Autor: Marie Lu
Tytuł: Malfetto. Mroczne piętno
Tytuł oryginału: The Young Elites
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 384
Moja przygoda z twórczością Marie Lu rozpoczęła się od serii Legenda, która wzbudziła u mnie mnóstwo emocji, więc kiedy tylko na horyzoncie pojawiła się kolejna równie intrygująca historia autorki byłam pewna, że warto po nią sięgnąć.
Jeszcze nie spotkałam się z tak nietypową książką. Zazwyczaj wszystkie
dystopijne historie utrzymane są w disney'owskiej konwencji z konkretnym
podziałem na dobrą i złą stronę. W tej historii tego nie ma. Przez
niemal całą fabułę przewijają się postacie, którym daleko do pozytywnych
bohaterów, owszem bywały momenty, że czynili dobro, ale nigdy
bezinteresownie - zawsze oczekiwali czegoś w zamian. Główna bohaterka,
Adelina, jest tego doskonałym przykładem - skrywa w sobie mrok, który
ujawnia się bardzo często, a chęć zemsty i osiągnięcie w końcu tego o
czym tak dawno marzyła to jej kluczowy cel.
"Nikt tak naprawdę nie chce, byś była sobą. Chcą, byś była taka, jaka im się podobasz."
Adelina Amouteru jako jedna z nielicznych przeżyła zarazę jednak została napiętnowana do końca życia. Jej matka niestety poddała się chorobie. Adelina pozostała sama z młodszą siostrą i ojcem zaślepionym żądzą pieniądza. Dziewczyna nie wie, że kryje w sobie moc której niedługo będą bali się najpotężniejsi z Malfetto.
Adelina jest wyjątkową bohaterką, otrzymała w swoich rozdziałach pierwszoosobową narrację dzięki której poznanie dziewczyny przyszło bardzo łatwo, bo autorka otworzyła jej mroczną duszę przed czytelnikiem bardzo szybko. Adelina kryje w sobie mrok, złość i siłę walki o własne cele nawet po trupach, ale to furia, która w niej kiełkuje najbardziej przeraża. Dziewczyna jest bohaterką, która zrywa ze schematyczną, cichą, potulną postacią, której pozytywne cechy przelewają się przez strony książki. Tak naprawdę to jej postawa miejscami mnie przerażała i zastanawiałam się co autorka miała na celu powołując do życia tak silną, ale i walczącą z mrokiem dziewczynę. Wiem jednak, że Marie Lu wykreowała Adeline w niesamowicie dobitny, wzbudzający mój niekłamany szacunek sposób i niezależnie od tego po której stronie stanie w kolejnych tomach, zawsze będzie moją ulubioną postacią tej serii.
Świat przedstawiony to kolejna kapitalna odsłona dystopii Marie Lu. Kenettra, miejsce w którym mieszka Adelina to jedna z krain, która doświadczyła śmiertelnej plagi. Ci, którym udało się ujść z życiem zostali naznaczeni i okaleczeni. W dodatku zyskali moce przez które znienawidziło ich społeczeństwo. Król pragnie zgładzić wszystkich naznaczonych, nazwanych przez lud Malfetto, powołując do tego Oś Inkwizycji z Terenem Santoro na czele. Chcą ich zniszczyć, zanim oni zniszczą naród. Jest jeszcze Enzo Valenciano, członek Bractwa Sztyletu - organizacji, która próbuje odbić Malfetto. Nikt jednak nie działa bezinteresownie. Marie Lu stworzyła świat pełen agresji i walki o władzę, angażując w to dwie wrogie sobie organizacje i jeszcze innych niepowiązanych bohaterów. To sprawiło, że w książce aż buzuje od różnego rodzaju emocji a napiętą atmosferę można kroić nożem.
"Chęć zadawania krzywdy, siania zniszczenia i
szukania pomsty jest o wiele potężniejsza od tęsknoty za miłością czy
chęci niesienia pomocy."
Początkowo myślałam, że "Malfetto" będzie miał wiele podobnych cech do serii "Legenda". Tak naprawdę łączy je jedno - styl, który w tej książce jest nawet odrobinę lepszy. W gruncie rzeczy te dwie serie są od siebie zupełnie różne - równie dobre - ale w każdej z nich jest coś niepowtarzalnego: w Legendzie była to siła grupy, w Malfetto to indywidualizm postaci.
"Mroczne piętno" to ogromnie pozytywne zaskoczenie. Nic w tej książce nie jest takie na jakie wygląda, ale dzięki temu intryguje od początku do końca. Historia porywa do swojego świata i z minuty na minutę zacieśnia kręgi zmuszając do opowiedzenia się po którejś ze stron. Doskonale się bawiłam i jestem zachwycona nową serią autorki, mam tym samym nadzieję, że kolejne tomy okażą się równie dobre.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zielona Sowa.
