Tytuł: Jedwabnik
Tytuł oryginału: The Silkworm
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 476
PRZEDPREMIEROWO
Premiera: 24 września
Cormoran Strike znowu ma pełne ręce roboty. Tym razem w jego biurze zjawia się żona pisarza Owena Quinie, który zaginął bez słowa. Zlecenie na pierwszy rzut oka wydaje się błahostką, ale sprawa komplikuje się z każdym nowo odkrytym dowodem. Według żony zaginionego podobne sytuacje miały miejsce już wielokrotnie, więc wypadało myśleć, że i tym razem Owen zjawi się w domu po kilku dniach nieobecności. Jednak gdy okazuje się, że pisarz został naprawdę zamordowany wszystko zaczyna się komplikować. A podejrzanych jest co niemiara, bo Owen przed swym zniknięciem ukończył ostatnią książkę, która okazała się jadowitym portretem znacznej części jego znajomych. Gdyby rękopis trafił do druku, zniszczyłby nie jedno życie. Tym samym przed prywatnym detektywem otwiera się brama nieskończonej ilości rozwiązań. Czy uda mu się odnaleźć mordercę?
"Tylko jedno mogło w nim wzbudzić równie wielką fascynację jak Charlotte: brutalne morderstwo."
Pozostawiony przez Owena rękopis otwiera w książce puszkę Pandory, pełną niezliczonych rozwiązań i potencjalnych morderców. Każda opisana w nim osoba stanowi alternatywę do rozwiązania zagadki. Niezliczone dowody, skrupulatnie wytykane przez Strike'a powoli nakreślają pełen obraz sprawy. Nikt jednak się z tym nie spieszy, szczególnie sam detektyw, dla którego czas to pojęcie względne i bez pośpiechu wyciąga niemalże z podziemi niezliczone dowody, nieraz wywołujące szok zwykłego czytelnika, który nigdy w życiu nie wpadłby na to, że ma to jakiekolwiek znaczenie dla spawy. Książka Owena staje się podstawą do rozszyfrowania zagadki i zakreśla specyficzne kręgi. Najpierw pojawia się postać oczerniona w rękopisie, później poznajemy jej historia a następnie znowu wracamy do książki by szukać kolejnej ofiary. Jednak Cormorana niewzruszenie i bez żadnego wysiłku zacieśnia kręgi ujawniając bolesną prawdę.
Cormoran Strike powraca wraz ze swoim nieskończonym zapasem ciętych ripost, sarkazmów i pomysłów, które na jego niezastąpionej asystentce Robin Ellacott nie robią najmniejszego wrażenia. Wyróżnia go nie tylko charyzma, ale i nieprzeciętny umysł. A biorąc pod uwagę tryb życia jaki właśnie prowadzi, zaskoczyć może jego klarowność myślenia. Robin z kolei ma charakterek, ale walczy z wyczuwalnym jeszcze brakiem pewności siebie. Stanowiąc swoje subtelne dopełnienie i udając wzajemnie, że wcale nie darzą się ogromną sympatią (chociaż każdy wie, że coś jest na rzeczy), zafundowali mi sporą dawkę dobrego humoru. Obydwoje są piekielnie charyzmatyczni i mocno wyróżniający się na tle fabuły, dzięki zdecydowanej realności postaci. Moja sympatia do tych bohaterów nie zmieniła się od czasów "Wołania kukułki", a teraz jedynie przypomniałam sobie za co ich tak bardzo polubiłam.
Pozostawiony przez Owena rękopis otwiera w książce puszkę Pandory, pełną niezliczonych rozwiązań i potencjalnych morderców. Każda opisana w nim osoba stanowi alternatywę do rozwiązania zagadki. Niezliczone dowody, skrupulatnie wytykane przez Strike'a powoli nakreślają pełen obraz sprawy. Nikt jednak się z tym nie spieszy, szczególnie sam detektyw, dla którego czas to pojęcie względne i bez pośpiechu wyciąga niemalże z podziemi niezliczone dowody, nieraz wywołujące szok zwykłego czytelnika, który nigdy w życiu nie wpadłby na to, że ma to jakiekolwiek znaczenie dla spawy. Książka Owena staje się podstawą do rozszyfrowania zagadki i zakreśla specyficzne kręgi. Najpierw pojawia się postać oczerniona w rękopisie, później poznajemy jej historia a następnie znowu wracamy do książki by szukać kolejnej ofiary. Jednak Cormorana niewzruszenie i bez żadnego wysiłku zacieśnia kręgi ujawniając bolesną prawdę.
