sobota, 9 lipca 2016

Przedpremierowo: "Przepisy na miłość i zbrodnię" Sally Andrew

"Przepisy na miłość i zbrodnię" Sally Andrew, Wyd. Otwarte, Str. 480
PREMIERA: 20 lipca 2016r.

"Składniki:
dość duży mężczyzna, który znęca się nad żoną
mała krucha żona
średniej wielkości żylasta kobieta zakochana w żonie
dubeltówka
południowoafrykańskie miasteczko kiszące się w sekretach
butelka soku z granatów
łagodny ogrodnik
pogrzebacz
pikantna mieszkanka Nowego Jorku
7 adwentystów dnia siódmego (odpowiednio przygotowanych na koniec świata)
ostra dziennikarka śledcza
łagodna detektyw amator
2 wytrawnych policjantów
jagnię
garść fałszywych tropów
kilku podejrzanych
szczypta chciwości

Wszystko włożyć do dużego garnka i przez kilka lat dusić na małym ogniu, mieszając co jakiś czas drewnianą łyżką. Pod koniec duszenia dodać:
3 butelki brandy marki Klipdrift
3 małe kaczki
garść papryczek chili
i zwiększyć płomień."

Jak wygląda idealny przepis na zbrodnie? Wystarczy przeczytać od deski do deski książkę "Przepisy na miłość i zbrodnię", która wprowadzi każdego zainteresowanego w dokładny plan morderstwa...

Maria kocha gotować. Delektowanie się nowymi potrawami, eksperymenty w kuchni, nowe zapachy i przede wszystkim dzielenie się jedzeniem z przyjaciółmi sprawiają, że czuje się naprawdę szczęśliwa. Kuchnia to jej królestwo. Spełnia się nawet zawodowo pisząc w lokalnej gazecie o tym co kocha najbardziej. Jednak pech chce, że tamtejsza społeczność zdecydowanie woli rubryki towarzyskie i te, gdzie wspomina się o miłosnych rozterkach. Czy istnieje możliwość odnalezienia złotego środka pomiędzy miłością a ukochanymi przepisami?

Sally Andrew potrafi tak zakręcić czytelnikiem, że zanim się zorientowałam, połowa książki była już dawno za mną. To się nazywa tempo akcji, która tak właściwie jest płynna i wciągająca, ale nie mknie na złamanie karku. Co to, to nie! Tą powieść się delektuje, sprawdza, testuje, by wydobyć najlepszy smak. To wszystko przede wszystkim za sprawą przesympatycznej głównej bohaterki, która ściąga na siebie kłopoty jeden za drugim i wplątuje się w krwawą intrygę nawet nie wiedząc kiedy. Nie ma jednak tego złego, bo do akcji wkracza komisarz Henk Kannemeyer - apetyczny jak ciasteczko i zdecydowanie warty zaangażowania w całą sytuację.

Co potrzeba do napisania dobrej książki? Na pewno przemyślana i pozbawiona schematów fabuła, która kusi czytelnika i intryguje jednocześnie. Bo tak właśnie czułam się w czasie czytania tej książki - ogromnie zaintrygowana i po części rozbawiona nieudolnymi próbami głównej bohaterki, która starała się jak mogła i kibicowałam jej ze wszystkich sił, by udało jej się dopiąć na ostatni guzik swój niecny plan. Cała fabuła opiera się na nietypowym połączeniu kryminału z powieścią kucharską, gdzie w roli głównej pojawia się naprawdę poważny motyw znęcania się nad żoną. Wszystko zostało okraszone wyjątkowo dobrą ironią i zabawnymi sytuacjami, gdzie nieoczekiwane zwroty akcji następują po sobie raz za razem. Dzięki temu odkryłam nową literacką osobowość, która skradła moje cenne, czytelnicze godziny - Andrew z taką lekkością i wprawą powołała do życia barwnych i zaskakująco zabawnych bohaterów, przy jednoczesnym wymieszaniu kilku gatunków, że książka z miejsca zabiera do świata kucharskich zbrodni.

Takiej książki jeszcze nie czytałam. Smacznie intrygująca, rezolutna i zdecydowanie pewna siebie. Tak właśnie wygląda fabuła książki Sally Andrew - garść fałszywych tropów, kilku podejrzanych, szczypta chciwości. Nie da się jej oprzeć! 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Otwarte.

10 komentarzy:

  1. Jedna z moich książek do kupienia z lipcowych premier ;) Jak zostanie mi jakaś kasa znad morza, to wtedy pewnie pobiegnę do księgarni ;)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;) Dawno Cię nie było...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale obłędna okładka! A i recenzja znów świetna, znów mnie przekonała :D wygląda na to, ze faktycznie nie da się jej oprzeć ;)
    Pozdrawiam!
    https://doinnego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Własnie szukam idealnej książki na wakacje. Ta bardzo mnie zaciekawiła zwykle nie czytam tego rodzaju lektur ale może czas to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna, to fakt! Też bardzo mi się podobała i czekam na więcej takich świetnych historii. :)
    Pozdrawiam,
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś nie mam ochoty na tę książkę, chociaż muszę przyznać, że ogromnie kusisz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kryminał i książka kucharska? Bardzo intrygujące :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podczas lektury miałam podobnie - nawet się nie zorientowałam, kiedy minęła połowa, a od razu potem całość. Dynamiczna, ciekawa i bardzo przyjemna książka. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaciekawiłaś mnie ogromnie :) Jestem bardzo ciekawa jak wyszło połączenie kryminału z powieścią kucharską i za nic nie mogę sobie tego wyobrazić :)

    Kocham Czytać

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnio często napotykam tę książkę na blogach. Jestem nią zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
  10. To była całkiem ciekawa lektura, nie mogę się doczekać, aż zabiorę się za jakiś przepis! :)
    A, i nie jest to powieść jednotomowa :)

    OdpowiedzUsuń