Nie znam serii, więc nie - dziękuję.
OdpowiedzUsuńA co do wystawiania ocen - rozumiem cię doskonale :D
Sama miałam z tym długo problem i też zrezygnowałam.
Szukam więcej tego typu książek, ponieważ ostatnio polubiłam ten gatunek. Dlatego też zapisuję ją na listę :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Ciekawie uzasadniłaś zakończenie wystawiania ocen punktowym książkom. Co do tej powieści, muszę się zastanowić, być może sięgnę :)
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Okładka spodobała mi się ogromnie, a Twoja recenzja zachwyca. Muszę dopisać na chciejlistę. :)
OdpowiedzUsuńhttp://stara-pudernica.blogspot.com/
nazwa bloga zmieni adres 01.06. na
http://skazani-na-ksiazki.blogspot.com/
Zaciekawiłaś mnie :)) Czytałam serię "Legenda", które było przyjemne w odbiorze, jednak seria nie powaliła mnie na kolana. Na razie poczekam na jakieś promocje w empiku i na pewno wtedy zakupię sobie własny egzemplarz, bo styl autorki bardzo mi się podoba :))
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, jednak być może zwrócę na nią niedługo uwagę. Wydaje się ciekawa, ale niestety na razie mam góry książek do przeczytania :(
OdpowiedzUsuńhttp://mianigralibro.blogspot.com/
Cieszę się, że Ci się spodobała :) Sama mam nadzieję, że za niedługo będę mogła poznać tę historię i że spodoba mi się tak bardzo jak "Rebeliant", a może nawet bardziej :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze do czynienia z tą autorką, ale od jakiegoś czasu widzę "Mroczne piętno" i bardzo chcę je przeczytać! Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie :P
OdpowiedzUsuńhttp://biblioteczka-blanki.blogspot.com
Brak podziału na cokolwiek bardzo mnie zachęcił, chociaż nie jest to jeden z moich ulubionych gatunków, to dopisuję do listy. I to nie z priorytetem niskim, tylko średnim :D
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo, bardzo chciałabym mieć już tę książkę u siebie. Wydaje się idealnie wpasowywać w mój gust, a pozytywne opinie tylko tę chęć pogłębiają.
OdpowiedzUsuńHmm raczej nie w moim typie, ale przyznam, że recenzja kusi :)
OdpowiedzUsuńTo już któraś recenzja tej książki, na jaką trafiam :D. Może to jakiś znak? :D
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zachęcam do obejrzenia filmiku, który pojawił się na moim kanale. Pokazuję w nim "Chłopów" Reymonta od zupełnie innej strony :).
Pozdrawiam cieplutko!
Nie znam tej książki, ale słyszałam o serii Legenda. Niemniej jednak rzadko sięgam po dystopijne powieści, gdyż na co dzień czuję się lepiej w innych gatunkach literackich. Dlatego też wątpię, aby skusiła się na powyższą pozycję.
OdpowiedzUsuńTa książka bardzo mnie zaintrygowała, jest w 100% w moim stylu :D Podoba mi się, że główna bohaterka nie jest idealna, że kryje w sobie mrok i pała żądzą zemsty. To powiew czegoś świeżego :)
OdpowiedzUsuńGaleria Książek
Również czytałam Legendę, więc jeśli mówisz, że Malfetto taka samo dobre to kupuję. Może nie w najbliższym czasie, ale mam nadzieję, że jeszcze w te wakacje :D Kreacja głównej bohaterki bardzo przekonywująca :D
OdpowiedzUsuńCiszę się, że Tobie książka się spodobała, ale obawiam się że w moim przypadku byłoby inaczej - nie przepadam za tym gatunkiem.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że bardzo mnie tą powieścią zainteresowałaś :)
OdpowiedzUsuńJestem książki bardzo ciekawa. I już mi się podoba to, że nie jest to kolejna dystopijna książka napisana w ten sam sposób co wszystkie inne, fajnie, że wyróżnia się, bo chyba nie zniosłabym kolejnej takiej samej. Na pewno przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńTakie pozytywne zaskoczenie musi naprawdę być fajne.
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się interesująco, może po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja.
Lu nie znam, zupełnie - ale tak często natykam się na jej książki, że chyba w końcu będę musiała sięgnąć po którąś serię :).
OdpowiedzUsuńCieszy mnie taka ocena :) Znam dwa tomy poprzedniej serii autorki i jeszcze nie czytałam tego finałowego - co do jej stylu to akurat upodobałam sobie troszkę inny, ale Malfetto mam w czytelniczych planach :D
OdpowiedzUsuńSkądś kojarzyłam nazwisko autorki, teraz już wiem. ;) Nie miałam styczności z Legendą, ale mnie ciekawiła, ta powieść intryguje jeszcze bardziej. ;) Uwielbiam dystopie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.