środa, 29 czerwca 2016

"Pewnego dnia" Emily Giffin

"Pewnego dnia" Emily Giffin, Tyt. oryg. Where We Belong, Wyd. Otwarte, Str. 480

"Chyba chodzi mi po prostu o to, że życie szybko mija. Coraz szybciej. Czasem zapominam, jaka jest pora roku albo nawet który jest rok. Więc najważniejsze jest wykorzystywanie tego, co nam dane. Podejmowanie najlepszych możliwych decyzji. I radość z krótkich chwil, które spędzamy razem."

W życiu każdego czytelnika, a w moim to już w ogóle, są książki o których marzy, a do których mu jakoś nieszczególnie po drodze. Pojawiają się zaległe lektury, które trzeba przeczytać na wczoraj, pojawiają się też inne obowiązki i w natłoku spraw, przy ciągłym braku czasu, niektóre lektury po prostu mi umykają. Podobnie było z twórczością Giffin, która zawsze mnie intrygowała, ale do tej pory nie miałam okazji poznać ani jednej jej książki. Na szczęście los się do mnie uśmiechnął i na mojej półce pojawiły się wszystkie wydane do tej pory powieści autorki. A ja dla Was przygotowałam tydzień z jej twórczością. Jak sami widzicie - startujemy z najwyżej ocenianą historią "Pewnego dnia".

Wyobraźcie sobie, że po osiemnastu latach w końcu odnajdujecie swoją biologiczną matkę. Wyobraźcie sobie, że tego dnia wszystkie Wasze sekrety w końcu wychodzą na jaw i nie ma już żadnych tajemnic. Jednak czy na pewno? Właśnie tego doświadczyła na swojej skórze Kirby, osiemnastolatka, która w końcu odnalazła swoją mamę: trzydziestosześcioletnią Marinne. Nie jest trudno obliczyć wiek kobiety, gdy zaszła w ciążę i tym samym wykalkulować, dlaczego dopiero po latach staje twarzą w twarz ze sowim biologicznym dzieckiem. 

Musicie jednak wiedzieć, że to nie cała kalkulacja i typowa sytuacja tak wciągają do całej historii. Autorka potrafi pisać z przejęciem i masą emocji, tak że sama prawdopodobnie przeżywała całe swoje dzieło w trakcie pisania na równi ze mną, gdy w końcu zabrałam się do lektury jej historii. Zewsząd można wyczytać opinie, że to najlepsze książka autorki i nie mogę się z tym nie zgodzić, choć to dopiero moje pierwsze spotkanie z Emily Giffin. Jednak jeśli tak mają wyglądać jej wszystkie powieści - biorę każdą z nich za pewnik dobrej historii.

Narracja w "Pewnego dnia" naprzemiennie zmienia się w trzecioosobową obserwację matki i córki, przedstawiając punkt widzenia każdej bohaterki. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że pewne momenty ich życia nachodzą na siebie i stanowią jakby spójną całość, o której one właściwie nie mają pojęcia. To jednak nie tylko przedstawienie wiarygodnego opisu trudnego życia, ale i zaangażowania autorki w tworzenie swoich postaci - Marianne i Kirby mimo, że połączone więzami krwi są swoim zupełnym przeciwieństwem, a jednak Giffin idealnie przedstawiła historię, która je łączy i targające bohaterkami emocje. Wejść do świata adoptowanej dziewczyny, która wyrusza w sam środek Manhattanu by odnaleźć prawdę o swoim pochodzeniu i rodzinę, która o niej zapomniała to nie łatwa sprawa. Ale autorka stworzyła tak dogłębne portrety psychologiczne bohaterów, że nie ma mowy, by w książce pojawiło się coś bez znaczenia - tutaj każdy ruch postaci warunkuje rozwój dalszej sytuacji.

"Pewnego dnia" to historia o której nie da się zapomnieć. Przejmująca, emocjonalna i tak prawdziwa, że momentami naprawdę zastanawiałam się jak to byłoby postawić się na miejscu bohaterów. Jestem pod wielkim wrażeniem twórczości Giffin i przede wszystkim poznanej historii - to nie tylko powieść obyczajowa, to coś znaczne, znacznie głębszego. Do podróży w głąb świata bohaterów i samego siebie - gorąco zachęcam!

7 komentarzy:

  1. Wow! Przedstawiłaś tę książkę w taki sposób, że przy kolejnej wycieczce do biblioteki nie będę w stanie przejść obojętnie obok nazwiska tej autorki. "Pewnego Dnia" to prawdziwy ładunek emocjonalny :) również mam tak z książkami, o których marzę. Zawsze coś innego :/
    Ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że to idealna książka dla mnie - po prostu lubi sięgać po tego typu historie, w dodatku, gdy są emocjonalne. :)
    Pozdrawiam,
    Chaotyczna A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że u Ciebie też króluje Giffin :) tą książę właśnie zaczęłam czytać i mam nadzieję, że skończę na niedzielę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Do mnie też trafiły wszystkie książki autorki. Ja zacznę od Coś pożyczonego. Tę książkę też na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam żadnej książki autorki lecz o niej dużo słyszałam. Może jednak powinnam zacząć swoją przygodę z dziełami autorki :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ciągnie mnie do książek tego typu, niestety.
    Ale dziękuję za recenzję :)
    Pozdrawiam!

    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam tej książki, ale mam ją w planach.

    OdpowiedzUsuń