Cormoran Strike powraca wraz ze swoim nieskończonym zapasem ciętych ripost, sarkazmów i pomysłów, które na jego niezastąpionej asystentce Robin Ellacott nie robią najmniejszego wrażenia. Wyróżnia go nie tylko charyzma, ale i nieprzeciętny umysł. A biorąc pod uwagę tryb życia jaki właśnie prowadzi, zaskoczyć może jego klarowność myślenia. Robin z kolei ma charakterek, ale walczy z wyczuwalnym jeszcze brakiem pewności siebie. Stanowiąc swoje subtelne dopełnienie i udając wzajemnie, że wcale nie darzą się ogromną sympatią (chociaż każdy wie, że coś jest na rzeczy), zafundowali mi sporą dawkę dobrego humoru. Obydwoje są piekielnie charyzmatyczni i mocno wyróżniający się na tle fabuły, dzięki zdecydowanej realności postaci. Moja sympatia do tych bohaterów nie zmieniła się od czasów "Wołania kukułki", a teraz jedynie przypomniałam sobie za co ich tak bardzo polubiłam.
Cykl wydawniczy z prywatnym detektywem Cormoranem Strike.
"Niebezpieczeństwa jak gwiazdy - najjaśniej świecą w ciemności."
Pierwszy tom przygód Cororana, czyli "Wołanie kukułki" szybko podbił moje serce, dlatego z niecierpliwością wyczekiwałam dalszych losów niezastąpionego jak dla mnie detektywa. Na odwrocie książki wyczytałam, że zdaniem "The Independent" to książka porywająca, a ja zgadzam się z tym stwierdzeniem w zupełności. Kiedy już zacznie się ją czytać, nie sposób się oderwać, (oczywiście, nie żebym w ogóle miała na to ochotę). A co istotne, każdą część można czytać niezależni od innych, bez umykających kluczowych faktów. Wszyscy wiemy kim tak naprawdę jest autor i żadną tajemnicą nie jest, że w rzeczywistości autor przemienia się w autorkę, a dokładnie znaną i cenioną J.K. Rowling, której należy się ogromny ukłon za wykreowanie fantastycznych bohaterów i stworzenie książki, która wciąga już przy samym tytule.
Ocena: 5/6
Ta książka interesuje mnie od kiedy o niej usłyszałam, fajnie przeczytać jej recenzję :D Na pewno sięgnę!
OdpowiedzUsuńNajpierw muszę przeczytać "Wołanie kukułki", które leży na półce i czeka na swoją kolej, a potem ewentualnie pomyślę o niniejszej kontynuacji.
OdpowiedzUsuńCzytam i nie mogę się wprost oderwać :-)
OdpowiedzUsuńSkończyłam dziś czytać jeden całkiem dobry kryminał i mam ochotę na kolejne. Ten gatunek uzależnia bardziej niż inny. Wolałabym jednak zacząć od "Wołania kukułki". :)
OdpowiedzUsuńJestem już po lekturze "Jedwabnika" :D
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, jestem nią oczarowana! :D
Coś czuję, że zacznie się teraz prawdziwy boom na tę książkę w naszej rodzimej blogosferze :)
OdpowiedzUsuńO, już jest druga część :) No ja tak za kryminałami to nie przepadam, ale mój tata lubi :)
OdpowiedzUsuńPocieszyłaś mnie niesamowicie. Wygląda na to, że Rowling nie potrafi napisać złej książki. Kupię Jedwabnika już wkrótce ;)
OdpowiedzUsuńJestem totalnie kupiona. "Wołanie kukułki" było dla mnie fenomenalne, nie mogłabym sobie odmówić przeczytania kolejnej książki Rowling :)) Cenię ją niesamowicie za jej uniwersalność - żaden gatunek nie jest jej straszny, czy to fantasy, czy kryminał, czy obyczajówka. Wiem, że nie zawiodę się również na "Jedwabniku" :))
OdpowiedzUsuńMam w planach. Czytałam "Wołanie kukułki", więc kolejna częśc jest dla mnie priorytetem.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze "Wołania kukułki" i chyba zaczynam po tej recenzji nad tym ubolewać...
OdpowiedzUsuńCzyli: jest dobrze! A moja kukułka wciąż w swojej dziupli na półce, trzeba by ją stamtąd wyciągnąć nie? ;)
OdpowiedzUsuń"Kiedy już zacznie się ją czytać, nie sposób się oderwać, (oczywiście, nie żebym w ogóle miała na to ochotę)." ;D
Świetna recenzja!
Oczywiście słyszałam o tej pozycji już parokrotnie. Jak na nią trafię to z pewnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuń