Oto dalsza część pasjonującej historii dwojga ludzi, z których żadne nie zniesie oporu. Połączyło ich uczucie silniejsze od instynktu przetrwania, dzieliła determinacja, duma i odwaga.
Wiele powstało powieści romantycznych z ubarwieniem erotycznym, wiele historii podobnych do siebie, wiele opowieści do przeczytania i zapomnienia. Czy to nie gatunek, który po cichu został z góry skreślony i skazany na los książek odstresowujących, ale zbyt lekkich i niewiele wnoszących, by móc pozostać w pamięci na dłużej? Być może. A może po prostu wszystko zależy od tego kto i jak pisze. Meghan March na pewno nie zalicza się do tego grona, ponieważ jej książki romantyczno-erotyczne (właśnie tak!) są nie tylko niesłychanie intrygujące, ale nie mogą wyjść z mojej głowy nawet na długo po zamknięciu ostatniej strony.
Ta autorka ma talent i doskonale wie jak zabawić się z czytelnikiem, by ten w zachwycie przerzucał kolejne strony i nie potrafił wybrać czy to bohaterowie bardziej go do siebie przekonują czy może właśnie sama akcja poprowadzona w sposób intensywny i pozbawiony jakichkolwiek momentów nudy. Miałam przyjemność czytać pierwszą serię autorki, która była naprawdę dobra, ale po niej przyszła The Forge Trilogy - jeszcze lepsza i bardziej dopracowana, której finał pierwszego tomu wprawił mnie w osłupienie i sprawił, że na kontynuację czekałam z zapartym tchem.
Całość musicie czytać z zachowaniem chronologii, koniecznie, ponieważ wszystko opiera się na ciągu przyczynowo-skutkowym. Wszystko zaczęło się od karcianej rozgrywki, ale wydaje się, że dziś karty nie mają już znaczenia. Liczy się tylko natłok sekretów i tajemnic, które otaczają dwójkę bohaterów ze wszystkich stron. Jericho Forge, bogaty i pewny siebie mężczyzna nie zamierza spowiadać się przed swoją żoną, ale India jest zbyt dumna, by błagać go o wyjawienie sekretów. Stąd ciągłe potyczki, spory i niedomówienia, które wprowadzają do fabuły napięcie i mnóstwo przeróżnych emocji od których sam czytelnik nie potrafi (a może nie chce?) się uwolnić. Jak na powieść romantyczną jednak relacja pomiędzy głównymi bohaterami nie opiera się na naiwnej definicji miłości a na racjonalnych pobudkach i logicznych działaniach co najbardziej przypadło mi do gustu.
Kontynuacja losów Indi i Jericho tak naprawdę niewiele wnosi a jednak czytałam ją z rosnącą przyjemnością. Jest coś takiego w stylu March, że kolejne strony przerzucają się same. Sądzę, że w dużej mierze jest to zasługą fantastycznej kreacji dwóch silnych charakterów, które nie odpuszczają ani na minutę. Jako miłośniczka relacji hate-love śmiało mogę stwierdzić, że nie brakuje tutaj ani słownych przepychanek, ani tym bardziej zaskakujących decyzji, ponieważ żaden bohater nie odpuszcza - życie nauczyło ich, by walczyć do samego końca, a że przyświeca im obojgu konkretny cel ta ich wzajemna rozgrywka wydaje się jeszcze bardziej intensywna. India wciąż stara się znaleźć pieniądze na uwolnienie swojego brata a Jericho - on po prostu jest dalej groźnym, nieprzewidywalnym bogaczem, któremu wydaje się, że cały świat klęczy u jego stóp choć w drugim tomie sprzeczne emocje jakie w nim buzują (w tym zaskakująca i nieprzewidywalna miłość) stają się bardziej wyraźne.
Sięgając po serię March nie spodziewałam się, że tak przyjemnie spędzę czas w jej towarzystwie a jednak zauroczyła mnie opowieść o dwóch różnych światach zderzających się z jedną rzeczywistością. Fantastycznie wykreowani bohaterowie, wiarygodni i świadomi swoich działań, wielkie pieniądze stojące za każdą decyzją czy wyborem i niebezpieczeństwo czające się na każdym kroku to niby banalna a jednak wciągająca na całego historia o miłości zrodzonej z nienawiści.
"Szczęście diabła" jest odpowiedzią na zaskakujący finał pierwszej części, ale wciąż Meghan March nie wyjawia nam wszystkich tajemnic. Co wydarzy się zatem w ostatnim tomie? Jaki los autorka przygotowała dla swoich bohaterów? Już nie mogę się doczekać, by poznać zakończenie tej trylogii skoro wiem, że druga część wypada jeszcze lepiej niż jej poprzedniczka. Niech Was nie zwiedzie stosunkowo mała liczba stron - wierzcie mi na słowo, w rękach tej autorki tyle wystarczy, by wstrząsnąć czytelnikiem i sprawić, by nie potrafił zapomnieć o losach Indi oraz Jericho.
O książce nie słyszałam, ale bardzo mnie zaciekawiła :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kusząco brzmi:)
OdpowiedzUsuńMIłość zrodzona z nienawiści, brzmi ciekawie...bardzo intrygująco :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że pojawiła się przy czytaniu przyjemność. To cieszy.
OdpowiedzUsuńBardzo intrygująca i ciekawa recenzja. 😊
OdpowiedzUsuńNie czytałam poprzedniej książki w tej serii, ale to chyba dobrze wróży, kiedy kolejny tom jest jeszcze lepszy niż poprzedni? :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej trylogii, ale w wolnej chwili postaram się mieć ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że moje zainteresowanie kontynuacją właśnie wzrosło! Fakt, pierwszy tom zaskoczył mnie pozytywnie, ale szybko historia ta zeszła na dalszy tor, teraz zaś znowu majaczy mi gdzieś na horyzoncie ;)
OdpowiedzUsuń