"Księżycowe miasto" Sarah J. Maas, Tyt. oryg. Crescent City, Wyd. Uroboros, Str. 560 (cześć pierwsza), (część druga)
PREMIERA części I: 20 maja 2020r.
PREMIERA części II: 3 czerwca 2020r.
W świecie pełnym magii, niebezpieczeństw i ognistych romansów poszukuje zemsty!
Sarah J. Maas powraca i to w wielkim stylu. To ona od kilku lat przeciera szlak fantastyki w której fae odgrywają kluczową rolę i to ona stara się, by za każdym razem jej fabuły były oryginalne, pomysłowa i zaskakujące na każdym kroku. Jej styl jest znakomity a wyobraźnia nieograniczona dlatego każda kolejna powieść jaka wychodzi spod jej pióra to obietnica niezapomnianej przygody.
Jej najnowsza seria Crescent City to - zdaniem autorki - propozycja dla starszego czytelnika. Zastanawiałam się jak mogę to interpretować, ponieważ w poprzednim cyklu (Szklany Tron) również pojawiały się ostre momenty, bynajmniej nie dla młodego fana fantasy. Po lekturze "Księżycowego miasta" muszę jednak zgodzić się z autorką i potwierdzam, że ta seria zaczyna się z przytupem, jest mocna, śmiała i nie brakuje w niej brutalności. Zapewniam Was również, że autorka wie co robi, wie jak łączyć poszczególne elementy, motywy czy nawet gatunki i tworząc fantasty pomieszane z kryminałem nie zbacza z obranego przez siebie kursu serwując nam pomysłową i w pełni dopracowaną logicznie opowieść.
Dwie okładki, dwie części i o co w tym wszystkim chodzi skoro mowa zaledwie o pierwszym tomie? Fani Maas wiedzą, że kto jak kto, ale ta autorka potrafi się rozpisywać. Jej książki liczą sobie zawsze śmiałą liczbę stron a mimo wszystko nigdy nie wprowadzają do historii ani odrobiny nudy. W tym przypadku jest tak sam. Otrzymujemy książkę, która w przekładzie liczyłaby sobie ponad tysiąc dwieście stron a to - nie oszukujmy się - udźwignąłby tylko czytnik. I chociaż nie mam nic przeciwko e-bookom to książki Sarah J. Maas zawsze chętniej widzę na swojej półce jak pewnie każdy fan autorki. Dlatego uważam, że to bardzo mądry pomysł ze strony Wydawnictwa, by podzielić książkę na dwie (co dwie Maas to nie jedna!).
Czas na fabułę, czyli co tym razem wymyśliła autorka. Wciąż pozostajemy w klimacie magicznych Fae i różnych nadprzyrodzonych działań, ale to niezależna historia i raczej nie doszukiwałabym się powiązania z innymi historiami autorki. Poznajemy Bryce Quinlan, główną bohaterkę, pół człowieka, pół Fae. Od pierwszych stron Bryce łapie kontakt z czytelnikiem i po prostu nie da się jej nie lubić. Wykreowana na silną bohaterkę ma tą zaciętość charakterystyczną dla damskich postaci pisanych ręką Maas, jest pyskata, rezoluta i odważna a przy tym absolutnie nie irytująca. Dojrzałość przebija się na pierwszy plan, ale to również rodzaj kobiety, która lubi dobrą zabawę i ryzyko, więc w jej towarzystwie na pewno nie można się nudzić.
Fabuła na początku pozwala czytelnikowi odnaleźć się w wydarzeniach, ale nie oznacza to jednocześnie, że jest powolna. Tempo jest idealnie dostosowane do kolejnych działań, czasami gna na złamanie karku, kiedy indziej pozwala odetchnąć i bliżej poznać bohaterów. To ważne, ponieważ życie Bryce jest zakręcone i chociaż dziewczyna je uwielbia to dzieje się w nim naprawdę sporo. Za dnia jest handlarzem antyków (niekoniecznie legalnych, magicznych artefaktów), nocą oddaje się szalonym imprezom w tytułowym Księżycowym Mieście wraz ze swoimi przyjaciółmi. Wprowadza więc ze sobą na scenę sporo postaci a każdy z nich to indywidualna jednostka warta bliższego poznania. I gdyby tego było mało w świat Bryce wkrada się huragan w postaci brutalnych morderstw wstrząsających miastem a przy tym angażujących dziewczynę w śledztwo.
Jest magia, która towarzyszy nam na każdym kroku, ale jest też codzienne życie i ludzie sprawy. Maas w pierwszym tomie swojej nowej serii pokazuje się z najlepszej strony i zapewnia, że to co najlepsze dopiero przed nami. "Księżycowe miasto" wciągnęło mnie na długi, długi czas i mogę tylko napisać, jak zawsze przy powieściach Sarah J. Maas, że jestem zachwycona! Mam nadzieję, że nie przyjdzie nam długo czekać na kolejne części, ponieważ już teraz mam ochotę kontynuować przygodę z niezawodną Bryce Quinlan.
Nie moje klimaty czytelnicze,ale recenzja bardzo ciekawa. 😊
OdpowiedzUsuńWidzę, że zapowiada się interesująca seria.
OdpowiedzUsuńUwielbiam światy wykreowane przez autorkę. Już ostrzę sobie pazurki na nową serię:)Czego jak czego, ale tej przyjemności sobie nie odmówię:)
OdpowiedzUsuńNigdy jakoś nie ciągnęło mnie do twórczości tej autorki, ale o tej historii słyszę mnóstwo pozytywnych słów, więc nie mówię nie. 😉
OdpowiedzUsuńUwielbiam Mass, więc mam nadzieję, że ta książka również pozytywnie mnie zaskoczy! :)
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty chyba ale jeszcze się zobaczy
OdpowiedzUsuńMój blog
Nie jestem fanką tego gatunku, ale zainteresowała mnie ta książka :)
OdpowiedzUsuńJa się z panią Mass nie polubiłam, więc jakoś na tę książkę nie czekam, ale na pewno kiedyś jeszcze dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Mam wrażenie, że jestem jedyną osobą, która nie poznała jeszcze twórczości Maas. ;-)
OdpowiedzUsuńRaczej nie planuję czytać :)
OdpowiedzUsuńAutorkę znam, ale jeszcze nie dane mi było niczego przeczytać, co wyszło spod jej pióra. :)
OdpowiedzUsuńZ każdą kolejną recenzją, których pojawia się w internecie coraz więcej, mam coraz większą ochotę na poznanie tej historii!
OdpowiedzUsuńI oj, to prawda, Maas naprawdę potrafi się rozpisać :D
Jestem ciekawa tej książki.
OdpowiedzUsuń