czwartek, 23 marca 2017

"Armadale" Wilkie Collins

"Armadale" Wilkie Collins, Tyt. oryg. Armadale, Wyd. MG, Str. 715

""Kiedy mówi pan "nie" kobiecie, proszę zawsze to mówić jednym słowem. Jeśli zacznie pan przedstawiać swoje powody, ona niechybnie pomyśli, że ma pan na myśli "tak"."

"Córki niczyje" pióra tego autora to jedna z moich ulubionych powieści. Bardzo sobie cenię książki z czasów wiktoriańskich za ich klimat i połączenie wszystkich tych elementów, które dają czytelnikowi wielką przyjemność czytania: niebanalny klimat, pomysłową fabułę i bohaterów, jakby trochę oderwanych od rzeczywistości a jednak nazbyt przyziemnych.

Mam wrażenie, że czasy w jakich powstała powieść, to najlepsze czasy dla emocji i ludzkich namiętności. Wilkie Collins fantastycznie przedstawił uczucia narastające w bohaterach, które są niemal namacalnym dowodem na to, że bardzo łatwo można przełożyć dobrze wykreowaną postać z literatury do codziennej rzeczywistości. "Armadale" rozpoczyna się charakterystycznie dla swojego gatunku i czasów w jakich powstała powieść - nieoczekiwanie, ale jednocześnie bardzo spokojnie. Tak też prowadzona jest cała akcja, gdzie doskonały styl miesza się z fabułą raz płynnie przeskakującą z wątku na wątek, a raz z chwilami przestoju, kiedy przychodzi się nam zmierzyć z wewnętrznymi wywodami głównych bohaterów. Tylko w tym też jest pewien urok - tak łatwiej jest nam poznać głównych bohaterów oraz targające nimi emocja, a bez tych wywodów powieść nie byłaby kompletna.

Chociaż sam główny wątek powieści nie jest nietypowy, to jego dalsze rozwinięcie może już wielu zaskoczyć. Sama poczułam to na własnej skórze, gdy najpierw poznałam wielką przyjaźń jaka narodziła się pomiędzy dwójką bohaterów, a następnie zostałam wciągnięta w sam środek intryg. W 1850 roku ktoś odnajduje w polu nieprzytomnego Oziasa Midwintera. Bezdomny trafia do gospody, w której pieczę nad nim przejmuje jego rówieśnik, Allan Armadale. Pomiędzy mężczyznami rodzi się niezwykle szczera przyjaźń, która może chwycić za serce i czasami nawet rozczulić. Jednak jest w tej powieści jeden element, który może zważyć na losach dalszej przyjaźni - mroczna przeszłość obu bohaterów, a właściwie ich ojców, którzy bezwiednie rzucili swoich synów w wir intrygi sprzed lat. 

Smaku fabule dodaje postać pany Gwilt, kobiety tak inteligentnej, że niemal przerażające. Lydia wkracza do fabuły niczym czarny charakter do bajek disneyowskich i mąci w całej historii z godną pozazdroszczenia precyzją. Jej osobę poznałam za sprawą korespondencji z jej protektorką, a w każdym liście wychodziły na jaw prawdziwe zakamarki kobiecej natury. To bezsprzecznie najlepsza postać w całej powieści.

"Armadale" to walka rozumu z mistyfikacją. Midwinter swoją postacią wprowadził mnie w stan głębokiego zastanowienia, czy przeszłość naprawdę musi tak mocno odbijać się na czynach w teraźniejszości za sprawą licznych wierzeń i przesądów. I choć zawsze murem stałam po stronie racjonalności, przykład bohatera i jego wewnętrzne rozterki dały mi do myślenia. Powieść niesie ze sobą ponadczasowe przesłanie - czy błędy naszych rodziców są także naszymi błędami? To powieść pełna ukrytych znaczeń, literatura z najwyższej półki, po którą sięgną tylko odważni, ale wówczas na pewno się nie rozczarują.

9 komentarzy:

  1. Autorka ma talent do skłaniania w swoich książkach do refleksji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja lubię książki o czasach wiktoriańskich, ale nie z czasów wiktoriańskich ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na taką dobrą prozę zawsze znajdę czas.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie powiem, czuję się zainteresowana. Czasy wiktoriańskie, dobra intryga i doskonali bohaterowie to coś, o czym chętnie bym poczytała. Chociaż myślę, że na tego typu pozycję trzeba mieć odpowiedni nastrój. Dlatego na razie się wstrzymam, ale nie zapomnę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Również uwielbiam książki obracające się w tym klimacie :)
    emocje aż kipią!
    A ten cytat na początku, o mówieniu "nie" kobietom to strzał w sedno ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta okładka mnie przeraża :D Chyba podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię inteligentne postacie, a jeśli tutaj inteligencja panny Gwilt przeraża to tym bardziej muszę ją poznać! Czuję się naprawdę zaintrygowana całą powieścią i zapisuję sobie tytuł. Podobno do odważnych świat należy! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń