środa, 26 maja 2021

"Zakładniczka mafii" Ewa Maciejczuk

"Zakładniczka mafii" Ewa Maciejczuk, Wyd. Niezwykłe, Str. 302
 

Czy porywacz okaże się jej wybawcą, czy stręczycielem? Czy będzie rycerzem na białym koniu, czy okrutnym diabłem?

Czy kolejna polska autorka przebije się przez znany już nie od dziś motyw włoskiej mafii i zaskoczy czytelników czymś nowym? Czy Ewa Maciejczuk ze swoją kolejną książką okaże się odkryciem? 

Niestety nie tym razem. Chociaż pomysł na fabułę był, podobnie jak potencjał, sama powieść wypada dość marnie i na tle podobnych książek ginie w tłumie. Lektura jest prosta, nieskomplikowana, bardzo przewidywalna i niestety nieprzemyślana do końca. Żałuję, że tak się to potoczyło, ponieważ sam motyw jeszcze mi się nie znudził i miałam wobec lektury spore oczekiwania.

Zacznijmy od przyjemnych rzeczy. Książka napisana jest dynamicznie, więc czyta się ją bardzo szybko. Myślę, że ci z Was, którzy wkręcą się w rozgrywane wydarzenia być może przeczytają ją w jeden wieczór. Jeśli lubicie motyw mafii, porwań, bezwzględnych głównych bohaterów i miłości balansującej na granicy nienawiści - spróbujcie, może lektura przypadnie Wam do gustu bardziej niż mnie. W książce dużo się dzieje, akcja goni akcję, jest sporo wątków i wydarzeń tylko potraktowanych zbyt prosto, przez co nie było detali oddających głębie i szczerość wydarzeń.

To historia Becky Hernandez, młodej i ambitnej dziennikarki, która próbuje się przebić i udowodnić swój talent szefowi. Gdy nadarza się możliwość przeprowadzenia wywiadu z miliarderem Lucasem Maranzano nie waha się ani chwili i wraz z przyjacielem wkracza na salony organizowanej przez bogacza imprezy. Nie spodziewa się jednak, że zostanie odurzona i porwana z przyjęcia a jej oprawca okaże się naprawdę niebezpieczny. I wszystko układałoby się w ciekawą całość, gdyby Becky nie była tak naiwna i lekkomyślna. Dziennikarka powinna wyróżniać się sprytem i inteligencją a tego tutaj nie znalazłam - wręcz przeciwnie, czasami miałam ochotę porządnie potrząsnąć tą dziewczyną. Nie inaczej było z kreacją pozostałych bohaterów, którzy moim zdaniem zostali niedopracowani i potraktowani zbyt powierzchownie przez co nikt się nie wyróżniał ani nie zapadł mi w pamięć.

Niestety, tym razem nie odnalazłam się w lekturze i "Zakładniczka mafii" nie przypadła mi do gustu. Szkoda, bo miałam duże oczekiwania a sam potencjał był spory, więc można było wyciągnąć coś więcej. Wątek romantyczny okazał się przewidywalny i schematyczny, fabuła chaotyczna a bohaterowie zbyt papierowi abym mogła ich polubić. Tak jak zawsze w podobnych przypadkach wybór lektury pozostawiam Wam i czekam na Wasze opinie.

2 komentarze:

  1. Szkoda, że się nie odnalazłaś przy lekturze tej książki. Ja nie mam jej w planach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest to książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń