Czy można spalić za sobą wszystkie mosty bez oglądania się za siebie? Czy da się rzucić wszystko i zacząć od nowa w miejscu, które wcale nie jest nowe?
Znana nam nie od dziś autorka powieści obyczajowych powraca z nową książką. Czy zaskoczy nas życiową opowieścią? A może zabierze w wir niezapomnianej przygody? Nie wiedziałam co czeka mnie w "Nasze piękne chwile", ale liczyłam na coś naprawdę dobrego.
Natalia Sońska pisze lekko a jej historie są bardzo plastyczne. Bez problemu każdą fabułę tej autorki możemy przełożyć na rzeczywistość a bohaterów lubi się od samego początku. Mam jednak wrażenie, że jej nowa książka jest trochę słabsza od pozostałych i to nie to co autorka od lat nam prezentuje. Tym razem otrzymałam lekturę ciekawą, ale nie porywającą a w dodatku z dość mocno powielonymi schematami.
Nie jest tak, że się zawiodłam. O nie! Po prostu w karierze każdego pojawiają się lepsze i gorsze książki i tutaj chyba trafiłam na chwilowy spadek formy autorki, albo nie zgrałam się z bohaterami, bo chociaż z chęcią śledziłam ich przygody to faktycznie nie zaskarbili sobie szczególnie mojej sympatii. Nie miałam jednak podczas czytania chęci odłożenia książki na półkę i w jeden wieczór poznałam historię głównych bohaterów.
Jak to na fabułę obyczajową przystało, otrzymujemy opowieść o życiu i towarzyszących mu problemach. Śledzimy losy Michała, który dostrzegł, że nadszedł czas na zmiany i dokonał ich, chociaż z marnym skutkiem. Wszystko od czego chciał uciec wróciło do niego z podwójną siłą. Uczucia jakie mu towarzyszyły przechylały się na stronę tych negatywnych, więc postanowił rozpocząć nowy związek, by o wszystkim zapomnieć. Trudno mi powiedzieć czy zrobił dobrze, ale to na pewno trochę wpłynęło na jego życiowy chaos. Michał był niezdecydowany, kiepsko podejmował decyzje i nie przekonał mnie sposobem bycia, bo szukał czegoś nieuchwytnego. Nie był złym bohaterem, ale czasami mnie męczył swoimi rozterkami. Inaczej było z młodą studentką, którą poznał - ona miała w sobie ikrę i kilka tajemnic do odkrycia, więc moim zdaniem królowała w tej relacji.
Prosta, nieskomplikowana, o bohaterach, którzy boją się ryzykować, bo szczerość może wyjść im bokiem. "Nasze piękne chwile" to książka dobra, ale nie idealna i moim zdaniem została potraktowana trochę po macoszemu. Doczytałam jednak do końca, finał mnie usatysfakcjonował a całość wypada w sam raz na leniwe popołudnie, więc fanom autorki polecam. Natomiast tych, którzy myślą o rozpoczęciu przygody z jej twórczością, raczej odsyłam do innych książek Natalii Sońskiej.
Jaka piękna okładka
OdpowiedzUsuńSkorzystam z Twojej rady i jeśli już sięgnę po książki Sońskiej, to wezmę pod uwagę inne tytuły. :)
OdpowiedzUsuńNa razie nie mam ochoty na prostą i nieskomplikowaną historię.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Piękna jest ta okładka. Chętnie przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńA od jakiego tytułu zacząć przygodę z Sońską?
OdpowiedzUsuńJeśli będę miała okazję, to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę, ale jeszcze jej nie czytałam.
OdpowiedzUsuń