"Wiosna koloru słońca" to trzecia (po "Lecie koloru wiśni" i "Zimie koloru turkusu") część historii o burzliwej miłości Emely i Elyasa.
"Wiosna koloru słońca" była dla mnie ogromnym wyzwaniem. Z jednej strony zacierałam ręce, bo w końcu, po tylu latach pojawił się trzeci tom mojej najukochańszej serii romantycznej. Z drugiej jednak nie byłam przekonana czy ta kolejna część była potrzebna. Uspokoiła mnie jednak sama autorka, która już na wstępie zaznaczyła, że przeanalizowała z każdej strony potrzebę powstania ciągu dalszego. I na szczęście postawiła na pisanie, ponieważ mimo moich obaw, zakochałam się w tej historii równie mocno co we wcześniejszych częściach.
Żeby docenić fabułę, polecam wrócić do tego co wydarzyło się na początku. Inaczej najnowszy tom może nie wypaść tak dobrze jak powinien, a to byłoby szkodą dla tej wyjątkowej serii. Odświeżenie sobie całej historii będzie na pewno przyjemną przygodą, ponieważ to najlepsza romantyczna historia jaka powstała i nawet po latach, gdy wróciłam do tego co tak mocno mnie oczarowało, czuję się jakby wygrała los na loterii otrzymując tak piękną, zabawną, dynamiczną, sarkastyczną historię.
Uwielbiam Emely i Elyasa. Mogę to napisać z całą pewnością, ponieważ po latach darzę ich równie silnym uczuciem co podczas pierwszego czytania. To bohaterowie szczerzy, wiarygodni, pełnowymiarowi i bardzo inteligentni. Nie ma tu miejsca na głupiutkie czy naiwne dialogi, nie ma miejsca na bezsensowne sceny. W tej historii wszystko ma znaczenie a bohaterowie podejmują decyzje mające wpływ na całą fabułę. Wydawać by się mogło, że to już zamknięta opowieść, że już nic się do niej nie wciśnie a jednak Bartsch ponownie wrzuca bohaterów w sam środek przeciwności losu, by ich miłość wcale nie była taka łatwa.
Ponownie historia zaiskrzy od dowcipów, ciętych ripost i zabawnych dialogów. Pojawią się też wzloty i upadki, żeby początki związku Emely i Elyasa nie były takie łatwe. Na szczęście będą mieli u swojego boku wyjątkowych przyjaciół, którzy pomogą im pokonać wyzwania a sami bohaterowie docenią bycie blisko siebie jeszcze bardziej, gdy przyjdzie im zrozumieć, że razem łatwiej jest walczyć o swoje.
"Wiosna koloru słońca" uciekła klątwie kontynuacji i utrzymuje równie wysoki poziom co dwie poprzednie części. Bohaterowie są równie uroczy i sympatyczni co na samym początku, równie kochani i uzależniający. Podczas czytania było dużo śmiechu, dobrej zabawy, ale i niepewności co do losów ulubionych postaci, więc śmiało mogę napisać, że Carina Bartsch po raz kolejny oczarowała mnie na całego.
Chętnie przeczytam;)
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, ale może kiedyś sięgnę.
OdpowiedzUsuńDobrze, że książka utrzymuje poziom. To najważniejsze.
OdpowiedzUsuńTo trzy tomy mam do nadrobienia :)
OdpowiedzUsuńNie mam w planach tej serii, bo to jakoś nie moje klimaty. Aktualnie stawiam na zupełnie inną tematykę, np. taką osadzoną w XIX wieku.
OdpowiedzUsuńNie poznałam tej serii, ale to świetnie że obawy okazały się niepotrzebne.
OdpowiedzUsuńDwa poprzednie tomy wspominam bardzo pozytywnie, dlatego muszę koniecznie sięgnąć po powyższy tytuł.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej serii, ale ostatnio często przewija mi się przed oczami, więc być może w przyszłości się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńPoprzednie tomy mnie nie zachwyciły.
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.blog/
Super, że utrzymuje poziom! Jestem bardzo ciekawa tej ksiażki.
OdpowiedzUsuń