście do fabuły więc to książka zdecydowanie dla mnie:-)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa forma baśni, narrator jako bajarz? Intrygujące. Dołączam ją do mojej listy książkowej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czuję, że i we mnie ta książka wywołałaby wiele emocji.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam ją już w swoich planach. Piękne jest to wydanie.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiew świeżości w literaturze, to nie przekonuje. 😊

    OdpowiedzUsuń
  10. Udało mi się ją zdobyć na książkowej wymianie. Faktycznie, na półce prezentuje się zacnie. I mam nadzieję, że sama powieść też taka dla mnie będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta okładka atakuje mnie z reklam na niemal każdym przystanku tramwajowym w moim mieście :D I tak, mam w planach. Słyszałam o niej wspaniałe rzeczy, a Ty tylko potwierdzasz, że warto :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Po Twojej recenzji pozostaje mi tylko zamówić książkę (p.s. mi też podoba się okładka!).

    OdpowiedzUsuń