środa, 26 października 2016

"Serce z popiołu" Kathrin Lange

"Serce z popiołu" Kathrin Lange, Tyt. oryg. Herz zu Asche, Wyd. Muza, Str. 416

Książki napisane przez niemieckich autorów są mi szczególnie bliskie. Nie jeden raz przekonałam się, że to co pochodzi z nie tak dalekiej granicy, potrafi bardzo szybko zjednać sobie moją sympatię. Podobnie było z serią Lange, której finału wypatrywałam z wielką niecierpliwością.

Pierwszy tom serii przekonał mnie do siebie swoim niebanalnym, mrocznym, niemal ciężkim klimatem grozy i całkowite niepewności. Uwielbiam to poczucie niewiedzy, kiedy fabuła wyprawia co tylko chce z moją wyobraźnią a ja i tak nie wiem, w jaką stronę zmierzają rozgrywane wydarzenia. Taki klimat utrzymał się nie tylko przez pierwszy tom, bo drugi utrzymał swój poziom, a jeśli już mowa o trzecim - tutaj pojawiła się kulminacja, która idealnie zmieniła tą historię w subtelną powieść grozy. 

Zaraz po klimacie uwagę przyciągają bohaterowie - w trzecim tomie już nam dobrze znani. Przyznaję, że na mnie Dawid nie zrobił większego wrażenia i niekoniecznie miałam ochotę poznawać go bliżej. Nie jestem przekonana do kreacji tego bohatera - miejscami zachowywał się tak jakby nic go nie obchodziło, a w innym momencie był zaangażowany w otaczające go wydarzenia aż za bardzo. Skupiłam się bardziej na Juli, która swoją determinacją, odwagą i poczuciem obowiązku do chłopaka, który nie potrafi sprostać potrzebom związku, zjednała sobie moją sympatię już od pierwszego tomu. Ta dziewczyna ma temperament i charakter, który mogłyby jej pozazdrościć bohaterki mniejszych dzieł. To jednak przykład niemieckiej konstrukcji postaci - od początku do końca każdy szczegół widać jak na dłoni i dzięki temu albo kochamy danych bohaterów, albo po prostu ich nie znosimy.

Wiele jest w tej książce dramatów jak na wielki finał przystało. Pojawiają się łzy (nie czytelnika, tylko bohaterów), pojawiają się rozstania i wielkie powroty, ale jest też wiele zaskakujących rozwiązań niezamkniętych wątków. Innymi słowy - sporo się tutaj dzieje, więc takiego finału nie powinno się przegapić. Szczególnie, że autorka ma świetną rękę do tworzenia powieści miłosnych z dreszczykiem w tle.

"Serce z popiołu" ma u mnie wielki plus za całokształt. Otrzymałam właśnie taki finał jak oczekiwałam i absolutnie nie czuję się zawiedziona. Pamiętajcie tylko, że każdy tom jest ze sobą ściśle połączony, więc jeśli jeszcze nie znacie pierwszego tomu - czym prędzej to naprawcie! Naprawdę polecam, bo jestem pewna, że każdy w tej książce znajdzie coś dla siebie.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Muza.

10 komentarzy:

  1. Mam za sobą i jak najbardziej udane zakończenie serii ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam pierwszy tom i podobał mi się, więc koniecznie muszę sięgnąć po kontynuację :) czuję się zachęcona!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze nie czytałam pierwszego tomu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro polecasz, to muszę koniecznie rozejrzeć się za tą serią :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładnie napisałaś, bez spojlerów. Przede mną jeszcze tom 2 i 3. Oba na półce:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne zwieńczenie trylogii.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam wcześniejszych tomów i jakoś nie zamierzam ich nadrabiać, jednakże cieszę się, że Tobie finał tej trylogii przypadł do gustu, chociaż jeden z bohaterów działał ci nieco na nerwy... ;)
    Pozdrawiam!
    #Ivy z Bluszczowych Recenzji

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie książka czeka na moje przeczytanie - jakoś nie mogę znaleźć wolnej chwili, by to zrobić, ale mam nadzieję, że wciągnie mnie ten finał trylogii. :D
    Pozdrawiam,
    Ania.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam ostatnio nabyć pierwszy i drugi tom, ale ostatecznie się rozmyśliłam, a tą recenzją utwierdziłaś mnie, bym jak najszybciej nadrobiła, tą pozycję.


    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń