niedziela, 8 listopada 2020

"Pocałunek zwycięzcy" Erin Beaty

"Pocałunek zwycięzcy" Erin Beaty, Tyt. oryg. The Traitor’s Kingdom, Wyd. Jaguar, Str. 424

 

Stawka jest wyższa niż kiedykolwiek wcześniej, zaś w tej rozgrywce pomiędzy zdrajcami jedyną pewną rzeczą jest kolejna zdrada. 

Nadszedł czas na pożegnanie się z bohaterami i poznanie ich ostatnich losów. Finałowe tomy są trudne dla wszystkich fanów, ale jakże potrzebne. W tym przypadku przede wszystkim ostatnia część losów bohaterów zasługuje na miano bardzo udanej.

Trylogia Erin Beaty to typowa fantastyka na czele której pojawiają się wspaniałe kreacje bohaterów. Owszem, wszystko w tej serii jest dobre, począwszy od świata przedstawionego na zakamarkach zaskakującej i pełnej niebezpieczeństw fabule kończąc. Ja jednak zapamiętam ją przede wszystkim dzięki Sage i Alexowi, których ogromnie polubiłam i w towarzystwie których spędziłam wspaniałe chwile.

Nie będę zdradzać fabuły, w przypadku finałowego tomu nawet nie wypada. Zaznaczę jedynie, że autorka stanęła na wysokości zadania i zdecydowała się sięgnąć po sporą dawkę wątków jednocześnie zamykając wszystko, by nie zostawić nas z niedomówieniami i wyszło jej to lepiej niż dobrze. Nie tylko przez cały czas czułam dopracowanie ze strony fabuły, ale i śledziłam przebieg wydarzeń z zapartym tchem przez dynamikę nie zwalniającą nawet na moment. 

Dworskie intrygi, zdrady, tajemnice oraz wątek miłosny, który w tym tomie wychodzi na pierwszy plan to mieszanka wybuchowa. Podejrzenia padają na każdego po kolei a czytelnik powoli zaczyna się zastanawiać czy autorka na pewno chce zakończyć całą serię. Wszystko jednak wyjaśnia się w finale, który - zapewniam - lepiej wypaść nie mógł i chyba właśnie to podobało mi się najbardziej: niemal nieustanne wodzenie mnie za nos, rzucenie w wir wielkich wydarzeń, by ciągle mnie zaskakiwać, intrygować i przyspieszać bicie mojego serca w oczekiwaniu na nieuniknione.

Bohaterowie ewoluowali przez wszystkie tomy, w ostatniej części żegnałam się z zupełnie nowymi postaciami niż te, które poznałam w pierwszym tomie. Sage i Alex zmienili się nie do poznania, ale zdecydowanie wyszło im to na dobre, z resztą podobnie jak cała fabuła - "Pocałunek zwycięzcy" dopełnia dzieła i pozostawia czytelnika w pełni usatysfakcjonowanego zakończeniem. Jak na mój gust to jedna z ciekawszych serii fantastyczno-romantycznych jakie ostatnio powstały.

7 komentarzy:

  1. Nie znam tego cyklu więc wszystko przede mną.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że finał jest tak bardzo udany.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka piękna, jednak nie przepadam za fantastyką ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że finałowy tom nie odstaje od swoich poprzedników.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam pierwszej części, więc na razie nie będę sobie zawracać głowy tym tytułem.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  6. Lektura jeszcze przede mną, ale mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Dwa poprzednie tomy bardzo mi się podobały, nie mogłam się od nich oderwać. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się zdobyć trzecią część :)

    OdpowiedzUsuń