„Daleko, coraz bliżej” to przykład skandynawskiej prozy psychologicznej, powieść głęboka i dojrzała, błyskotliwa i pełna dramatyzmu.
Muszę przyznać, że sięgając po "Daleko, coraz bliżej" zupełnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Opis był bardzo intrygujący, tytuł obiecujący a sam gatunek głęboki jak morze, więc wszystko mogło się wydarzyć. Miałam jednak przeczucie, że będzie to dobra książka i tym razem intuicja mnie nie zawiodła.
Jeśli zdecydujecie się na lekturę tej książki, polecam zadbać o odpowiednią atmosferę. Przyda się ciche, ustronne miejsce w którym będziecie mogli spokojnie czytać, kubek gorącej herbaty oraz najlepiej cały wolny wieczór z możliwością zarwanej nocy, ponieważ gwarantuję, że nie odłożycie jej na półkę dopóki nie przewrócicie ostatniej strony. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że w tej książce zakocha się każdy, ponieważ ma ona w sobie tyle niezwykłości i jest tak cudownie napisana, że bez względu na preferencje gatunkowe, odnajdziecie siebie w prezentowanych wydarzeniach.
To opowieść o rodzinie, bólu, starcie, winie i odkupieniu. O utraconych latach, przeżytej tragedii oraz zjadającym bohaterów od środka żalu. Trzej bracia, Nils, Benjamin i Pierre powracają nad jezioro po ponad dwudziestu latach, by rozsypać w tym miejscu prochy matki. To w tym miejscu doszło do tragedii, która na zawsze zmieniła całą rodzinę. Czy powrót w rodzinne strony okaże się więc odkupieniem? A może pociągnie za sobą jedynie trudne do zniesienia wspomnienia?
Autor zabiera nas w piękną choć przepełnioną bólem podróż w sam środek rozmyślań bohaterów. Otrzymujemy więc obraz trudnej rodziny, dzieci złaknionych uwagi i miłości matki, która nie ma ochoty zapewniać im tych podstawowych potrzeb a także obojętny na wszystko ojciec. Bracia rywalizowali więc o uwagę rodziców z siłą godną podziwu, ale na nic się to zdało, bo rodzicielstwo w tym domu zakończyło się zanim dobrze się zaczęło. Smutno było o tym czytać, jeszcze trudniej przekładać na emocje, ponieważ wszystkich trzech braci lubi się od samego początku a przez to ich historia jeszcze mocnej wpływa na czytelnika.
Powieść jest mocna w odbiorze, ponieważ autor kierował się doświadczeniami z własnego życia. Wiedział więc o czym i jak pisać, by wciągnąć czytelnika od pierwszej strony i do głębi poruszyć. Udało mu się to z nawiązką, ponieważ do ostatniej strony śledziłam losy braci z przejęciem, obserwowałam ich przemianę na łamach całej powieści i chylę czoła za tak wybitną kreację bohaterów. Na równi z nią stoi jednak sama fabuła, prosta acz mocno psychologiczna, która zmienia się jak obraz w kalejdoskopie, zależnie od natężenia światła i kąta patrzenia. "Daleko, coraz bliżej" mówi o traumie w sposób dobitny i szczery, opowiada o trudnych doświadczeniach, odkrywa tajemnicę sprzed lat i pozwala czytelnikowi znaleźć się tu i teraz, w tym samym miejscu, na tej samej ziemi nad jeziorem, wraz z bohaterami. Wybitna lektura!
Koniecznie muszę dopisać do listy.
OdpowiedzUsuńCzuję, że i mnie być dość mocno poruszyła ta książka.
OdpowiedzUsuńJak tylko odnowię abonament w Legimi, na pewno przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńLektura, pozostająca w pamięci :)
OdpowiedzUsuńPóki co raczej odpuszczę.
OdpowiedzUsuńNie byłam przekonana do tej książki, ale po Twojej recenzji już wiem, że chcę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuń