Tytuł: Cień i kość
Tytuł oryginału: Shadow and Bone
Wydawnictwo: Papierowy księżyc
Liczba stron: 377Oczarowana okładką i wieloma pozytywnymi recenzjami sama zamarzyłam odkryć tajemnicę książki. Uwielbiam zaglądać do lektur przepełnionych magią rosyjskich klimatów. Bałam się, że tutaj może mnie spotkać rozczarowanie. Od dnia premiery książka była dla mnie pewną zagadką ze względu na zapowiadający się, nietypowy temat. Obawy jednak okazały się całkowicie nie słuszne.
"[...] chłopiec i dziewczynka ukrywali się w nieużywanych pokojach majątku, wystawiali sztuki dla publiczności złożonej z myszy i robili co mogli, by się rozgrzać."
Alina i Mal nie znają swoich rodziców, mieszkają w sierocińcu i po za sobą nie mają nikogo na kim mogli by polegać. Są najlepszymi przyjaciółmi i razem nie boją się stawić czoła niczemu. Jednak ta z pozoru sielanka szybko mija, tak jak czas, którego nie da się zatrzymać. Z biegiem czasu ich drogi zaczynają się rozchodzić, kiedy przydzielani zostają do różnych prac. Alina nigdy w niczym nie była dobra, w przeciwieństwie do Mala, który potrafił wszystko. Kiedy pułk, z którym podróżują przez Fałdę zostaje zaatakowany dziewczyna broni przyjaciela zasłaniając go własnym ciałem. I uwalnia moc, która drzemała wewnątrz niej głęboko uśpiona... Choć wygrywa z mrocznymi potworami musi stawić czoła całej masie problemów, które wynikną z faktu posiadanych przez nią mocy. Zostaje siłą oderwana od wszystkiego co było jej bliskie trafia na dwór królewski, gdzie poznaje życie griszaickiej elity i prawdę, która może ją zabić...
Największym zaskoczeniem była dla mnie kreacja bohaterów. Nie często zdarza się, że główni bohaterowie przechodzą przemianę w czasie trwania powieści jednocześnie. "Cień i kość" stawia na pierwszym planie trójkę głównych bohaterów różniących się od siebie pod wieloma aspektami, a których łączą ze sobą poszczególne relacje. Każdy z bohaterów zmienia się w czasie trwania powieści i to bynajmniej nie w jednym kierunku. A co najważniejsze, postacie pozytywne postępują niezwykle racjonalnie i nie maja problemów z podjęciem decyzji, jak to często bywa i co niezwykle denerwuje. Z kolei czarne charaktery są takie jak być powinny - czarne uczynki i czarne dusze. Tym samym zakochałam się w bohaterach i kibicowałam im do samego końca. Żyłam ich przygodami i rozterkami. I jedno jest pewne - nie zapomnę ich nigdy.
"Nie denerwowałam się ani się nie bałam. W ogóle nic już nie czułam."
Książka była i będzie dla mnie zagadką, ale w jak najbardziej pozytywnym sensie. Po przeczytaniu ostatniej strony i odłożeniu lektury cały następny dzień zastanawiałam się jak to możliwe, że książka, która nie grzeszy wartką akcją tak bardzo mnie oczarowała. Stety niestety tak właśnie jest - akcja książki moim zdaniem kompletnie się nie rozwija, nie brnie na przód tak jakby się można było tego spodziewać. Liczyłam na zapierające dech wydarzenia, które porwą mnie w wir akcji. Nic z tych rzeczy. Owszem akcja jest i to nie byle jaka, ale jednotorowa i praktycznie pozbawiona wątków pobocznych. A mimo to jestem zachwycona wszystkim co mnie otaczało w czasie czytania i nie oddałabym tego za nic. Jestem zachwycona takim właśnie stylem i sposobem poprowadzenia fabuły. To wszystko stanowi wyłącznie tło dla bohaterów, którzy są największym atutem książki.
Na chwilę obecną boję się jedynie kontynuacji, jako że mamy tutaj do czynienia z trylogią. Moim zdaniem "Cień i kość" mogłabym się zamknąć w jednym tomie. A gdyby miała tysiąc stron i więcej tylko bym się ucieszyła. O historii Aliny mogłabym czytać w nieskończoność, a Mal w podwojonej, potrojonej ilości byłby czystą rozkoszą!
"-Już dobrze- on szepcze w ciemność. - Już dobrze.
Ona chce mu wierzyć, ale boi się zamknąć oczy."
O tej lekturze mogłabym pisać godzinami, dzielić się odczuciami z nią związanymi i zachwycać się tym, jak często wracam do niej pamięcią, jak nie mogłam się od niej oderwać i jak bardzo mnie oczarowała. A mimo to nie oddam tego wszystkiego co we mnie siedzi. Wszystko to można poczuć tylko na własnej skórze.
"Cień i kość" to książka, która mnie totalnie oczarowała pod każdym względem. Bohaterowie, klimat, styl autorki - wszystko to sprawiło, że zakochałam się w tej lekturze i zawsze już będę do niej wracać jako do najlepszej książki w mojej biblioteczce. Ciężko było mi wrócić do rzeczywistości po całych godzinach spędzonych na jak najwolniejszym czytaniu, które miało przeciągnąć możliwość delektowania się tą wspaniałą przygodą w nieskończoność. Autorka moje serce już podbiła, a jak będzie Wami? Polecam Wam gorąco książkę, która przenosi w świat o którym nie można zapomnieć!
Ocena: 6/6
Ocena: 6/6
W serii Trylogia Grisza:
1. "Cień i kość",
2. "Siege and Storm",
3. "Ruin and Rising",
Poluję na tę książkę, bo intryguje :)
OdpowiedzUsuńSkoro tak polecasz, to muszę ją uwzględnić w moich planach! Okładka jest piękna. Poza tym lubię obserwować zmianę bohaterów na kartach książki :)
OdpowiedzUsuńAle super! Miałam wielką ochotę na tę książkę i bardzo się cieszę, że aż tak ci się spodobała. Czuję, że się nie zawiodę, jak w końcu ją dorwę.
OdpowiedzUsuńMnie niestety książka rozczarowała :( Liczyła na coś dużo bardziej emocjonującego i wciągającego :|
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ,,Cień i kość", tak bardzo przypadły ci do gustu. Ja jednak gustuje w innego rodzaju fantastyce, więc tym razem się nie skuszę na ową trylogię.
OdpowiedzUsuńNa taką ocenę liczyłam :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie książkę mam w swoich planach!
Ta opowieść szalenie mi się podobała, choć miałam dylemat, czy wolę Mala czy Darklinga ;D Teraz z niecierpliwością czekam na kontynuację :)
OdpowiedzUsuńMój nowy adres bloga: tirindeth.blogspot.com
Ojej, aż taka dobra? Zniechęca mnie tylko to, że to kolejna seria z dalszym ciągiem.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że akcja nie jest wartka. Dla mnie to ważna cecha w takim gatunku.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o trylogii i autorce, ale nigdy ta książka nie trafiła w moje ręce. Piszesz jednak tak zachwycona, ze trudno ominąć ją przy najblizszej wizyty w księgarni :D Nie wiem dlaczego, ale zawsze zwracam szczególną uwagę na kreację czarnych charakterów. To postaci, które wnoszą taką... atmosferę do całej propozycji. Świetna sprawa :D
OdpowiedzUsuńOoo wysoko oceniasz czyli musi być naprawdę dobra... Podoba mi się strasznie tytuł i wielkim plusem jest to, że to trylogia, wiec przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowita, cudowna, klimatyczna,a do tego moja pierwsza i jak dotąd jedyna książka recenzencka. Wspominam bardzo miło. Cieszę się, ze przypadłą Ci do gustu. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Hm, wydaje się ciekawa. Ja tez często boje się kontynuacji, bo zazwyczaj jest gorsza.
OdpowiedzUsuńMam tą książkę na półce, zaczęłam nawet czytać, ale jakoś mnie nie porwała. Muszę dać jej jeszcze jedną szansę ;)
OdpowiedzUsuńCzyżby mój poprzedni komentarz gdzieś wyparował? :) W każdym razie cieszę się, ze tobie powyższa książka przypadł do gustu. Ja na razie nie mam ochoty się z nią zmierzyć.
OdpowiedzUsuńOkładka grafikom się udała, to mogę przyznać. Co do książki całkiem nie w moich klimatach, więc podziękuję.
OdpowiedzUsuńKsiążki od Papierowego Księżyca zawsze hipnotyzują okładkami - muszą mieć świetnych grafików! :) Po takiej opinii i ocenie sam chętnie bym się zapoznał z tą trylogią.
OdpowiedzUsuńKoniecznie rozejrzę się za ta pozycją ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!