Historia miłości trudnej, a jednocześnie doskonałej, zmysłowej i duchowo idealnej, a zakończonej tak, jak kończyły się największe romanse wszechczasów: Romeo i Julia czy Tristan i Izolda.
Im jestem starsza tym chętniej sięgam po powieści znane mojej mamie czy babci. To one nauczyły mnie kochać książki, ale pozwoliły bym sama dokonywała wyborów, więc nigdy nie nalegały, abym czytała to co o one uwielbiają. Teraz staram się to zmienić, chcę przeczytać powieści, które je ukształtowały a które - mam nadzieję - na mnie również mocno wpłyną. Cieszę się więc z mody na wznawianie wydań starszych książek, bo w ten sposób mam szansę na to, by łączyć pokolenia.
"Trędowata" to historia znana mi z ekranizacji. Widziałam ją setki razy a jednak nigdy nie pomyślałam, by zdecydować się na powieść. Gdyby nie wznowienie, pewnie dalej nieświadomie uciekałabym od tej lektury a szkoda, bo przyznaję, że jest ona pięknie napisana a historia jest tak urzekająca, że wcale mnie nie dziwi już jej ponadczasowy wydźwięk.
Ona zbyt idealnie nieidealna, on zbyt dobrze usytuowany. Bohaterowie naznaczeni piętnem ówczesnych im czasów, zamknięci w sporach między podziałami, oznaczeni pochodzeniem oraz warstwą społeczną. Mimo wielkiej miłości, która ich połączyła, zbyt silne naciskanie ze strony otoczenia doprowadziło do prawdziwej tragedii. I choć autorka maluje na oczach czytelnika wspaniałych romans będący motywem przewodnim tej powieści to kryjące się tuż pod powierzchnią wartości dopełniając dzieła.
Nie jest to książka idealna i nie będę kłócić się z tymi, którzy zarzucają jej przestoje w fabule czy nudnawe momenty. Niestety i ja zauważyłam nierówność tekstu i czasami po prostu czekałam aż skończy się dana, niewiele wnosząca scena. Trudno, każda powieść ma większe plusy i minusy, tego uniknąć się nie da a ja zafascynowana całokształtem powieści absolutnie nie skreślam jej przez te małe mankamenty. To powieść pisana w innych czasach, w innym stylu, z innymi, konkretnymi przekonaniami, więc różni się od współczesnej literatury którą znamy a to może być po części jej słabym punktem. A szkoda, bo wciąż uważam, że to zachwycająca historia miłości, która wzrusza do łez i na pewno będzie bliska mojemu sercu równie dobrze co moim najbliższym.
"Trędowata" to szlacheckie dwory, wystawne bale, intrygi, plotki i ludzka duma. To opowieść o dziewczynie pięknej, ale uznanej za trędowatą przez jej pochodzenie. To mezalians, który doprowadził do tragedii, ale i również przepiękna, ponadczasowa powieść o miłości silniejszej niż uprzedzenia. Mimo, że oglądając wiele razy film wiedziałam co czeka mnie w fabule i tak czułam się jakbym pierwszy raz trzymała tą historię w swoich dłoniach, bo książka zawsze będzie lepsza niż film a szczególnie ta - odrobinę melodramatyczna, ale za to piekielnie prawdziwa.
Jeden z moich ulubionych klasyków literackich.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać lektury!
OdpowiedzUsuńWłaśnie planowałam przeczytać książkę, bo film w obu wersjach bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńCzytałam dawno temu. Być może kiedyś do niej wrócę.
OdpowiedzUsuńSkądś kojarzę autorkę. Czas pokaże, czy po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk