niedziela, 31 maja 2020

"Szlam" Andrzej Mathiasz

"Szlam" Andrzej Mathiasz, Wyd. Replika

 W sercu lubelskiej starówki dwie licealistki natrafiają na fragment męskiego ciała. Tej samej nocy na pobliskim podwórku zostaje znaleziona reszta zwłok mężczyzny.

Lubię odkrywać nowe literackie talenty a zapowiedzi nietypowych kryminałów zawsze wydają się dla mnie niezwykle kuszące. Tak trafiłam na "Szlam", książką zdecydowanie inną niż wszystkie do której potrzeba przede wszystkim silnych nerwów.

Od początku wpadamy w wir wydarzeń i zderzamy się z brutalnością. Autor nie bawi się z nami w kotka i myszkę, nie ugładza scen morderstwa, nie wprowadza na pierwszy plan pozbawionych polotu bohaterów. O nie! Od razu zostajemy przywitani obrazowym opisem odnalezionych przez dwie uczennice części ciała a chwilę później jego resztek. Szybko zatem okazuje się, że zostajemy wciągnięci w bezwzględną, mroczną i odważną historię napisaną z pazurem i plastycznością co w połączeniu z nietypowym klimatem mocno wpływa na wyobraźnię. 

Wiele czytałam już powieści z tego gatunku, ale tak specyficzna i oryginalna zdarza się naprawdę rzadko. Do czarnego humoru Andrzeja Mathiasza oraz jego podejścia do prowadzonego śledztwa musicie się przekonać i wiem, że wielu z Was ta powieść raczej nie przypadnie do gustu. Stworzona dla odważnego czytelnika zagłębia się w mocny świat bezwzględnego mordercy oraz wprowadza do historii trójkę zakręconych bohaterów prowadzących śledztwo. Prokurator Adam Szmyt, komisarz Aneta Brudka oraz psycholog Magdalena Choroba to oryginalne postacie, które skupiają na sobie niemal całą uwagę czytelnika podążają tropem tego, których upatrzył sobie mordowanie pedofilów.

To jedna z tych książek o których nie jest łatwo pisać. Z jednej strony mogłabym chwalić styl autora, jego pomysł oraz nietypowe wykonanie, z drugiej czuję się trochę przytłoczona tą historią. Było w niej niesamowicie dużo zwrotów akcji i pobocznych wątków co uważam za plus, podobnie jak demony przeszłości prowadzących śledztwo czy nawet pomysł indywidualisty wymierzającego sprawiedliwość na własną rękę. Niestety wiele seksualnych wtrąceń (wystarczy morderca, który obcina genitalia) czy wulgaryzmy sprawiło, że w pełni podobała mi się ta powieść, choć sam czarny humor autora oceniam jako jego zaletę.

"Szlam" jest mocną powieścią i na to się przygotujcie. Jeśli nie boicie się zaryzykować, jeśli macie mocne nerwy - czytajcie, polecam. Osobiście lubię takie drastyczne historie a tu w dodatku towarzyszy nam wiele skrajnych emocji: niedowierzanie, szok czy konsternacja. Andrzej Mathiasz drwi w oczy zła, przedstawia człowieka jako tego, który jest skłonny do najokropniejszych czynów, ale jednocześnie podejmuje ważne i ponadczasowe tematy. Dawno nie czytałam tak oryginalnej powieści i dawno nie bawiłam się tak dobrze podczas czytania rasowego kryminału.

11 komentarzy:

  1. Po takiej rekomendacji, czuje się przekonana aby przeczytać lekturę. :) Fabuła brzmi interesująco.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa recenzja na pewno przeczytam :D

    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie nie moja tematyka, ale może zapoznam się z jakąś inną twórczością tego autora :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam mieszane uczucia, czy to książka dla mnie. Z jednej strony zachęca mnie oryginalność, więc może spróbuję przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm... Z jednej strony jestem nieco ciekawa, z drugiej mam ostatnio trochę dosyć tego epatowania wulgarnością i skrajnym bestialstwem w kryminałach. Mam wrażenie, że autorzy momentami wybierają zamiast mocnej fabuły, mocne szokowanie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba zbyt drastyczna książka jak dla mnie 😊

    OdpowiedzUsuń
  7. Od czasu do czasu warto nadszarpnąć swoje nerwy przy wartej tego lekturze. Może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam wrażenie, że o wiele łatwiej się ogląda horrory / thrillery niż je czyta - czytając o wiele bardziej się je przeżywa :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka niedawno do mnie dotarła, więc na pewno będę ją czytała. 😊

    OdpowiedzUsuń
  10. Słyszałam już niejedną pochlebną opinię to tej pozycji i patrzę na nią coraz co przychylniej. Nie mam problemu z mocnymi książkami, jeśli chodzi o słowo pisane to nerwy mam wręcz stalowe :D Nie wykluczam, że jeszcze jedna, dwie pozytywne recenzje, a się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń