"Coś mojego" Marci Lyn Curtis, Tyt. Oryg. The One Thing, Wyd. Amber, Str. 304
"Jasne, coś się zmieniło, ale nie ja, tylko to, na co zwracam uwagę, o czym myślę. Przecież pod wpływem okoliczności nie stajemy się innymi ludźmi, po prostu dowiadujemy się o sobie nowych rzeczy."
Ładna, choć niepozorna okładka. Ciekawa, choć trochę schematyczna zapowiedź. Historia jakby znajoma, a jednak inna. Czy na tej podstawie może powstać wyjątkowa książka? Jak się okazuje, może.
Maggie straciła wzrok kilka miesięcy temu. Ukochany świat dosłownie zniknął jej z oczu. Nie potrafi odnaleźć się w obecnej sytuacji i chociaż usilnie tego pragnie - nie dostrzega już uroków otaczających ją miejsc. Jednak pewnego dnia pojawia się Ben, dziesięciolatek, który prosi by Maggie została jego dziewczyną. Cała sytuacja byłaby niezwykle zabawna, gdyby nie fakt, że dziewczyna dostrzega Bena. Czy to możliwe?
Ten przełomowy moment w życiu głównej bohaterki wpłynął na całą dalsza fabułę. Jak to możliwe, że spisana na stary Maggie jednak otrzymała szansę? Właściwie to niemożliwe, ale jednak cała ta sytuacja nie wydała mi się przerysowana czy niewłaściwa - Ben tak dobrze odnalazł się w swojej roli i rozbroił mnie swoim dziecięcym podejściem do sprawy, że chyba gdyby nie on, nie przekonałabym się tak szybko do fabuły. Maggie przede wszystkim reprezentuje sobą silną stronę tych bohaterek, które wcale tak łatwo się nie poddają. I to właśnie jej wielki atut - uczy czytelnika jak ważne są życiowe drobiazgi i jak ulotna jest chwila. W końcu główna bohaterka to dziewczyna w pewnym sensie niepełnosprawna, która straciła jeden z najcenniejszych darów - podziwianie świata.
Autorka przedstawiła Maggie w bardzo ciekawy sposób. Zamiast powołać do życia użalającą się nad sobą, słabą dziewczynkę, postawiła przed czytelnikiem pełnokrwistą osobowość, która nie boi się wyzwań i staje naprzeciwko problemów z podniesiona głową. A jest przy tym odrobinę sarkastyczna i chociaż stara się tego nie pokazywać, boi się tego, co niesie przyszłość. Na całe szczęście jest Ben, który uważa, że każdy powinien mieć "coś swojego". Dlatego dziewczyna próbuje odnaleźć właśnie to coś, co pozwoli jej zyskać szczęście. Jesteście gotowi na finał tej powieści? Jestem pewna, że zakończenie na pewno Was zaskoczy.
Musicie przygotować się na to, że fabuła nie mknie na złamanie karku przed siebie. Właściwie to bardzo subtelna i wrażliwa historia, która leniwie porusza się na przód, a niesie przy tym wielkie pokłady emocji - w czasie lektury nie zabraknie wzruszeń i uśmiechu przez łzy. A wszystko to zawarte w pięknej i bardzo mądrej fabule, która zaskakuje poruszającym tematem i siłą przesłania. Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki i nigdy w życiu nie pomyślałabym, że tak niepozorna lektura, może mnie tak mocno oczarować.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Amber.
Mam wrażenie, że literatura ostatnio bardzo często porusza trudne tematy chorób i innych problemów ze zdrowiem. Fajnie, że to robi, choć nie przepadam za takimi książkami, dlatego też pewnie po tę nie sięgnę, mimo pozytywnej recenzji. Zwłaszcza, że utrata wzroku szczególnie mnie przeraża.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że koleżanka mówiła mi o tej książce dobre rzeczy, Twoja opinia również jest pozytywna. Co Ben może wnieść do świata głównej bohaterki i jak może się układać relacja z 10-latkiem... to mnie bardzo ciekawi.
OdpowiedzUsuńWOw, bardzo spodobał mi się opis fabuły, nigdy o podobnym wątku w literaturze osobiście nie słyszałam. Muszę się koniecznie rozejrzeć za tą nietypową, oryginalną historią. :) A subtelna, spokojna akcja, moim zdaniem, zdecydowanie działa na jej korzyść.
OdpowiedzUsuńNamówiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńSkoro Ciebie ta książka oczarowała to i ja skuszę się na nią.
OdpowiedzUsuń